
11/02/2016
Decyzja
Wczoraj podjęłam decyzję o wizycie u psychologa. Myślałam,że minie,że chwilowe ale nie mija..
Zaczynam płakać i nie wiem co się dzieje.
S. chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.Myśli,że ktoś mi robi krzywdę w pracy.Widzimy się wieczorem,więc nie widzi mnie w stanie totalnej rozsypki.
Wczoraj rozpłakałam się nagle...Powiedziałam,że potrzebuję pomocy bo sama nic nie wymyślę.
Nie ma realnego powodu mojego smutku.Czuję,ze on siedzi pod skórą i zaczyna się sączyć każdym porem mojego ciała.Wypływa jak trucizna,jak maź, która oblepia mnie całą.
Mam trzy darmowe wizyty w ramach ubezpieczenia prywatnego.Jutro pojadę po skierowanie.Niech ktoś fachowym okiem oceni czy to minie czy trzeba się trochę pomęczyć.
Decyzja nie jest dla mnie trudna.Nie czuję wstydu.Przeszłam już kilka terapii grupowych.
Może jakieś stare sprawy zaczęły wypływać na powierzchnię.Wydaje mi się jednak,że wypadek dopiero teraz odbił się na mojej psychice.Nadal mam zawroty głowy.Do sprawności całkowitej jeszcze długa droga.
Nie mam nawet czasu jechać po wyniki tomografu.Może jutro się uda.
W pracy jestem bardziej z dziećmi niż z koleżankami.Staram się nie rozmyślać, tylko robić co trzeba.
Dzisiaj dostałam informację,że zwolniło się miejsce na kursie z arteterapii.Może ta terapia trafiła idealnie w punkt.Może mi się teraz przyda:)
Dziś również dostaliśmy info o psie do adopcji.Z rudym daliśmy sobie spokój bo wymaga mnóstwo czasu i pracy, a ja go teraz nie mam za wiele.Ten dzisiejszy psiak mieszka w hoteliku.Jest zalękniony i potrzebuje dużo miłości.Może to ten?Może i on mógłby mi teraz pomóc.
S. zrobił wczoraj tort bezowy.Spędziliśmy fajny dzień.Tylko my, filmy i pies:):)
Pozdrawiam Tangerina;)