poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Niepłodność

Udostępnij ten wpis:



Ten blog miał być inny, nieprzesiąknięty niepłodnością i tym całym smutem.
Miało być wesoło;)

Po invitro mam mocne postanowienie.Nie chcę,żeby niepłodność określała mój byt.Nie chcę w kółko o tym gadać, pisać, dyskutować.Nie chcę się w tym taplać.Czuję,że ta suka wciąga jak bagno, nie pozwala oddychać, zabiera wszystko co najcenniejsze.
Nie chcę się przedstawiać:Hej, mam na imię Edyta jestem niepłodna.Nie chcę być ekspertem, nie chcę być od niej uzależniona. 

Są dni kiedy rozsiada się jak hrabina na kanapie i próbuje rządzić.Są dni,że siedzi skulona w nogach i boi się odezwać.Wiem,że już na zawsze będzie gdzieś obok, nawet jak urodzę dziecko, będzie we wspomnieniach, koszmarach,flashbackach.

Czasem, czytając mój stary blog http://niedoczekanienanie.blogspot.com/ mam wrażenie,że to nie ja, nie moja historia.Jakbym stała za szybą i obserwowała jej życie.Boże jakie ono było smutne..
Nie chcę do tego wracać.Odkreśliłam invitro grubą krechą.Było, minęło.
Potrzebuję radości, którą kiedyś miałam.Potrzebuję energii, z którą witałam każdy dzień, czekając co mi przyniesie.Potrzebuję ludzi, nie litości i głaskania po głowie, autentycznych kontaktów opartych na empatii, zaufaniu i miłości.




Chcę żyć pełną parą!
Mimo tego co się ostatnio dzieje w moim życiu czuję jakiś wewnętrzny spokój, szczęście.
Wczoraj na spacerze widziałam małą sarenkę.Zaczyna się moja ulubiona pora roku.Pachnie ziołami,jesienią.kwitną mimozy.Życie jest piękne!
Nie można usiąść w bagnie i dać się wciągnąć.Trzeba poszukać w sobie siły by się z niego wygrzebać.
Pamiętam jak byłam dzieckiem wciągnęło mi buty w bagnie na obozie harcerskim.
Przechodziliśmy przez las i wlazłam w grzęzawisko.Zostałam bez butów ale jaką miałam radochę!;)
Potrzebuję tej radochy.
Nie zadaję sobie pytań typu:dlaczego ja?A dlaczego nie?Inni nie mieli tyle szczęścia.

Wracam do pracy.Dzieci znowu naładują moją dziecięcą radość, która wyładowała się przez ten rok.
Ta praca czasem mnie sponiewiera i mam ochotę uciec na koniec świata, a czasem jest wybawieniem, nauką i wielką przygodą.
Hej małe mordeczki!Wracam do Was!:):)

Małe rzeczy, małe szczęścia, z tego składa się życie.Są tez małe smutki.
Trzeba je przeżyć ale nie zatrzymywać się przy nich na długo;)

Powinnam być dziś w pracy.Udało mi się zwolnić. Czuję się słabo.Co prawda nie krwawię mocno ale czuję się osłabiona.Marny był by ze mnie pomocnik.
Jutro kolejna rada.Po przerwie zamierzam się zwolnić i pojechać do szpitala.Niech mnie zbadają i sprawdzą jak sytuacja wygląda.
Środa wolna, a w czwartek witaj szkoło!
Zacznie się ruch, dziecięca radość, śmieszne małe istotki, zagubione w wielkich murach.Małe charakterne wariatki,rozrabiaki i aniołki.
Wracam!


Mimozami....






Pozdrawiam Tangerina;)

18 komentarzy:

  1. Czytam ale pierwszy raz postanowiłam skomentować. Jesteś bardzo dzielna. Mi się to jakoś nie udaję. Cały czas mam to w głowie i w sumie często zadaję pytanie dlaczego my. Mam ogromny żal do życia. Kiedyś byłam pełną życia ciągle uśmiechnięta kobietą teraz gdzieś się to zatracilo. Jestem teraz nijaka, zupełnie inna niż kiedyś tak w sumie całkiem niedawno. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy dowiadujesz się,że jest problem zalewa Cię fala smutku, niedowierzania i rozpaczy.
    Ja sprzed in vitro.Chodząca energia i radość.In vitro mi to wszystko zabrało, dlatego już nie chcę kroczyć tą drogą.Boję się,że zatrzymam się na tym smutku i życie przeleci mi między palcami.I tak już dużo straciłam anoreksja,alkoholizm ojca, brata, męża (o matko aż tyle tego :))teraz niepłodność.Dużo, mało?Nie wiem.Nie chcę się skupiać na tym co było i jest przykre.
    Życie toczy się dalej..
    Pozdrawiam i życzę siły by odnaleźć drogę do dawnej siebie;)Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja staram sie nie zadawac sobie tego pytania. Dlaczego my, dlaczego ja. Inni naprawde maja gorzej. Pamietam jak przezywalam smierc taty, wtedy wiele razy zadawalam sobie pytanie, dl;aczego to wlasnie nas spotkalo. Ale potem poznalam dziesiatki takich lub innych historii, poznalam wielu ludzi w podobnej sytuacji, malo tego, okazalo sie, ze wielu z nich zylo tuz obok, tyle ze nie wiedzialam o ich stratach. Wiec nie ma takiego pytania, dlaczego ja, bo to jestem ja, Ty Edyta, Ty agathi i tysiace innych par...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle dokladnie tak samo.Nie jesteśmy same,a często tak nam się wydaje.Miliony cierpią z tego czy innego powodu.Jak skupiamy sie na sobie nie zauważamy innych ludzi.Podnieśmy głowę i wyciągnijmy do nich rękę..

