sobota, 30 marca 2019

Coraz więcej wątpliwości

Udostępnij ten wpis:
Dziś zrobiliśmy trzecie podejście do ,,naszego" domu.
Pojechaliśmy obejrzeć okolicę, sprawdzić połączenia autobusowe i pospacerować po lesie.
W mojej głowie pojawia się coraz więcej wątpliwości.Sąsiedzi wystawili auta przed posesję i z namaszczeniem je szorowali.Cały czas myślałam o tych sąsiadach .Okazuje się,że tiry to nie wszystko.Ci ludzie mają tego więcej;)Kłady,tiry, samochody osobowe.Ja nie chcę uciekać z miasta by znowu słyszeć odpalane silniki, odkurzacze,zapach smalonej kiełbachy (mają ogromnego grilla).
Może przesadzam, może się nakręcam.Mój mąż, któremu wszystko przeszkadza hahaha:) uważa,że mnie ponosi.Ciekawe co zrobi jak zaciągniemy sobie pętlę na szyję i przyjdzie nam żyć na placu manewrowym przez następne kilkanaście lat.
Koło żadnego domu w wiosce się tyle nie dzieje co koło Tego domu!
Dom mi pasuje niemal pod każdym względem ale..boję się hałasu, a dziś okazało się jednak,że nie ma połączenia z Wro.Ja wiem,że będą piały koguty, piły będą brzęczały i ktoś będzie rąbał drzewo ale hałasu samochodów pod domem boje się najbardziej.Pojawiły się zatem dwa ogromne minusy.
Marzyło mi się gospodarstwo z widokiem na pola, lasy, a nie samochody sąsiada, których nie jestem w stanie zliczyć;)
Może za bardzo się napalamy, może trzeba jeszcze poszukać?Chyba musimy zmienić priorytety i ustawić ich hierarchię.
Nasza wsiowa koleżanka radzi nam wynająć dom na wsi na początek i zobaczyć czy nam to w ogóle pasuje.Może i to jest jakiś pomysł ale ceny są okrutne, a płacenie znowu komuś jakoś mi się nie uśmiecha.
Wiocha musi być dobrze skomunikowana z Wrocławiem bo dojazd nas wykończy i odbierze całą radość z wsiowego życia.Na tą chwile najlepiej skomunikowane są Wierzchowice, Bukowice, Masłowiec, może o reszcie nie wiem.Dobry dojazd, ładne widoki i zabudowania to chyba nasza korona.Chcę mieć trochę swobody na własnej posesji,żeby mi miejscowe łachuderki nie zaglądały przez okno:)
Wiadomo dom to więcej pracy, nieustanne naprawy i wydatki.Czy damy radę?
Cholera nie wiem.
Znajduję cudowne domy ale oczywiście w lokalizacjach, które nam zupełnie nie odpowiadają.
Poza tym jestem zauroczona starymi szkołami.Przypadek?
Jak żyć?
Pozdrawiam Tangerina;)

piątek, 29 marca 2019

O strajku słów kilka

Udostępnij ten wpis:
Kiedy po raz kolejny czytam ile to my zarabiamy i jak długo się lenimy chce mi się krzyczeć!
Dlaczego wypowiadają się na ten temat ludzie, którzy o pracy nauczyciela nie mają pojęcia?!
Nie wypowiadam się o pracy pielęgniarki, policjanta, pani sprzątającej bo nie mam pojęcia z jakimi problemami się boryka.A tu okazuje się,że cała Polska wie!
Wie,że nauczyciel zarabia 5 tyś., wie że ma 2 miesiące wakacji, wie że kłamie i oszukuje, wie jeszcze że pracuje 18h!O zgrozo!Leń i dupogniot jak mówi ironicznie mój mąż, który oczy by wydrapał w mojej obronie. Rzygać mi się już chce tą wiedzą tych i owych.
Czasem myślę sobie po co te młode dziewczyny chcą pracować w szkole za 1700 zł? Dlaczego biorą udział w wyścigu na szczyt ,,kariery" trwający 15 lat?!Tak 15 lat trzeba czekać by zarobić 2500 zł!
Ja jestem tego przykładem i gdyby nie to,że mój pasek przychodzi do mnie mailem i są na nim moje dane, bardzo chętnie bym go Wam pokazała.
A potem sobie myślę,że może lubią uczyć, chcą widzieć efekty swojej pracy, cieszy ich zadowolenie uczniów?Od kilku lat nie ma u nas praktykantów.Przygotowanie tych co przychodzą często jest marne.Nie mają charyzmy, a dzieci to czują.Strajkuję bo chcę godnie żyć, strajkuję bo edukacja wymaga gruntownej reformy nie deformy, strajkuję bo chcę by szkoła stwarzała warunku do pracy i nauki bym nie musiała drukować w domu bo nie ma tuszu, papieru, czasu, strajkuję bo chcę widzieć uśmiechniętych nauczycieli, a nie zajechanych jak konie z nosem przy glebie.
Wczoraj byłam świadkiem jak nauczycielka sprawdzała na radzie sprawdziany bo kiedy ma to robić po radzie (rada trwała 4h) o 21.00? Gdzie czas na życie?
Kto nie poznał życia nauczycielskiego nie zrozumie.
Ja nie mam papierów, nie sprawdzam, nie mam wychowawstwa ale widzę koleżanki, zrezygnowane, wypalone,uciekające na emerytury. Rewelacyjni nauczyciele z powołania zastanawiają się nad odejściem z zawodu.Te kilka lat zaorało polską szkołę;Łączenie szkół, tworzenie molochów, brak zaplecza,spychologia, przepełnione klasy to dotyczy zarówno nas nauczycieli jak i Was rodziców.
Walczcie o swoje dzieci, walczcie o komfort ich nauki.
Zdaję sobie sprawę,że sytuacja rodziców jest trudna ale nasza również.Czara goryczy się przelała.
Rzucane ostatnio ochłapy to jak policzek.Mówimy dość i prosimy o Wasze wsparcie.
U nas za strajkiem opowiedziało się 98% nauczycieli!Szczerze to bałam się,że nie będziemy potrafili się zjednoczyć w tak dużej szkole, a tu taka niespodzianka!

Zanim rzucicie kolejne oskarżenie pod adresem tych ,,nierobów" zastanówcie się dwa razy bo te ,,nieroby" wypuszczają w świat Wasze dzieci, to dzięki nim pokonują kolejne kroki.Niektóre panie będą pamiętane przez lata jak moja pani Zuzanna z kl.I -III, która mnie okiełznała;)
Osoba która zniszczyła polską edukację wybiera się na intratne stanowisko do Brukseli.
Czy tak ma wyglądać zakończenie jej świetnej reformy?
https://niedlachaosuwszkole.pl/2019/02/17/bruksela-nie-dla-zalewskiej/


Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 23 marca 2019

Dieta cud.Kolejne zmiany!

Udostępnij ten wpis:


W okolicach stycznia poczułam,że w ostatnim czasie mnie poniosło.
Nie podobało mi się moje odbicie w lustrze.Niby nie miałam nadwagi ale mojego ciała zaczęło przybywać.Czułam się ciągle zmęczona.Chwilowe zrywy dietetyczne nie przynosiły efektów, a były udręką.Wiedziałam,że moje nawyki nie są zdrowe, a najgorszym z grzechów było nieregularne odżywianie.Odkąd zaczęłam pracować na drugim etacie, zdarzało mi się jeść śniadanie o 12.30!
Postanowiłam,że szukam dietetyka.Oczywiście gdzieś blisko domu bo pracuję do 17.00 codziennie i nie miałabym szans dostać się do kogoś w mieście.Udało się!Mój wybawca mieszka na moim osiedlu!

Pomyślałam sobie,że jak mnie zobaczy, to stwierdzi,że zwariowałam.Nie wyglądałam na otyłą, nawet nie mam nadwagi.Faktycznie Pani była zdziwiona moją wizytą ale jak doszło do pomiarów już nie było tak kolorowo.
Okazało się,że moja tkanka tłuszczowa jest w górnej granicy normy. Nawodnianie niby ok, co przy moim piciu wody było zaskoczeniem.
Wiek biologiczny 29 lat( faktyczny 40).Tkanka mięśniowa w normie i pozostałe wartości również.Spisałam co jem, kiedy, co lubię, a czego nie znoszę.
Ustaliłyśmy plan działania.Na początek 5  posiłków co 2,5 - 3 h. Woda w ilości 2l na dobę nie wliczając herbat i kaw.Wypijanie soku z cytryny codziennie rano przed posiłkiem.
Wyeliminowanie cukru, ograniczenie soli i smażenia potraw.
Umówmy się,odżywiam się zdrowo , prawię nie solę, nie jem mięsa, nie piję alkoholu.
Miałam łatwo. Szybko wskoczyłam na właściwe tory.Mój początek diety zbiegł się w czasie z feriami, więc zdarzały mi się odstępstwa, na co w sumie zgadzała się moja Pani dietetyk.
Doszłyśmy do wniosku,że jadłam za dużo soi, która miałą mi zastąpić białko zwierzęce.
Moja dieta zaczęła obfitować w avocado, fasolę, soczewicę, całą gamę warzyw, szejki owocowo - mleczne, jogurty naturalne, serki wiejskie.Owoce mogłam spożywać do 17.00 bo mają sporo cukru.
Po tygodniu waga zaczęła spadać.Najpierw szybko, potem wolniej ale zauważyłam,że zmniejszają mi się obwody.Do dziś schudłam 5kg, straciłam 6cm w pasie.
Wcześniej zaczęłam zauważać celulit na brzuchu, który po rozpoczęciu nawadniania zniknął.
Przestałam odczuwać zmęczenie, zaczęłam mieć więcej energii, nie czułam się ociężała.
Okazało się,że wcześniej za mało jadłam, a to spowodowało odkładanie się tkanki tłuszczowej na czarną godzinę.
Wróciłam do wagi ze studiów.Zniknęły boczki, skóra stała się bardziej napięta i nawilżona.
Mój wiek biologiczny po wizycie kontrolnej to 25 lat!Moja dietetyczka była w szoku,że w takim krótkim czasie udało mi się uzyskać tak dobre efekty.Tkanka mięśniowa jest procentowo większa, choć w ogóle nie ćwiczyłam bo 1500 kcl to i tak było mało by jeszcze coś spalać.
Moje przybieranie na wadze rozpoczęła procedura in vitro, potem z każdym rokiem przybywał kg.
Diety już nie stosuję ale stosuję się do zasad, które wprowadziłam podczas odchudzania.Jem 5 posiłków.Nie ciągnie mnie do słodyczy jak kiedyś ale zdarza mi się zjeść coś słodkiego.Piję ogromne ilości wody, chyba już nawykowo.Ostatni posiłek zjadam dwie godziny przed snem.
Do pracy zabieram kilka pojemników z jedzeniem, które przygotowuję dzień wcześniej.Rano wypijam wodę z cytryną, szejka pije w drodze do pracy.Przeważnie składa się z owoców, mleka roślinnego, płatków owsianych.
Czuję się lepiej niż kiedykolwiek!Mieszczę się w spodnie, które już spisałam na straty;)
Nie testujcie diet z gazet.Każda dieta powinna być dostosowana do Was i waszych potrzeb i stylu życia!Nie prowadźcie na sobie eksperymentów!
Szukajcie dobrego dietetyka.Ja już nalazłam i w razie wolty wiem gdzie go szukać;)
Wiosnę witam w dobrej formie;)

Pozdrawiam Tangerina;)

czwartek, 21 marca 2019

Czy będę strajkować? Oczywiście!!

Udostępnij ten wpis:


Jesteśmy wkurzeni.Jesteśmy sfrustrowani i mamy dość!
Nastroje są bojowe i to bardzo.To nie jest już jedynie walka o wyższe wynagrodzenie, to walka o godność i szacunek.
W ciągu trzynastu lat powoli wspinałam się po nauczycielskiej drabinie i siedzę na jej wierzchołku od września 2018r., gdzie szanowna komisja (której przerywano, a co za tym idzie wybijano mnie z rytmu trzykrotnie!) postanowiła,że da mi ten awans.Wow! Trzy lata skrzętnie spisywanych działań na 89 stronach!Mam awans i chyba jedynie dla swojej satysfakcji i lepszych pieniędzy.Mój mąż jest ze mnie dumny,że toczę ten kamień każdego dnia.To On widzi jak padnięta wracam do domu i zasypiam mamrocząc o 21.00. On już wie,że już nie przyswajam, kiedy pytam o to co przed chwilą mi powiedział.Jak czytam te komentarze pod postami o strajkach ręce mi opadają.Skąd w ludziach tyle jadu, złości i zawiści.Tradycyjnie zarzut,że mamy dwa miesiące wakacji, ferie i jeszcze mnóstwo innych świetnych atrakcji pt. darmowe wycieczki.To mnie rozbawiło najbardziej.Tak,każda Pani chętnie po raz setny odwiedzi skansen, muzeum, kino, planetarium itd.Setnie się wtedy bawi i śmieje w głos!Nie ma wtedy pod opieką kilkudziesięciu uczniów, nie odpowiada za ich zdrowie i życie, nie musi mieć oczu dookoła głowy, gdzież tam!Ona się wycieczkuje za pieniądze rodziców!
Wakacje mamy jak każdy, kto wypracuje urlop.Nie są to dwa miesiące bo wracamy do pracy w połowie sierpnia.Nie możemy wziąć urlopu kiedy chcemy bo nikt nam za niego nie zapłaci.Musimy brać kiedy dają, latem, a chętnie zobaczyłabym Bieszczady jesienią!
Bez wakacji zamknęliby mnie w wariatkowie.Codziennie mam : a on się na mnie patrzy, a on za mną chodzi, a on mnie podrapał, zabrał, szturchnął z częstotliwością przeokropną. Rozwiązujesz jeden konflikt, pojawia się następny itd.Decybele jakie przyjmujemy pewnie są porównywalne lotniskowym.Moja głowa po powrocie do domu jest ogromna!
Dzieci kwestionują to co do nich mówisz, odmawiają wykonania już w pierwszej klasie!Pomijam to,że nie słuchają i wszystko trzeba powtarzać sto razy.
Są momenty,że mam ochotę wyjść ze szkoły i już nie wracać, są też takie,że cieszę się ,że robię to co robię bo po to skończyłam studia pedagogiczne.
Ja bym to wszystko zniosła gdyby nie to jak traktują nas rodzice.Ja jestem np. opiekunką nie nauczycielem z trzema specjalizacjami, opiekunką! Nie należy mi się powitanie i przeprosiny za spóźnienie, przecież za to mi płacą,że siedzę po godzinach gdy rodzic wchodzi spacerowym krokiem, zdziwiony,że go upominam. Przecież ja nie mam życia prywatnego!
Ileż to razy słyszałam,że Pani się uwzięła bo raczyła zrelacjonować po raz kolejny niewłaściwe zachowanie dziecka.Ponadto głodzimy dzieci, to kolejny ciekawy zarzut.Dzieci nigdy nie mogą zjeść!Mamy przeogromną radość w głodzeniu!Żadne dziecko nie powie w domu,że chce jeść kiedy akurat są zajęcia, Pani każe sprzątać itd.
I najlepszy jest zarzut,że nic nie robimy!Jesteśmy przyspawane do krzesła przez pięć godzin!
Nie odprowadzamy na obiad 18 klas co godzinę, nie robimy zajęć ( w których nie biorą udziału  uczniowie rodziców z największymi pretensjami bo nie chcą brać!).Tylko siedzimy i jemy lub pijemy!Bo ja nie mam prawa zjeść i napić się w pracy!A z toalety mogę jeszcze skorzystać czy też już nie?
Jestem wściekła! Chciałam ostatnio zorganizować fajne zajęcia w klasach starszych ale jak usłyszałam jaka papierologia temu towarzyszy i że będę musiała odpowiadać na zarzuty rodziców, odechciało mi się serdecznie!Wypalam się powolutku.Jeszcze coś się tam tli ale niewiele tego zostało.Nie ma nauczyciela, który u mnie w szkole nie myśli o zmianie zawodu.
Ostatnio usłyszałam,że uczeń klasy VI powiedział do nauczycielki ty stara kurwo, inny ty suko bo kazała mu się przesiąść.To jest jakiś koszmar!Nauczyciel nie ma żadnych narzędzi dyscyplinujących bo jak mówią sami uczniowie rodzice i tak mi nic nie zrobią!
Współczuję matkom, które mają kilkuletnie dzieci.Nie chcę Was straszyć ale nie będzie komu uczyć Wasze dzieci!Wszyscy wtedy będą pracować w Lidlach, Biedronkach lub tak jak ja wieść życie wsioka.
Moja podwyżka to 5% czyli 130 zł!Wow!



Pozdrawiam Tangerina;)

środa, 20 marca 2019

Kolejny krok na drodze do marzeń!

Udostępnij ten wpis:
Byliśmy tam po raz drugi.Tym razem na spokojnie.Gospodarze poczęstowali nas herbatą i uraczyli ciastem.Nie wiem, nawiązała się między nami jakaś więź.Może to za duże słowo ale polubiłam właścicieli, a rozmowa z nimi to taka podróż w czasie.
Obejrzeliśmy każdą dziurę, każdy zakamarek.Odkryliśmy nowe rewiry, zakiełkowały nowe plany i pomysły na to miejsce.Zabraliśmy ze sobą naszą dobrą duszę z Wierzchowic by oceniła to gospodarstwo.Najpierw myśleliśmy o adaptacji obory na pokoje, teraz padł pomysł na wynajęcie tego domu, a zrobienie sobie poddasza.Takie tymczasowe rozwiązanie.Potem może postaramy się o jakąś dotację.Wejścia są osobne, więc pomysł nie jest najgorszy ale wszystko wymaga przemyślenia i przeliczenia;) Cena wyjściowa to 235 tyś., działka 6800m - dom i działka rolna, plus druga w lesie.
Sam dom ma 72 m plus poddasze myślę,że ok 60 -70m.Na terenie gospodarstwa obora, stodoła, studnia, garaż, ogród, drzewka owocowe, wiata - drewutnia, kurnik z kurami;)
Jesteśmy umówieni z doradcą z banku.Rozmowa telefoniczna podbudowała nas nieco bo okazuje się,że warunki kredytu są niezłe.Wkład wymagają jedynie na dom, na remont nie musimy go mieć.
Umówiliśmy się z pośrednikiem biura nieruchomości,że da nam znać gdyby pojawił się jeszcze ktoś zainteresowany domem.Jesteśmy na razie jedynymi,poważnymi klientami.
To miejsce wymaga wiele pracy i nakładów finansowych.Mam wątpliwości dotyczące bliskości sąsiadów i tego czy tam w ogóle będzie cicho ale ciekawość jest silniejsza.
Mam wrażenie,że właściciele też chcą by to miejsce trafiło w dobre ręce, nasze ręce;):)
Chcemy jeszcze coś urwać z ceny wyjściowej, a po rozmowie z gospodarzami wiemy,że są otwarci na negocjacje.
Dzieje się!Będę wsiokiem!

Kilka zdjęć.Nie chcę wrzucać domu i podwórka bo to jednak jeszcze nie moje:)

Namiastka mojego wsiowego miejsca:)

Kury!;)

piec chlebowy w obórce

działka rolna za domem, jakieś 3000m

Stodoła, a w zasadzie jej część:)



Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 9 marca 2019

Czas na zmiany!

Udostępnij ten wpis:

Nosiłam się z tym od dawna.Po fakcie zawsze żałowałam ale nie tym razem.
Skróciłam włosy do ramion, a sięgały mi już prawie do pasa.
Moja głowa stała się lekka jak piórko i o to mi chodziło.Lekka głowa, nowa ja!
Fryzjerka jeszcze się upewniła -  na pewno? Tniemy!
Mój mąż nic nie wie.Odbieram go dzisiaj z dworca.Jestem ciekawa jego miny:)
Czuję się fantastycznie!



Mój chorowity małżonek pamiętał o Dniu Kobiet i wysłał mi pocztą kwiatową przepiękny bukiet.
Dzień wcześniej kupiłam sobie 45 tulipanów, więc miałam nie lada problem gdzie te wszystkie kwiaty włożyć.

Wysłał mi zdjęcie swoich zaleceń. Nie może wrzeszczeć i głośno płakać:D:D Ubawiłam się.
To znaczy,że może płakać tylko cichutko;)

Pogoda nie sprzyja spacerom ale pójdziemy sobie gdzieś w miasto i pogadamy o naszej przyszłości.
Umówiliśmy się z dziadkami,że wpadniemy w przyszłą sobotę na ponowne oględziny domu.
Tym razem na spokojnie, bez ich oddechów na plecach.Porobimy lepsze zdjęcia i obejrzymy każdą dziurę;)
Ta choroba pojawiła się akurat w tym momencie by wymusić na nas zmianę trybu życia.
To jeszcze bardziej utwierdziło nas w przekonaniu,że zmiany są konieczne dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego.
Szczerze mówiąc już sama myśl o tym,że mogę zrezygnować z pracy w przedszkolu dała mi niesamowitą ulgę.Spróbowałam, podjęłam wyzwanie ale to nie moja bajka.



Pozdrawiam Tangerina;)

czwartek, 7 marca 2019

Chyba lekko nie ogarniam

Udostępnij ten wpis:


Czas przyznać,że lekko nie ogarniam rzeczywistości, w której od niedzieli jestem sama.
Chyba nie jestem perfekcyjną ani panią domu, ani opiekunką zwierząt,ani mechanikiem samochodowym!
A myślałam,że jestem idealna hahahaha:)
Dopiero dziś udało mi się zrobić zakupy.Czyżbym była niezorganizowana;)?
Cały tydzień pędzę do domu żeby wyprowadzić psy, wizyty u weta - zdjęte w końcu szwy, targi, szkolenia, mechanicy,można oszaleć.
Lena wariuje.Rana pięknie się zagoiła, chociaż jedno ogarnęłam;) W sumie tak nie do końca bo gdy wet zapytał kiedy mamy umówioną kontrolę wypaliłam:nie wiem,mąż się tym zajmuje.A sama krytykuję ojców dzieci, którzy nie wiedzą w której klasie jest ich dziecko:D:D To dowodzi tylko temu,że matka byłaby ze mnie marna, więc może dobrze,że jest jak jest;)
Dziś dziadek spadł ze schodów bo ta wariatka nas pociągnęła.S. powiedział,że wraca bo się pozabijamy hahaha:)

Historia druga.Tak nagrzebałam w aucie,że było niebezpieczeństwo,że nie zdążę tego zonka naprawić do dziś.Dziś miałam termin przeglądu.Mechanik ze mnie marny i czas żebym w końcu to zrozumiała:) Nawet wymiana żarówki jak się okazuje nie jest sprawą łatwą, czego dowodem są moje perypetie.Straszono mnie demontażem reflektora, zderzaka.Jednak trafiłam na miłego elektryka, który poratował mnie i załatwił sprawę w pół godziny!Przegląd wbity, a ze mnie zeszło całe napięcie.

Historia trzecia.W chacie syf, lodówka pusta.Dopiero dziś udało mi się ją odszczurzyć i kupić kwiaty.
Historia czwarta.Wracam wczoraj do auta do szkoleniu (o 8.00 wyszłam z domu, koło auta byłam o 18.30), pędzę bo wiadomo późno, psy siedzą strasznie długo bez spaceru i co widzę - blokada koła.
Oczywiście piana na pysku. Pierwszy raz mi się to zdarzyło! Wzięłam kilka głębokich oddechów i dzwonię na straż.Chyba nigdy się tak nie płaszczyłam przed nikim!Zakaz był oczywiście z drugiej strony ale wina i tak była moja ale znowu nie taka wielka;) Panowie dali sie ubłagać i pouczyli.

Historia piąta najgorsza.Z rezonansu męża wynika,że miał mały wylew.Nie ma guza, raka ale wylew był, a to nie są dobre wieści.Gdyby nie dziwny twór w gardle, nigdy by się pewnie nie dowiedział,że coś się stało bo kto robi rezonans ot tak sobie.Mój mąż jest młodszy ode mnie o 4 lata!
Przemyślałam kilka spraw.Musimy zmienić coś w naszym trybie życia.Ja rezygnuję z dodatkowej pracy w przyszłym roku, On stawia szefowi warunki, których niespełnienie będzie skutkowało zmianą pracy.Zdrowie jest najważniejsze, a to co się teraz dzieje to ta lampka, która tak naprawdę świeci się od dawna.
Ja ostatnio jestem tak zmęczona,że nie mogę zasnąć.Te pieniądze nie są tego warte i jak słyszę,że nauczyciele mają tyle przywilejów to szlag mnie trafia.
Pracuję po 7  - 8 godzin dziennie w hałasie, z kilkudziesięcioosobową grupą.Jestem ciągle rozdrażniona, boli mnie głowa, mówię podniesionym głosem.
Mojemu mężowi lekarz powiedział,że ma krtań nauczyciela z 30 letnim stażem, a nauczycielem nie jest.
Zamierzam strajkować, choćby mieli mi nie zapłacić.Moja determinacja sięgnęła zenitu.
Popieram wszystkie grupy zawodowe,które się na strajki zdecydują.Niech ludzie w końcu zerwą tą lukrową zasłonę !!! Ja nigdy dzieci mieć nie będę, więc żadna rządowa kiełbasa mojego głodu nie zaspokoi.Panie Szczerski, kulą w płot!!!!


Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 5 marca 2019

Zgoda na szacunek do drugiego człowieka

Udostępnij ten wpis:


Myślałam,że o takich rzeczach będę czytała w gazetach, obejrzę je w TV.
Myliłam się o czym przekonałam się dziś rano otwierając wiadomość od jednego z rodziców -matki.
Jestem dość mocno zaangażowana w wielokulturowość, w promowanie postaw szacunku, akceptacji drugiego człowieka niezależnie od płci, koloru skóry, religii, wieku etc.
Gdzieś tam w środku egoistycznie czuję,że robię całkiem pożyteczne rzeczy, podejmuję wyzwania, wchodzę w programy, które zmieniają dzieciaki na lepsze.
Zatem nawiązałam współpracę ze stowarzyszeniem, które przeprowadzi warsztaty dla uczniów o tematyce antydyskryminacyjnej, dzieciaki dowiedzą się czym jest mowa nienawiści i do czego prowadzą uprzedzenia i kierowanie się stereotypami.
Czytałam,że w Warszawie rodzice byli oburzeni takimi pomysłami i nie mogłam w to uwierzyć.Dziś mam to na własnym podwórku.Stowarzyszenie i tak wymaga zgód rodziców po aferze w kilku szkołach ale ja jestem dość mocno zdziwiona.Czy na naukę szacunku i otwartości trzeba mieć zgodę?
Czy rzeczą naturalną nie jest bycie w porządku wobec kogoś kto różni się od nas?
Czy na wytłumaczenie dziecku czym jest stereotyp i jakie są skutki kierowania się nim trzeba mieć zgodę rodzica? Albo ze mną jest coś nie tak, albo ten świat przewrócić się do góry nogami?


Pozwoliłam sobie skopiować cele kształcenia ogólnego.
Chyba mnie wzrok nie myli ale zadaniem szkoły jest m.in formowanie u uczniów poczucia godności własnej i szacunku dla godności innych osób (pkt.3).

Kształcenie ogólne w szkole podstawowej ma na celu:
1) wprowadzanie uczniów w świat wartości, w tym ofiarności, współpracy, solidarności, altruizmu, patriotyzmu i szacunku dla tradycji, wskazywanie wzorców postępowania i budowanie relacji społecznych, sprzyjających bezpiecznemu rozwojowi ucznia (rodzina, przyjaciele);
2) wzmacnianie poczucia tożsamości indywidualnej, kulturowej, narodowej, regionalnej i etnicznej; 
3) formowanie u uczniów poczucia godności własnej osoby i szacunku dla godności innych osób; 
4) rozwijanie kompetencji, takich jak: kreatywność, innowacyjność i przedsiębiorczość;
5) rozwijanie umiejętności krytycznego i logicznego myślenia, rozumowania, argumentowania i wnioskowania;
 6) ukazywanie wartości wiedzy jako podstawy do rozwoju umiejętności;
7) rozbudzanie ciekawości poznawczej uczniów oraz motywacji do nauki;
8) wyposażenie uczniów w taki zasób wiadomości oraz kształtowanie takich umiejętności, które pozwalają w sposób bardziej dojrzały i uporządkowany zrozumieć świat;
 9) wspieranie ucznia w rozpoznawaniu własnych predyspozycji i określaniu drogi dalszej edukacji; 10) wszechstronny rozwój osobowy ucznia przez pogłębianie wiedzy oraz zaspokajanie i rozbudzanie jego naturalnej ciekawości poznawczej;
11) kształtowanie postawy otwartej wobec świata i innych ludzi, aktywności w życiu społecznym oraz odpowiedzialności za zbiorowość; 
12) zachęcanie do zorganizowanego i świadomego samokształcenia opartego na umiejętności przygotowania własnego warsztatu pracy;
13) ukierunkowanie ucznia ku wartościom. Najważniejsze umiejętności rozwijane w ramach kształcenia ogólnego

i dalej:
Kształcenie i wychowanie w szkole podstawowej sprzyja rozwijaniu postaw obywatelskich, patriotycznych i społecznych uczniów. Zadaniem szkoły jest wzmacnianie poczucia tożsamości narodowej, przywiązania do historii i tradycji narodowych, przygotowanie i zachęcanie do podejmowania działań na rzecz środowiska szkolnego i lokalnego, w tym do angażowania się w wolontariat. Szkoła dba o wychowanie dzieci i młodzieży w duchu akceptacji i szacunku dla drugiego człowieka, kształtuje postawę szacunku dla środowiska przyrodniczego, w tym upowszechnia wiedzę o zasadach zrównoważonego rozwoju, motywuje do działań na rzecz ochrony środowiska oraz rozwija zainteresowanie ekologią.

Jedno z zadań edukacji wczesnoszkolnej:
..umożliwienie  zaspokojenia potrzeb poznawania kultur innych narodów, w tym krajów Unii Europejskiej, różnorodnych zjawisk przyrodniczych, sztuki, a także zabaw i zwyczajów dzieci innych narodowości, uwzględniających możliwości percepcji i rozumienia tych zagadnień na danym etapie rozwoju dziecka;

Myślę,że to wystarczy by zrozumieć absurdalne sprzeciwy rodziców.

Jutro wybieram się na V Targi Edukacji Wielokulturowej.Już nie mogę się doczekać spotkania z ludźmi, którzy myślą podobnie i robią fantastyczną robotę dla integracji i budowania dialogu międzykulturowego.
Pozdrawiam Tangerina;)

niedziela, 3 marca 2019

Po raz kolejny w Dolinie Baryczy

Udostępnij ten wpis:
Kolejna sobota w drodze.Szczerze mówiąc jestem już zmęczona poszukiwaniami, choć dopiero się zaczęły.Wracam zawsze padnięta jakbym w polu orała;)
Pojawiły się dwie propozycje.Dom w małej miejscowości, bardziej w miasteczku i chata na wsi.
Pierwszego domu nie udało się zobaczyć w środku bo w ostatniej chwili kobiecie coś wypadło i nie dała rady przyjechać.Obejrzeliśmy dom,że tak powiem z ulicy.Sam dom bardzo ładny i duży ale chyba nie o to nam chodziło.Stoi przy głównej ulicy.Dla zwierząt tam raczej nie będzie miejsca, a i budynek gospodarczy wydaje się mały.S. uwielbia chleb z piekarni znajdującej się w tym miasteczku i to chyba jedyny plus;)
Drugi dom z zewnątrz również niczego sobie ale w środku nędza.To miejsce nie żyło.Nie czułam,że tam bym chciała zamieszkać.Potencjał ogromny ale pieniądze za duże na to co tam zastaliśmy.
Definitywnie odpada.
Ta tę chwilę jedyne miejsce, w którym czułam klimat to pierwszy dom jaki oglądaliśmy.Tam była dusza, tam czułam się dobrze, tam mogłabym zamieszkać.Spróbujemy wynająć ten dom na święta jak się uda i zobaczyć czy to jest to czego szukamy.Znalazłam fajną szkołę, oddaloną o 9 minut jazdy stąd.Dom leży na końcu wsi pod lasem, co niewątpliwie jest jednym z plusów.
Jutro dzwonimy do pośrednika i zobaczymy czy przystaną na naszą propozycję.
Widzieliśmy cudowną czaplę siwą, tuż przy drodze, klucze gęsi,bielika!Coś pięknego!
Kocham to miejsce!




Zostałam sama.S. dziś wyjechał na tydzień.Zostanie w szpitalu, gdzie podejmą ostateczną decyzję czy ruszać tego guza.Nie będę w stanie go odwiedzić.Na szczęście to jego miasto rodzinne i mama będzie mu towarzyszyć.
Pusto jakoś.Jak lubię zostawać sama, to dziś mi smutno.Jeszcze nie rozstawaliśmy się na tak długo.
Mam nadzieję,że wszystko dobrze się ułoży.

Moja gadzina ma jutro ściągane szwy.Łapa ładnie się goi, a ona o dziwo się tą łapą nie interesuje.
Nie kuleje,więc chyba jesteśmy na dobrej drodze;)



Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia