Ostatnie tygodnie są dość trudne. Dotarło do mnie, że koleś którego znamy sześć lat sprzedał mieszkanie
z nami. Okazuje się, że umowa sprzedaży została podpisana na początku maja. Od tej chwili nie raczył się z nami skontaktować. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że można się tak zachować.
Mało tego, zostawił chłopaka ze wszystkimi formalnościami. Nauka z tej sytuacji jest taka, że gdy w grę wchodzą pieniądze opadają zasłony. Źle mi z tym było. Analizowałam, mieliłam i zastanawiałam się jak tak można. Zostawiam to. Widocznie można.
Staram się o tym wszystkim myśleć jak o czymś co się zaczyna. Z doświadczenia wiem, że często coś co wydawało mi się końcem świata, było jakimś początkiem.
Pomogliśmy ludziom, dziś oni pomagają nam. Dobro wraca. Może to banał i wyświechtane powiedzenie ale tu zadziałało. Mamy gdzie mieszkać. Dajemy sobie czas na przemyślenia. Nie chcę się szarpać i na gwałt czegoś szukać. To może dobry moment żeby złapać oddech i dystans do tego co się dzieje.
Myśl na dziś przetrwać pakowanie i zakończyć drugi semestr;)
Za tydzień mam urodziny, a za dwa tygodnie się wyprowadzamy.
Mam nadzieję, że maj nadal będzie mi się kojarzył z urodzinami, a nie z katastrofą mieszkaniową;)
Właśnie dostałam informację od szefowej,że spotykamy się w poniedziałek.Ścisk w żołądku;)
Mam mieszane uczucia związane z powrotem do pracy.Nie chcę już siedzieć w domu bo oszaleję,
ale też nie bardzo widzę jak to będzie wyglądało.Do naszej szkoły uczęszcza ponad tysiąc uczniów,
a 500 z nich korzysta z obiadów, 450 z opieki świetlicowej.Żeby dyrektor stawał na rzęsach, to nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa w obecnych warunkach.Mamy dwie sale świetlicowe,
a są godziny że schodzi do nas ok 100 dzieci.Choć moja wyobraźnia nie szwankuje, nie widzę tego.Wiem,że wszyscy musimy wrócić do normalnego życia ale mam wrażenie,
że ministerstwo zupełnie sobie nie radzi z problemem.Pan minister nie odwiedził chyba żadnej dużej placówki w czasie dużej przerwy.Nie ma bladego pojęcia z jakimi problemami borykają się dyrektorzy i nauczyciele.Szkoły są przepełnione.Ludzie uciekają na urlopy i emerytury.Wczoraj dzwoniła do mnie dyrektorka przedszkola, w którym pracowałam.Chciała żebym wróciła.Nie ma takiej opcji!Jak sobie przypomnę ile mnie to kosztowało, jak wracałam zajechana do domu.W tym roku mam nadzieję pracować na ranną zmianę, a co za tym idzie najgorsze godziny w pracy mnie ominą.
Brakuje mi wyzwań.Chciałam napisać program ale biorąc pod uwagę niepewną sytuację, chyba odłożę go na przyszły rok.Czekają mnie jeszcze dwa bloki warsztatów antydyskryminacyjnych, po których sama muszę przeprowadzić zajęcia w swojej placówce.Czy będą warunki ku temu?Nie wiem.
Współczuję dyrektorom.Przed nimi ogromne wyzwanie, wzięcie odpowiedzialności za zdrowie i życie dzieci, rodziców i kadry.Nie zazdroszczę.
Chciałabym Wam polecić kilka seriali.Poniżej seriale dokumentalne:
Trump, Amerykański sen - Netfilx
Miasto strachu - Netflix
Get me Roger Stone - Netflix
Drań, tchórz, ofiara - HBO
Kariera i upadek Rogera Ailesa - Player.
Wróciliśmy do serialu Rita.Kiedyś obejrzeliśmy 1 sezon i zapomnieliśmy o nim.
Główna bohaterka jest nauczycielką w duńskiej szkole.Pali fajki na przerwie, zmienia facetów jak rękawiczki i ma syna geja:)Polecam!
Nasza znajoma twierdzi,że powinniśmy napisać książkę jak szukaliśmy domu:)
Patent z ogłoszeniem był genialnym pomysłem.Prawie codziennie ktoś dzwoni i wiadomo kto.Są to przeważnie ludzie starsi i czasem te rozmowy bywają zabawne, a czasem wzruszające.
Na nasze ogłoszenie odpowiedziała pani, która chce sprzedać swój rodzinny dom.Dobrze,że mój mąż rozmawia z tymi ludźmi bo pewnie płakałabym razem z właścicielką.Coś ta miejscowość nas ściąga do siebie. Widzieliśmy tam pierwszy dom.Nie wiem czy pamiętacie, starsze małżeństwo, trzy wizyty i ... tiry.Ten domek był niedaleko właśnie tego gospodarstwa. Jakiś czas temu dzwoniliśmy do biura czy sprzedany.Okazało się,że kupiło go małżeństwo po 50tce. Poszło..
Tamten dom odpadł nie tylko przez sąsiedztwo ale także sam dom był malutki no i kluczowym kazał się dojazd do Wrocławia, a dokładniej jego brak.
Ten dom okazał się bliski moich marzeń.Cegła, nyża, przestronne, ustawne pokoje, zadbany z osobnym mieszkaniem na parterze, podpiwniczony. Właścicielka to emerytowana nauczycielka:)Wjechały zdjęcia wnuczek na stół i cukierki:)Zawsze jak spotykamy starsze osoby, musimy nastawić się na monolog;)Oni są złaknieni towarzystwa, rozmów, więc raczej nastawiamy się na słuchanie;)Oczywiście poznaliśmy całą rodzinę z opowieści i zdjęć, historię domu i plany właścicielki.I znowu jest ale.Działka.Dom leży pomiędzy świetlicą, a działką gminną, na której ma powstać plac zabaw lub boisko;/Poza tym ten dojazd.Kursuje tam kilka autobusów szkolnych i to wszystko.Dom oddalony jest o 45 km od Wrocławia.Pokonujemy ten dystans w 40 minut.Teraz z domu do pracy wracam 1,15 min.Poza tym ta kobieta najpierw musi znaleźć mieszanie dla siebie co też może potrwać, no i cena po przyjeździe wzrosła o 50 tyś.
Na pewno dach byłby w przyszłości do wymiany ale poza tym na tą chwilę jedynie można odmalować.
Na dole trzy pokoje plus mała kawalerka, na górze kuchnia, łazienka, pokój i część poddasza do adaptacji.
Czy każdy dom musi mieć jakiś mankament?Nie uda nam się połączyć wszystkich naszych potrzeb.Będziemy musieli z czegoś zrezygnować chyba ,że zdarzy się cud, choć na ten bym nie liczyła.
Drugi dom to była porażka, więc nawet nie wrzucam zdjęć bo ich zwyczajnie nie było sensu robić.
Niby takie mamy doświadczenie, a czasem dajemy się naciąć i gdy słyszymy cenę 130tyś, to nie powinniśmy sobie zawracać głowy taka propozycją.
Pojechaliśmy zobaczyć dwa domy, a wróciliśmy do domu wieczorem.Kolejne oferty przełożyliśmy na przyszłą sobotę.We wtorek jedziemy zobaczyć jeszcze jeden dom ale raczej bez szału.
Mieliśmy kontakt z kilkoma biurami nieruchomości i prawdę mówiąc jestem zszokowana.Ludzie,którzy opiekują się daną oferta nie są specjalnie zainteresowani by nam ją przedstawić nie mówiąc już o udostępnieniu i pokazaniu.Niedawno pytaliśmy o jedną z ofert.Pan stwierdził,że to trzeba zburzyć i wybudować nowy dom.Fajnie, biorąc pod uwagę ,że ktoś mu płaci prowizję za to,że go sprzeda.Może uczciwiej byłoby nie zawracać właścicielom głowy.Kolejne biuro.Dzwonimy, odbiera kobieta, która twierdzi,że prawie rozjechała człowieka na pasach odbierając telefon.Nikt jej nie kazał go odbierać.Obiecuje,że oddzwoni.Nie oddzwania.
Wolę chyba kupić coś bezpośrednio od właściciela i nie będziemy sobie zawracać głowy biurami.
W poniedziałek do pracy.Przez te dwa tygodnie zdążyłam wydać kilka tysięcy na naprawę auta, spotkać się z bratem, który po kilku latach wpadł z wizytą, przeczytać Marę i Kamień Kuźmińskich (polecam też Pionka i Ślebodę) i zacząć czytać Dobrego wilka.
Aha i obejrzałam kilka dobrych seriali: Trapped, Sinner,Wisting, Protokolantka, Jedenaste - nie marnuj.Ostatni to film dokumentalny, który mnie zszokował i zdołował.Jak ogromne ilości jedzenia są codziennie marnowane bo nie sprostały normom estetycznym narzucanym przez sieciówki. Jak kawiarnie oszukują,że sprzedawane przez nich kubki do kawy ulegają recyklingowi.Warto obejrzeć, warto sobie uświadomić i zmienić nawyki.
Miałam bardziej spektakularne plany czytelnicze i esencjonalne dotyczące lenistwa ale wizyta brata je zaprzepaściła.Był u nas kilka dni.Bałam się jak diabli bo w końcu wizujemy się bardzo rzadko ale o dziwo moje wyobrażenia odbiegły znacząco od rzeczywistości i spędziliśmy fajnie czas.
Mózg to niesamowite urządzenie produkujące jakieś fikcyjne często filmy.Nakręcamy się na to co może się stać,choć tak naprawdę nie musi.Strach blokuje przed robieniem rzeczy, które mogą być rozwijające.Mam tak z bratem ale jestem tego świadoma coraz bardziej i staram się to zmienić.
Dziś w WO ciekawy felieton Wyzwolenie.Jakbym czytała o sobie.Po 40 tce lub wcześniej zaczynamy zadawać sobie trudne pytania i albo odpowiemy na nie szczerze i zmienimy swoje życie albo będziemy siebie nadal okłamywać , a dysonans zasypywać nowymi ciuchami, alkoholem czy pracą ponad siły.Polecam!
Od kilku dni strasznie mnie mdli.Nie są to mdłości poranne, a całodobowe.Mam wrażenie jakby w brzuchu trwało jakieś tornado, które wywala mi bebechy do góry nogami.
Doszła zgaga i odbijanie.
Sny.Bardzo realne.Nigdy nie śniłam z taką częstotliwością, a sny nie były tak prawdziwe.
Wczoraj czułam jakby mi coś bąbelkowało w brzuchu.Takie dziwne łaskotanie.
Czasami boli mnie głowa, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało.
Muszę się zaopatrzyć chyba w jakieś mądre książki bo boję się korzystać z forów.Czasem jak czytam te głupoty to się za głowę łapię.
Mam nadzieję,że ta jutrzejsza wizyta trochę mi rozjaśni w głowie.
Wczoraj zrobiliśmy sobie maraton filmowy.Oglądaliśmy filmy 14 godzin!Chyba nasz rekord;)
Kilka seriali ale bez szału, chociaż jeden całkiem ciekawy Doktor Foster.Opowiada historię lekarki, która dowiaduje się,że jest zdradzana.Zemsta jest słodka;)
Polecam Tajemnice Manhattanu z Adrienem Brody.Felietonista zostaje poproszony o rozwikłanie zagadki śmierci męża pewnej kobiety.Okazuje się,że zostaje wciągnięty w intrygę.Sprawa odbija się na życiu jego rodziny.Podobała mi się narracja w tym filmie.No i oczywiście Nowy York;)
Po przebudzeniu czekała na mnie kawa (którą ostatnio w siebie wmuszam ale nie chciałam mu robić przykrości ) i karteczka.
Trafiliśmy wczoraj na świetny film.Bardzo na czasie;)Historia ojca i syna, którzy nie widzieli się kilkanaście lat.Syn przyjeżdża w swoje rodzinne strony pogodzić się z ojcem.Trudna relacja, trudne charaktery,mocne rozmowy.Obsada robi swoje :Dziędziel, Mecwaldowski,Pomykała, która jest moim ostatnim odkryciem;)Film krótki, bo niespełna godzinny ale naładowany emocjami.Można śmiać się i płakać na zmianę.Czasem mam wrażenie,że Dziędziel nie gra, że jest takim świrem na co dzień :)
Mam ochotę wrzeszczeć na całe gardło:Jestem w ciąży!Wiem,że jest za wcześnie, wiem,że może być różnie,boję się ale przeganiam złe myśli łopatą:)Budząc się zastanawiam się czy to nie sen.czy to się dzieje naprawdę?
Przed nami wesele.Wyjeżdżamy w czwartek po wizycie u lekarza.Na szczęście sukienki mam odcinane pod biustem, więc nic nie będzie widać.
Nie lubię wesel, wieczorów panieńskich.To nie moja bajka.Swojego wesela nigdy nie chciałam, a na innych nie potrafię się bawić.Musiałabym mieć dobrego tancerza i jazzową muzykę:)Nie będę piła, pewnie pojeść też nie pojem bo wątpię,żeby dali coś wegetariańskiego.Nie mówię już o oczepinach!Dla mnie dramat!Mam nadzieję,że jakoś się wymiksuję.Tak, nie potrafię się bawić, jestem smętnym gościem:)
Dzień po weselu jedziemy dalej.Nawigacja kupiona, więc może trafimy:)Wracamy 19 sierpnia.
W środę przyjeżdża opiekunka mama.Zajmie się kudłatym do naszego powrotu.W domu ma rozpiździej, więc sobie odpocznie od syfu.Okazało się,że koleś od remontu może zacząć dopiero w październiku.Trochę mam to po niej.Robię, a potem się zastanawiam;)
Jadę zaraz po clexane bo rzucili do apteki.Najchętniej pojechałabym umyć i okurzyć auto ale to chyba niezbyt dobry pomysł.Kupiłam sobie nowe dywaniki do auta, więc korci mnie żeb trochę ogarnąć furgon.No nic, będę musiała zdać się na pomoc.Nie lubię jak grzebie przy bolidzie.Jakoś to przeżyję;)