piątek, 7 czerwca 2019

Dzikuska


Ina

Serce powoli twardnieje.Staram się nie rozpamiętywać i zająć myśli czymś innym.
Przez ostatnie kilka dni nie malowałam oczu bo ryczałam bez przerwy.
Nie wyobrażałam sobie,że można tak cierpieć po stracie zwierzęcia.Dopiero teraz dociera do mnie ile ten pies dla mnie znaczył, jaki był ważny, jak wiele radości mi dawał.
Była z nami tak krótko, a tyle wniosła do naszego życia.

Inka jest do niej bardzo podobna charakterem.Jest żywiołowa, uwielbia się bawić, ciągle chodzi, wszystko wącha, wszystko ją interesuje.Tych kilka dni pokazało jak bardzo ten zwierzak spragniony jest uwagi i miłości.Nie okazywano jej raczej zainteresowania, nie przytulano jej, nie głaskano.
Kilka dni temu chciała ugryźć mojego męża bo odganiał ją od miski Dziadka.
Byłam przerażona bo nasze psy nigdy nie reagowały agresją, chyba że w obronie.
Na szczęście S. poradził sobie bardzo dobrze.Stanowczo ją odgonił i nie pozwoli się zbliżyć, choć chciała przeprosić.Na początku się bałam,że może za szybko podjęliśmy tą decyzję, bo Dziadek potrzebuje spokoju ale teraz wiem,że nikt jej niczego dobrego nie nauczył.Ona potrzebuje przewodnika stada, kogoś kto pokaże jej jak wygląda normalne życie.
Jakieś 1,5 roku żyła jak dziki pies.Jadła na raz 1,2 kg karmy co sprawiło,że wygląda jak niedźwiedź.Najłatwiej kupić wielką puszkę i podać psu na raz.
Wczoraj byliśmy z nią u wety.Waży 36 kg!Przy takim sposobie żywienia, zaraz miałaby problemy ze stawami.Dajemy jej dwa razy po 200g. Musi stracić ok 5kg.
Sierść ma tak skołtunioną,że nawet się za to nie biorę.Za tydzień zajmie się nią profesjonalista.
Szkoda mi jej.Przez 7 lat była hodowana, a nie wychowywana.Nikt o nią nie dbał jak należy ale to się zmieni.Ten pies ma potencjał, szybko się uczy i jest bystry.Damy jej wszystko czego potrzebuje:)

Wczoraj byliśmy drugi raz w starej szkole.Ten dom jest cudowny ale chyba nie dla nas.
Dojazd do pracy to byłaby droga przez mękę.Mój mąż by w nim tylko nocował, biorąc pod uwagę kiepską komunikację.Zabraliśmy na oględziny P.Joannę z Rumianego Jabłuszka.Była zachwycona miejscem ale sprowadziła nas na ziemię.Szybko licząc koszt remontu przekroczyłby 250tyś., więc więcej niż przewidywaliśmy.Łazienka w każdym pokoju to koszt ok 45tyś, ogrzewanie ok 30 tyś, wygospodarowanie dla nas kuchni i łazienki ok 40tyś itd, itd...
Poza tym zapytała nas jak chcemy prowadzić agro jak pracujemy tyle godzin?A jak nam nie wyjdzie, to po co nam 250m2?Dobrze,że mamy kogoś kto zadaje trudne pytania:)
Chyba trzeba odpuścić.Żal mi okropnie bo to bajkowe miejsce ale ta bajka może stać się naszym horrorem.
Z domkiem w Dolnie Baryczy nie wyszło.Właściciele zawiesili sprzedaż bo babka od której mieli kupić mieszkanie się rozmyśliła.Jesteśmy w punkcie wyjścia.Nie mamy nic na oku.
Może to nie nasz czas?Może czeka na nas coś wyjątkowego?;)


Pozdrawiam Tangerina;)

6 komentarzy:

  1. Czuć w tym poście swieżość i nadzieję, to super. Macie piękną filozofię życia, jesteście oboje z S. fantastycznymi ludźmi :) Pamietaj ważne jest to co tu i teraz, no najwyżej to co za 5 minut ;) Wasz dom jest, stoi, obrasta bluszczem, jego dusza sie starzeje i czeka na Was, spokojnie, znajdziecie go kiedy wszytsko bedzie gotowe :* Póki co sklejajcie serduszka tuląc kudłacze, cieszcie sie chwilą i sobą! Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak!Dom obrośnięty bluszczem:)Takiego chcę, takiego szukam:)
      Na razie przeskakujemy przez kłody, które rzuca nam pod nogi życie.Mam nadzieję,że tych kłód nie zostało już wiele;)
      Dziękuję i ściskam;*

      Usuń
  2. Crazy-Cat-Lady8 czerwca 2019 16:07

    Przykro mi bardzo z powodu Lenki 😔 Wiem co czujesz. Ja po stracie każdego ze swoich zwierzaczków ryczałam jak bóbr. Uważam że dobrze zrobiliście biorąc Inę pod swój dach. Wiem że co niektórzy by negowali tą decyzję iż za szybko, ale przygarnięcie nowego zwierzaka powoduje szybsze dojście do siebie. Nice będzie u was jak w niebie 🙂 A co do domu to znajdziecie odpowiedni tylko potrzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja pierwsza strata, może dlatego tak przeżywam.
      Odkąd jest z nami Ina, rana goi się szybciej.

      Usuń
  3. Ostatnio prawie w ogóle nie wchodzę na znajome blogi- pogoda sprawia, że siedzę większość czasu na dworze, a wieczorami po prostu znajduję chwilę dla siebie. Ale trafiłam na artykuł https://www.psy.pl/klatka-zycia-dla-psow/?fbclid=IwAR2_OFMJAlRhA2iFGghSgIysMLH7kTBD5Wjp9i4xO1s0ZliYtYCX5mqYj3A i od razu Ty przyszłaś mi na myśl i musiałam sprawdzić co tam u Was słychać. Okropnoe zasmuciła mnie wiadomość o odejściu Leny. Przykro mi, nie wyobrażam sobie takiej straty :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, czytałam o tym pomyśle!Obawiam się,że podczas wakacji ludzie będą znowu masowo zostawiać swoje zwierzęta.
    Powoli dochodzę do siebie.Moja Lena już nie cierpi i to jest najważniejsze.Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)