piątek, 16 lipca 2021

Coś tam wiem ale niewiele

Udostępnij ten wpis:


Mieliśmy ciekawą noc. Około trzeciej obudził mnie jakiś ruch na kołdrze. Skakało po nas coś małego i kudłatego. Na początku myślałam, że jestem na wsi i Inka trąca mnie pyskiem. Dotarło do mnie, że jesteśmy w domu, a po nas skacze pies i nie jest to nasz pies! Jak przez mgłę pamiętam jak mój mąż bierze coś małego na ręce i mówi, że to pies sąsiadów. Okazało się, już po raz kolejny, że pies sąsiadów przelazł przez szczeble balkonowe. Kiedyś siedzimy sobie w pokoju, a tu nagle leci coś małego.
Jakoś zwierzęta do nas lgną hahaha, tylko pora była dość dziwna:)
Musieliśmy odstawić uciekinierkę właścicielom. Dziś nas przepraszali. Na całe szczęście nie spadła z balkonu.
Poprzednia sąsiadka miała kota i też do nas przełaził ale wiedział, że są psy więc nie przekroczył nigdy progu balkonu.

Miałam wizytę kwalifikującą na zabieg histeroskopii operacyjnej. To była jakaś masakra. Szpital na Weigla. Kto był, wie jak trudno tam cokolwiek znaleźć. Jak radzą sobie starsze osoby, często o kulach?
Żeby trafić w odpowiednie miejsce trzeba się nieźle nachodzić. W dobie pandemii to wszystko wygląda o wiele gorzej. Tablice pokreślone i ciężko zajarzyć co i gdzie.
Jakoś trafiłam. Na przyjęcie czekałam 2 godziny! Co chwilę kogoś przywozili na konsultację.
W poczekalni dwa krzesła. Siedziałam na podłodze. Dwie godziny czekania 15 minut wizyta. Lekarka mnie nie badała. Zakwalifikowała mnie na podstawie mojej dokumentacji. I tu koszmar. Oni robią zabieg w znieczuleniu miejscowym:( Na samą myśl o kolejnym dość bolesnym i nieprzyjemnym  zabiegu robi mi się słabo. Myślałam, że będzie znieczulenie ogólne, laparoskopowo. No nic. Trzeba wziąć to na klatę.
Dzień przed zabiegiem muszę zrobić test na covid. Wychodzę w dzień zabiegu.
Najgorsze jest to, że w tym czasie będziemy się przeprowadzać i nie będę mogła nic nosić. 

Dom. Demolkę robimy sami, żeby było szybciej i taniej. Rozwalamy łazienkę, zrywamy płyty i kafle. W kuchni burzymy barek. W pokojach zrywamy podłogi. Ekipa może wejść w pierwszym tygodniu sierpnia i mają dla nas 2 tygodnie. Temat poddasza zostawiamy na jesień bo się nie wyrobimy. Nie zrobimy też korytarza bo robiąc jesienią górę korytarz będzie zajechany.
Mamy w końcu koncepcję łazienki. Kafle będą tylko pod prysznicem i na podłodze. Pozostałe ściany muszą oddychać. Instalujemy kabinę walk in. Najpierw myśleliśmy nad ścianką z cegły, lub płyty ale doszliśmy do wniosku, że będzie topornie, a łazienka jest mała.
W salonie będzie sypialnia, zanim nie zrobimy góry. Mały pokój na razie będzie pełnił funkcję garderoby. Niestety sufity musimy pobielić bo zabawa z usuwaniem farby jest bardzo kosztowna.
Gość wycenił nam wymianę okien. Plastiki 10 tyś., drewno 15 tyś. Skłaniamy się ku drewniakom ze szprosami ale musimy to najpierw zobaczyć na żywo.
Trochę martwi mnie fakt, że na niektóre rzeczy trzeba czekać i zastanawiam się jak to będzie.
Najważniejsze, że budowlańcy czekają na nas i zapewniają, że nas nie zostawią na lodzie.
Jestem dobrej myśli choć nie sądziłam, że wizja remontu mnie tak zestresuje.

Senior dostał szprycę w łapy. Okazuje się, że ma stawy jak młodzieniec ale problem jest z uciskiem na kręgosłup. Zrobiliśmy mu prześwietlenie łap. Tomograf odpada bo nawet jak coś wyjdzie nikt nie podejmie się operacji 14 letniego psa. Dostał leki neurologiczne. Ma opóźnione reakcje. Jutro zabieramy go do fryzjera:) trzeba młodzieńca ogarnąć.
Jedziemy na tydzień do Pozen. Mamy czas na szwędactwo po lumpeksach i sklepach ze starociami:)
Wakacje pod tytułem lekarze, weterynarze, remonty:)









Pozdrawiam Tangerina;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia