czwartek, 16 sierpnia 2018

Pomiędzy

Udostępnij ten wpis:
Wróciliśmy wczoraj.W drodze powrotnej byliśmy jeszcze na Kamieńczyku i Chybotku.
Znaleźć szlak na Chybotka to była nielada zagadka.Zrobiliśmy dwa kółka zanim przypadkiem znaleźliśmy miejsce z którego moglibyśmy ruszyć na szlak.Szlak to szumna nazwa bo byliśmy na miejscu po 15 minutach:)Znaleźliśmy jakieś dziwne wejście, chyba niezbyt popularne bo przy Izerskiej Chacie.Jak się później okazało wystarczyło cofnąć się samochodem, a znaleźlibyśmy się na parkingu, skąd mamy bezpośrednie wejście.Na Kamieńczyku byłam lata temu i za bardzo nic się nie zmieniło.Nie przypominam sobie biletów wstępu ale pamięć szwankuje.Teraz płacimy 6 zł za bilet.
Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać.Były oczywiście wszelkiej maści japonki na stopach lub klapki.Ja wiem,że to nie Himalaje ale jakoś tego nie rozumiem.Wystarczy źle stanąć na kamieniu i zwichnięcie gotowe.Zjadłam gofra, który od zawsze kojarzy mi się z wakacjami i pruliśmy stamtąd bo dzikie tłumy opanowały miejsce.
http://www.karkonosze.pl/wodospad-kamienczyka
Jeżeli chcecie wejść na Chybotka to możecie udać się z Chaty Izerskiej czarnym szlakiem lub  z opisywanego wcześniej parkingu przechodząc na drugą stronę jezdni.
W Chacie polecam pierogi ruskie w porcji 20 szt!Ja po 10 sztukach umierałam.

http://www.karkonosze.pl/chobotek-oraz-zloty-widok-pl/wycieczki
Chybotek to kamień, który można rozkołysać ( zadanie dla jakiejś grupy ).Kiedyś zabezpieczał wejście do skarbca.Zbaczając w drodze powrotnej możemy zaliczyć Złoty Widok.Nam niestety się nie udało bo seniorek patrzył błagalnym wzrokiem.Podobno warto bo widok jest piękny i pewnie złoty:):)

Chyba to jedne z nielicznych wakacji gdzie chcieliśmy już wracać do domu.
Dzieciaki za ścianą dawały czadu, materace koszmarne.Miejsce wydawałoby się klimatyczne ale coś mi tam nie pasowało.Jakaś dziwna energia.Poza tym właściciel może i się starał ale dla mnie zupełnie niekontaktowy i jakiś ,,zawieszony".Może trzeba być szczególnie uduchowionym żeby poczuć ten klimat.Miejsce cudowne wizualnie, fantastyczne ale było to coś, co po tygodniu zaczęło przeszkadzać.Zupełnie nie nadajemy się do zbiorówki.Domek, domek, domek..

Jutro jedziemy do Zagórza - Fregata czyli nasz ukochany domek nad wodą.Udało nam się wbić na weekend.
Dziś jeszcze walczyliśmy z tapetą.Okazało się jak już zaczęliśmy ją kłaść,że mamy karton - gips, więc ściana momentalnie wysychała i tapeta również. Zastanawiałam się czy za chwilę nie trzeba będzie jej doopskiem przytrzymywać i czy wieczorem nie będziemy jej mieli na głowie.
Jest dopiero 21.30, więc wszystko przed nami.Może obudzimy się z rulonach tapety.
S. kategorycznie odmówił jakiegokolwiek remontu w przyszłości.Powiedział,że zapłaci każde pieniądze żeby ktoś to zrobił.Dziś musiałam ewakuować się na zakupy bo nie chciałam oglądać furii.
No nic nie każdy możne być bohaterem w swoim domu;)

Lena dostanie histerii jak się jutro okaże że znowu ja pchamy do auta.
Odwalała nam takie numery,że musieliśmy ją łapać, a później siłą wpychać do samochodu.
Jej były właściciel przywiózł ją ze Śląska autem ,więc możne myśli,że znowu ją ktoś gdzieś wywiezie.
Mam zamiar jutro się moczyć tradycyjnie w wannie, oglądać Dziewczyny i lenić się aż dostanę odleżyn!
Lena aktywnie zmierza do auta:)



Kamieńczyk










Pozdrawiam Tangerina;)

2 komentarze:

  1. Zagórze i Fregata... Moje rejony. Jestem z okolic Wałbrzycha tzn Boguszówa Gorc. Tzn byłam teraz emigracja ale nie przymusowa :-) pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że dalej prowadzisz blog. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiamy to miejsce i staramy sie byc tu kilka razy w roku.
    Wałbrzych to moje dzieciństwo. Mam tu kuzynke ale kontakt sie urwał.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia