Niedawno okazało się,że osoba z mojego otoczenia ma podobne doświadczenia.Podobne, bo obie mamy problem z płodnością.Podobne, bo Ona przeżyła koszmar straty nie raz i nie dwa.
Dzisiaj po raz pierwszy udało nam się porozmawiać dłużej. Zawsze gdzieś w przelocie, pospiesznie,po wierzchu.
Dziś było mocno, poruszająco. Rozmawiałyśmy ale tak naprawdę rozumiałyśmy się w pół słowa,czasem nie trzeba było kończyć zdania bo wiedziałyśmy co będzie dalej.
Jej doświadczenia są tragiczne,parę razy zaszkliły mi się oczy.
Brakowało mi takiego zrozumienia, empatii.Obie wiemy jak to jest.Obie przeżywamy podobne rozterki.Obie spotykamy się z niezrozumieniem otoczenia.
Nie mogłyśmy się nagadać.
Po kilku stratach usłyszała od lekarza,że to się zdarza, próbować dalej.Skąd się biorą tacy lekarze?
Przez nich tracimy szanse,przez nich tracimy cenny czas.
Potem okazuje się,że mamy 40 lat i nadal nie wiemy gdzie tkwi przyczyna niepowodzeń.
Tak bardzo chciałabym,żeby jej sie udało.Przed nią drugi transfer.Mam nadzieję,że szczęśliwy.
S. coraz częściej mówi o dzieciach.Wczoraj powiedział,że złapał się na tym,że śledził kilkuletnią dziewczynkę, która była na zakupach z mamą.Nigdy nie mówił o dzieciach w ten sposób.Myślę,że dla niego to jest ten czas.Czas wicia gniazda, czas świadomości naszej sytuacji.
Często rozmawiamy co dalej.Kiedyś te rozmowy były nerwowe i kończyły się podniesionymi głosami.Teraz jest inaczej.S. łyka suplementy, sam inicjuje rozmowy,szuka lekarza.
Nie chcę mu odbierać nadziei ale ja czuję,że nasze materiały genetyczne nie współgrają.
Czasem myślę,że pewnie z innymi partnerami mielibyśmy gromadkę dzieci ale nie mielibyśmy tego co mamy teraz.
Myślę,że z wiekiem nasza relacja nabiera innej barwy.Wchodzimy w inny wymiar:)
Ostatnio usłyszałam,że z każdym rokiem kocha mnie bardziej.
Dla mnie to jest melanż przyjaźni z miłością.Silny,nierozerwalny.
I pomyśleć,że moglibyśmy się minąć..
Zazdroszczę ze masz taka osobę z podobnym problemem z która masz możliwość rozmawiać o tym na żywo! To musi być na prawdę mocne wsparcie. U mnie to na razie na prawdę nieliczne osoby wiedza o naszych problemach ale chyba czuje coraz większa potrzebę opowiadania o tym nawet mało znanym osobom...
OdpowiedzUsuńNo właśnie realną!Dowiedziałam się o niej od koleżanki i sama zagadałam.Myślę,że my potrzebujemy właśnie takiego realnego wsparcia.Fora i blogi są ok ale bezpośrednia rozmowa jest nieoceniona.
OdpowiedzUsuńWydaje nam się,że jesteśmy same ale jak się rozejrzymy wokół, okazuje się,że takich osób jest mnóstwo i to często blisko nas.To jest nadal tabu i ludziom ciężko się otworzyć.Jak się nie otworzymy, nie poznamy nigdy tych innych.
Też nieraz myślałam sobie, że z innymi partnerami moglibyśmy już dawno mieć duże rodziny z gromadką dzieci... Sęk w tym, że w najtrudniejszych nawet chwilach największej tęsknoty za dzieckiem wolałam być bezdzietna z nim niż zostać matką ale bez niego.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam.Chcę miec dziecko z nim,a nie z kimkolwiek.
UsuńDziewczyny, a dawca? To nie byłoby Wasze dziecko?
UsuńZależy co rozumiesz przez słowo ,,moje".Moje bo wychowane przeze mnie czy moje bo posiada moje geny.
UsuńJako,że nie adoptujemy dziecka, ani zarodka, ani komórki,moje to moje genetycznie.
Aż brak słów na to, jak zachował się lekarz :( ale takich jest coraz więcej...
OdpowiedzUsuńA koleżance życzę powodzenia 😊 mam nadzieję, że im się uda.
Te rozmowy są bardzo potrzebne, ja dzięki nim czuję się zawsze silniejsza, wiem,że jest ktoś obok, kto mnie po prostu rozumie i nie usłyszę, że "mam wyluzować"
I zarażać się brzuchem.Szkoda słów!
UsuńO to to, i dotykiem łapać fluidy ciążowe:D
UsuńA już w ogóle doprowadza mnie do szału wciskanie mi niemowlaka.
UsuńLudzie chyba pewnych rzeczy nie czają niestety.Może brak empatii, czasem zwykła głupota i ignorancja.
W pobliżu nie mam niepłodnych osób. Wszyscy mają tyle dzieci ile chcieli i nikt się długo nie starał.
OdpowiedzUsuńZanim dobrze przemyślą, to już są w ciąży.
Ale na razie kontakt wirtualny i gadanie do tych, co nie mają problemu mi wystarcza.
Kiedy ta koleżanka ma transfer? A traciła naturalne ciąże? I czy coś zrobili, żeby temu zapobiec po transferze?
Pamiętasz pisałaś chyba dwa razy o koleżankach, które były w ciąży i poraniały. Jedna chyba w okolicach nieudanych transferów, druga jak Ty traciłaś ciąże. Co u nich?
Jakoś przed świętami będzie miała.
UsuńStraciła 5 ciąż naturalnych i nikt jej nie pomógł znaleźć przyczyny.
Ta co transferowała ze mną zakończyła leczenie i odpuszcza, ta druga straciła ciążę i tez lekarz kazał jej normalnie sie starać.To jakiś żart!Nikt nie szuka przyczyn i naraża kobiety na kolejne straty!
Czasami lepiej wyglądać się. Dobrze, że znalazłaś taką osobę która tak dobrze Cię rozumie
OdpowiedzUsuńJa kiedyś w przypływie depresji powiedziałam mojemu mężowi, ze przeze mnie nie będzie ojcem, ze z kim innym miałby dzieci. I on odpowiedział mi coś bardzo prostego, ze jest ze mną bo chce być ze mną. Z nikim innym, czy będziemy mieli dzieci, czy nie. Wystarczyło:)
OdpowiedzUsuńZnam jedna pare (z mojego liceum), ktora rozeszla sie wlasnie m.in. dlatego, ze nie mogli miec dzieci. Obydwoje znalezli ponownie partnerow i oboje wlasciwie natychmiast doczekali sie potomkow. Taki fenomen.. ale oni ze soba nie byli szczesliwi. To rozstanie pozwolilo im oddychac. Czasem mysle, ze moze nie udawalo im sie wlasnie dlatego, ze ten zwiazek byl toksyczny.. ?
OdpowiedzUsuńJa tez zawsze sobie powtarzalam, ze moj maz jest dla mnie wazniejszy niz dziecko. Dlugo go szukalam i wiem, ze nigdzie lepszego bym nie znalazla. Mialam farta. :)
Ale to jest tez kwestia bardzo indywidualna. Kazdy czlowiek ma inne potrzeby. Pracowalam kiedys z kobieta, kolo 60-tki, ktora byla bezdzietna. Malzenstwo udane, kochajace sie. Zaszla w ciaze raz, ale w 5 miesiacu poronila, i jesli dobrze pamietam - stracila w wyniku powiklan macice. Ona zawsze wszystkim dziewczynom powtarzala, ze nie wazne z kim i jak, ale najwazeniejsze, zeby mialy dzieci. Widac, nigdy nie pogodzila sie z ta tragedia i ta potrzeba..
Ja nigdy tak naprawde nie znalazlam nikogo, komu moglabym sie tak porzadnie "wyrzygac" emocjonalnie z tych zlogow zalegajacych mi w glowie. ;) Rozmawialam raz ze szwagierka, ktora kilkukrotnie ronila ciaze. Oni zaczeli sie starac tuz po 40-tce, wiec dosyc pozno. Ale ona stwierdzila, ze nie moze tego "rozkminiac" (byc moze bylo to dla niej zbyt bolesne), przestali sie starac o dziecko, rzucili stare zycie w cholere, wyjechali na drugi koniec kraju i staraja sie czerpac z zycia, ile sie da. Nie wiem, czy sa w 100% szczesliwi i czy do konca udalo im sie z problemem pogodzic, ale na pewno ciezko pracuja nad tym, zeby to ich zycie bylo dobre. :)
..taka sie rozmowna dzisiaj zrobilam. Wybacz. :) Ale musze przyznac, ze ja zawsze dlugo w glowie walkowalam podejscie i radzenie sobie innych z problemem nieplodnosci czy bezdzietnosci, kazdego jednego przypadku. Moze dlatego, ze mnie ososbiscie bylo trudno sobie z tym poradzic?
Kasia
Wielokrotnie słyszałam tekst:zmień faceta!Ale ja nie chcę dziecka z innym, tylko z tym.Nie chcę zostać matką po trupach.Nie ważne z kim byle by mieć.
UsuńMój S. też często mnie pyta czy myślałam o dziecku z kimś innym.Nie ma w ogóle takiej możliwości!Dopiero jak go poznałam zapragnęłam tak naprawdę zostać matką i wychowywać to dziecko właśnie z tym mężczyzną.
Myślę,że dobrze poznać historie innych ludzi,żeby się trochę do tego zdystansować i zobaczyć,że można żyć i być szczęśliwym we dwoje.