      Usuń
    2. Śmierć jest czymś co nikogo kto żyje nie ominie,niestety to coś 'naturalnego' jak ma się datę urodzenia tak ma się pewnie datę śmierci. Każdy ma jakiś problem i nie twierdzę że niepłodność to koniec świata ale takie pytania sie pojawiają chyba u każdego kogo to dotyczy.

      Usuń
    3. Tylko nikt tej daty nie zna i jak przychodzi ona za wcześnie jest dramat.
      U mnie być może to pytanie pojawiło sie dawno temu.Wszystko przemija na całe szczęście..Czas jest dla mnie najlepszym lekarstwem ale nie twierdzę,że dla każdego.

      Usuń
  4. In vitro zmienia. Mi sie udało ale to nie znaczy ze nie odcisnęło swojego piętna. Tak jak piszesz zabiera energię i radość życia. I mimo ze daje to czego chcemy naprawdę zmienia jeszcze więcej. Odziera ciebie i partnera z magii i tajemnicy tej iskry która jest przy was przy naturalnych staraniach. Ja mam dużo żalu o to ze in vitro przez ktore przeszłyśmy zostało tak strasznie zmarnowane. U mnie tylko jedna próba w tej akurat klinice ale tak zmarnotrawiona... To wszystko jest bagażem.
    Ale wierze w ciebie, wierzyłam od początku. Kiedy bezpłodność siada na kanapie usiądź obok niej i powiedz jej ze nie ma tam dla niej miejsca. Ze sobie nie życzysz odwiedzin. Ze twoje życie i twoj dom maja sie swietnie bez niej. I może wtedy kiedy odwrócisz głowę i nie będziesz na nią patrzeć - odejdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam takie samo poczucie.Trzy marne podejścia.Zmarnowane pieniądze, niepotrzebne nerwy. Myśle,że gdyby ktoś wcześniej przyłożył się do leczenia nie było by mi potrzebne.
      Brak pomocy psychologa, wsparcia,przygotowania nas na to wszystko.
      Przez dwa lata dałam się jej poniewierać i robiłam co każe ale teraz mam ją w nosie.
      Ta ciąża przyszła kiedy najmniej się jej spodziewałam i chyba dlatego,że przegnałam tą sukę z kanapy:):)

      Usuń
  5. Rozumiem Was, ale od siebie powiem tyle, że poszczęściło nam się za 3 razem ( 3 in vitro, wcześniej 2 inseminacje, wcześniej hormony - dwie kreski zobaczyliśmy po 3,5roku leczenia) i teraz oboje mamy wrażenie, że to nam się śniło. Wyparliśmy te wszystkie łzy i dzisiaj nie rozpamiętujemy. To zło już nas nie dotyczy. Wam też życzę tego z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do trzech razy sztuka;)Ja też mam wrażenie,że to nie działo się naprawdę i niech tak zostanie;):)
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  6. Coś wiem na ten temat cholera. Ja przed in vitro byłam chodzącym ADHD 😀 a teraz? To już nie ta sama Kasia.
    Ech...
    Może kiedyś wróci ta beztroska i radość...
    Taka nauczycielka jak Ty to skarb 😀😀😀😀jesteś super kobietką☺☺☺

    Ps. Dietetyk podejrzewa u mnie mutacje tego genu co Ty też masz mthfr...
    A więc tych dolegliwości mogę mieć jeszcze więcej...
    Czytałam właśnie o tym, że zwykłego kwasu foliowego nie można brać tylko jakiś metalowany. I nie wiem jaki to.
    Coś takiego znalazłam
    http://www.aptekagemini.pl/kenayag-metafolin-kwas-foliowy-30-kapsulek.html
    Aaa i wiesz co teraz już rozumiem czemu mój profesor kazał mi brać acard 😊
    On naprawdę jest mądry ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób sobie te mutacje.Mam nadzieje, że żadnej nie masz ale warto to sprawdzić.Kup Actifolin albo Omega MED.W femibionie tez jest aktywna forma kwasu foliowego.Zrób sobie badanie zespołu antyfosfolipidowego.
      Jestes w dobrych rękach.Kontroluj tsh,sprawdź sobie moze homocysteine.

      Usuń
  7. Tą homocysteinę też właśnie kazała mi zrobić. To coś musi w tym być.
    A co myślisz o tym pakiecie:
    https://www.topgenetics.pl/produkt/panel-nieplodnosc-zenska/
    Opłaca się robić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co cena nie jest wygórowana.My za wszystko łącznie z kariotypami zapłaciliśmy ok 1300zl.
      Jak nie robiłaś genetyki to zrób te pakiet.W przypadku mutacji będziesz wiedziała jakie podjąć leczenie,a tak kręcisz sie w kółko.Może przyczyna tkwi w mutacji.

      Usuń
    2. Kariotyp robili mi w invimed i jest ok. Tylko te mutacje muszę zrobić 😀

      Usuń
    3. Myślę, że ta cenę warto zrobic te badania.

      Usuń
  8. Każda osoba zmagająca się z problemem niepłodności Cię zrozumie.
    Ja patrząc się na moje dziecię, przypominam sobie ile musieliśmy przejść by ją mieć, ale warto było i zrobiłabym to jeszcze raz!
    Korzystaj z życia i chwytają dziecięcą radość ☺
    A kiedy rodzinka powiększy się o drugiego futrzaka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to chodzi o to, że jedni chcą sie bardziej poświęcać od innych i maja wieksza potrzebę posiadania dziecka.U mnie ta potrzeba jest ale jak obserwuje inne kobiety to chyba mniejsza.
    Plan z futrzakiem odłożony na jakiś czas😒

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia