niedziela, 27 stycznia 2019

Z dala od zgiełku..

Udostępnij ten wpis:


Choroba sporo namieszała w naszych planach związanych z feriami.
Długo czekaliśmy na ten wyjazd.Mieliśmy jechać na tydzień do domku w górach, w którym byliśmy w listopadzie.Istniało ryzyko,że w ogóle nigdzie nie pojedziemy.Czekaliśmy na miejsce w szpitalu.
Na szczęście okazało się,że uda nam się pojechać na cztery dni bo mój mąż musi stawić się w szpitalu w piątek.
Jedziemy!Jesteśmy już zwarci i gotowi:) Już nie mogę się doczekać wylegiwania się przy kominku.
Zapakowałam mnóstwo gazet.Nie wiem czy coś przeczytam bo to miejsce raczej nie sprzyja skupieniu na lekturze;)Zaopatrzyliśmy się w płyny do kąpieli bo mamy do dyspozycji dwie wanny.Tak bardzo mi tego brakuje w naszym mieszkaniu.W moim wymarzonym domu będzie ogromna, wygodna wanna:)Jak dobrze,że możemy oderwać się na chwilę od myślenia o przykrych sprawach.Jakbyśmy mieli mało problemów, Lena zaczęła kuleć.Łapa wydaje się w porządku, poduszeczka też ale musi ją boleć.Po powrocie muszę ją zaszczepić i zobaczyć dlaczego utyka.
Wszystko czego dziś chcę to prawidłowego wyniku i spędzenia fajnego czasu z miłością mojego życia i psiarnią..bez zasięgu,bez dostępu.


Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 26 stycznia 2019

Trudny okres

Udostępnij ten wpis:


Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie wyjątkowo trudne.
Poprzedni weekend cały przeryczałam i pogrążyłam się w jakiejś czarnej mgle.
Cały czas brzmią mi w uszach słowa Ojca Ludwika Wiśniewskiego, tak mądre, tak prawdziwe i mocne, trafiające do trzewi.Tylko czy równie mocno uderzyły we wszystkich, otóż nie, jak wynika z  komentarzy niektórych polityków.
Mówiłam do męża,że teraz dopiero się zacznie.Czułam,że Ci, którzy powinni nic sobie z tego nie zrobią,a żółć dopiero się wyleje.
Każda tragedia łączy ludzi na chwilę, po czym szukamy winnych tam gdzie ich nie ma i typujemy kozła, na którego możemy zrzucić winę i poczuć się lepiej.
Zaczęło się od Smoleńska.Od momentu katastrofy coś buzuje pod skórą, szuka ujścia.
Myślę,że poczucie krzywdy jest motorem napędowym, pędzi przed siebie by zniwelować ból i niesprawiedliwość.
Boję się..Nie sądzę by coś się zmieniło.Zmianę zaczynam od siebie.Chcę być lepszym człowiekiem.Codziennie budzę się z takim postanowieniem.Unikam wiecznych malkontentów i takich, dla których życie to wieczna walka i cierpienie.Szukam pozytywów,łaknę obcowania z ludźmi dla których drugi człowiek jest ważny niezależnie od koloru skóry, wyznania czy narodowości.
Ostatnio narzekałam na wypalenie ale chyba powstaję bo jest o co walczyć.
Planuję zorganizować warsztaty antydyskryminacyjne dla uczniów, nauczycielom też by się przydały.Myślałam też o żywej książce.Moja głowa znowu zaczyna produkować pomysły choć już traciłam nadzieję na głęboki wdech.

Ostatnio przy mojej ulicy zginęła kobieta.Zabił ją pijany kierowca tira na pasach.Codziennie mijam to miejsce pełne zniczy i tracę humor.Czyjaś żona, matka, koleżanka wyszła z domu i już nie wróciła.To straszne..

Mówiłam,że pogadam z dzieciakami i szacunku do innych, szczególnie tych ,,Innych".
Przeczytałam im książkę pt. ,,Wędrowne ptaki".Kiedyś przeszukując internet trafiłam na nią na jakimś blogu.Gdy czytałam na sali była cisza jak makiem zasiał.Ilustracje są specyficzne.Dla mnie cudowne, idealnie oddają nastrój i powagę tematu. Książka mną poruszyła, dziećmi również bo rozmowa z nimi była czystą przyjemnością.Są bardziej świadome i otwarte od dorosłych. Rozmawialiśmy o emigrantach, uchodźcach i azylantach.Budujące,że dzieciaki mają otwarte serca.\
Na kolejne spotkanie z książką wybrałam ,,Basię i kolegę z Haiti".Kiedyś już czytałam dzieciom tę książkę i dałam radę, tym razem poryczałam się w połowie, na szczęście koleżanka mnie poratowała i ją dokończyła.Książka opowiada o chłopcu z Haiti, który któregoś dnia pojawia się w przedszkolu.Nic nie mówi i rysuje okropne rzeczy.Jak do niego dotrzeć i czy dzieciom wystarczy determinacji by go lepiej poznać?






Gwoździem do trumny była informacja,że mój mąż ma podejrzenie nowotworu głośni.
Ma guza, z którego pobrali wycinek.Czekamy na wynik.Mamy już termin wizyty w szpitalu.
Ja jestem dobrej myśli, on jest w totalnej rozsypce.


Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 15 stycznia 2019

Co się z Nami stało?

Udostępnij ten wpis:
Rzadko ostatnio piszę, chyba że coś mną wstrząśnie, poruszy,zdepcze.
Od wczoraj czuję się zdeptana.Nie mogę uwierzyć w to co się stało.Pisanie zawsze pomagało, więc może tym razem trochę ulży.Moja głowa nabita jest pytaniami:jak to się mogło stać, dlaczego?
Spirala nienawiści i agresji nakręcana systematycznie wystrzeliła..
Gdzieś w środku czuję się winna, choć staram się nie nakręcać, zdarza mi się to zrobić i siarczyście zakląć oglądając niektóre przekazy medialne.
Wczorajsze Wiadomości mną wstrząsnęły. Wydarzyła się tragedia i zamiast uszanować żałobę, nadal jad wylewa się z niektórych ust.
Żyjemy podzieleni murem, który rośnie i rośnie bo codziennie ktoś z namaszczeniem dokłada do niego kolejną cegłę żalu,złości i agresji.
Przecież to tylko polityka.Utożsamiamy ludzi z ugrupowaniami, religią, kolorem skóry.Przyklejamy etykiety, wkładamy do szufladek z napisem Wróg, Obcy,Inny.
Obawiam się,że ta tragedia zjednoczy nas chwilowo, na moment bo pamięć jest ulotna, a my pamiętamy przeważnie tych, którzy zrobili nam krzywdę i nią się karmimy by później wyrzygać się przypadkową ofiarę.
Kilka postów wcześniej załączyłam piosenkę Czesława Niemena.Trudno w to uwierzyć,że jego słowa są nadal aktualne.Człowiek człowiekiem gardzi Czesławie, a ta pogarda sięgnęła właśnie dna.
Nie szanujemy innych, nie chcemy ich wysłuchać gdy mają inne poglądy, wyznają inna wiarę, dziwnie się zachowują (choroba), inaczej wyglądają.Strach sprawia,że sięgamy po plugawe słowa, gesty, używamy przemocy.
Czy uda się to w końcu zatrzymać?
Jutro przeprowadzę zajęcia na temat szacunku i akceptacji bo dzieciakom przyda się to bardziej niż cokolwiek innego..



Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia