czwartek, 28 grudnia 2017

Dobrze mi

Udostępnij ten wpis:


Święta minęły na szczęście szybko.
Spędziliśmy je z moją mamą.Jak co roku  miałam problem z prezentem dla niej, bo co dostaje zaraz ląduje u mnie (chyba podświadomie zaczynam kupować prezenty dla siebie).Chyba jest tak faktycznie bo uwaga kupiłam jej kule do kąpieli, chociaż od ponad roku nie ma wanny hahahaha:)Boże co za wtopa!Nie mogłam uwierzyć w to co zrobiłam.Faktem jest,że marzę o kąpieli w wannie:)
Kule zatem zostały u mnie i czekają na wyjazd na ferie bo specjalnie szukaliśmy miejscówki z wanną:)

Mama nieco panoszyła się po domu.Gdy my przewracaliśmy się na drugi bok, ona wpadała do sypialni bo psy rzekomo chciały wyjść, albo drzwi skrzypiały:):)Po co pukać, a nóż coś ciekawego się zobaczy.
Pierwszy dzień byłam nieco rozeźlona,drugi odpuściłam, w końcu ma się czuć jak u siebie.

Wigilijną wieczerzę zjedliśmy w porze obiadu.Jak wywalać wszystko do góry nogami to na całego!

Najlepszy prezent sprawiłam sobie sama.
Frank Sinatra w wykonaniu Kuby Badacha, Uniatowskiego i innych utalentowanych polskich wykonawców.Koncert Trójkowy z okazji 100 rocznicy urodzin Sinatry.Rogal nie znikał mi z twarzy.Coś fantastycznego!
Ale będzie młócenie w samochodzie.Tylko ja i orkiestra!
Dostałam jeszcze Męskie Granie 2017, więc jestem przeszczęśliwa!




Boże, co za głos!

Jeszcze mam wolne, więc korzystam jak mogę.
Śpię do południa, snuję się w szlafroku, śniadanie jem o 12.00 i wcale nie mam wyrzutów sumienia.
S. dzwoni i pytam co robiłam.Nic i co mi zrobisz?:)
Boże jak mi tego brakowało!
Nie mam ataków duszności, jestem zrelaksowana i mam na wszystko wywalone.
Mam ochotę zostać tu na wieki.Mam książki, płyty, psy i święty spokój!

Powrócił na tapet temat naszych starań o dziecko.Jest plan ale granica jest ciągle przesuwana.
Miał być wprowadzony niezwłocznie, a zwłoka robi się coraz większa.
Jestem zawzięta i co to ma znaczyć,że w ciąży być nie mogę jak byłam?
Wiem,że czwórka z przodu pojawi się już w przyszłym roku i będzie trudniej niż trudno.
Znowu czytam o tym całym cyrku.Rok przerwy. Detox niepłodnościowy.
Mam w sobie taki opór żeby nie działać na siłę.
Często myślę,że może ktoś zaplanował dla mnie inny scenariusz.
Może mam zaszyć się gdzieś w górach, pasach owce i grać na fujarce:)
Jakieś mam dziwne przeczucie,że w tym roku wszystkiego się dowiem,że w końcu pogadam ze sobą szczerze.Podejmę ostateczną decyzję albo decyzja podejmie się sama.

Czuję,że zmiany nadchodzą.Wiem,że chcę być zupełnie gdzie indziej, w zupełnie innej scenerii.
Bardziej slow niż fast, bardziej dziś niż wczoraj, jutro.
Ta czterdziestka chyba poprzewraca mi w głowie.
S. zarezerwował na tą okoliczność nasz domek nad jeziorem we Fregacie.
Cudowna wanna z widokiem na jezioro i niespiesznie pita kawa na tarasie..
Maju przybywaj!

Pozdrawiam Tangerina;)

2 komentarze:

  1. Życzę Ci, aby ten rok przyniósł Ci wszystko to, co Ci w duszy gra ;) czyli same dobre rzeczy;) :)
    A co do 4 z przodu to myślę, że to o niczym nie przesądza. Teraz granica pierwszego dziecka mocno się przesuwa i wiele osób później decyduje się, chociażby patrząc na polskie czy zagraniczne "gwiazdki " ;)
    Wierzę, że odnajdziesz siebie.
    Chociaż wydaje mi się, że tak bardzo się boisz po tym, co przeszłaś... Ściskam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samą myśl o powrocie do tego wszystkiego wciskam hamulec.Pamietam ile nas to kosztowało.
    Wczoraj czytałam historię kobiet,które urodziły po 40 tce.Jest ich całkiem sporo.
    Dziękuję😘Ja Tobie również życzę fantastycznego roku bo zapowiada się cudownie😉

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia