Dotyczy jednego ucznia.
Nie chcę wchodzić w szczegóły.
Wczoraj coś we mnie pękło.
Po rozmowie z dyrekcją i rodzicami dziecka musialam pojść na l4.
Permanentny stres spowodował ogromne obciążenie.Czuję się jakby czołg po mnie przejechał. Staram się dosłownie doczołgać do końca roku.
W przyszłym tygodniu zostaję w domu i muszę się wyciszyć.Lekarka przepisała mi leki na uspokojenie ale chyba wystarczy mi przerwa w pracy.
Coraz ciężej się pracuje.Świetlica to miejsce gdzie wszystkie zaburzenia dzieci znikają bo system nie przewiduje dla nauczycieli swietlicy żadnej pomocy nauczycieli wspomagających. Jestem wykończona nieustannym byciem w stanie wzmożonej czujności na kilku frontach.Chciałbym normalnie pracować,a nie monitorować otoczenie i starać się przewidzieć ataki agresji fizycznej.Mam w grupie dzieci totalnie nieprzewidywalne.
Mam dosyć.
Gdzie jest to uśmiechnięte Ministerstwo Edukacji?
Pozdrawiam Tangerina;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)