Dziś tradycyjnie spędziliśmy dzień w mieście.Kawa w ulubionym miejscu.
Potem rajd po lumpekasacj i do domu.
Ten cyrk świąteczny mnie męczy.
Bałam się co zastaniemy po powrocie.
Niczego nie zniszczyła!
Jedynie mój jeden kapeć leżał na stole,drugi w legowisku.But tradycyjnie na sofie.
Ona je tylko przeniosła,nie pogryzła.
Nie było nas ok 5h.
Mały sukces:)
Teraz odpoczywamy..


Będą z niej ludzie;) Myślę ze te akcje sa przejściowe. Nasza tez coś tam potrafiła zmalowac w ciągu dnia, albo siknać, ale przeszło. Że też kuzyn tak łatwo oddał pole!!!
OdpowiedzUsuń