W związku z tym,że testy owulacyjne wychodzą mi negatywne od kilku cykli, postanowiłam wykorzystać metodę termiczną.
Nie jestem osobą skrupulatną i systematyczną, więc nigdy nie udało mi się dokończyć prowadzonych obserwacji.Albo zapominałam o mierzeniu temperatury albo porzucałam ten pomysł po kilku dniach.
Teraz mam dużo czasu i postanowiłam spróbować.
Według aplikacji, owulacja powinna nastąpić dzisiaj czyli 15 dc,po wykresie widzę,że nastąpiła prawdopodobnie 12 dc bo temperatura wyraźnie spadła.
Testy cały czas wychodziły negatywne, choć robiłam je dwa razy dziennie.
W piątek tak mnie zakuł jajnik,że nie mogłam się ruszyć.
Od wczoraj mam delikatne bóle brzucha.
Postanowiłam przez te dwa miesiące bacznie się obserwować.
Postara się mierzyć temperaturę systematycznie i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dajemy nam czas do września.Jeżeli nic się nie zadzieje,wracamy do kliniki.
Dlaczego postanowiłam znowu pchać się w to bagno?
Nie spowodowały tego kiepskie wyniki, a ciąża jednej z koleżanek.
Pisałam o niej kiedyś.Borykała sie z nawracającymi poronieniami. Postawiłam podejść do in vitro w Invimedzie. Skorzystali z komórki dawczyni.Pierwszy transfer nieudany.Drugi zakończył się sukcesem i będzie miała synka.
Dziewczyna skończyła 40 lat.To ona dała mi nadzieję.To ta ciąża dała impuls do powrotu.
W głowie pojawiła się iskierka nadziei.
Byłam pewna,że S. się nie zgodzi.Zawsze mówił,że nie podejdzie po raz kolejny.
Jeżeli mamy w to wejść to razem i z przekonaniem,że robimy to bez presji drugiej osoby, inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Usłyszałam: Nie chcę żebyś kiedyś mnie obwiniała,że nie mamy dzieci.Nie chcę Cię stracić..
Nie wiem jakby było gdybyśmy nie spróbowali.Myślę,że nasze uczucie jest na tyle silne,że brak dziecka nic by tu nie zmienił.Być może się mylę bo niby skąd mam wiedzieć?
Ten rok pozwolił mi odetchnąć.W sumie byłam pewna,że w końcu się uda naturalnie.
Nie udało się.
Wyszło kilka problemów.Moje MTFTR, zespół antyfosfolipidowy,niedrożny jajowód,żylaki,brak prawidłowych plemników.Trochę tego jest, więc czekanie na cud jest trochę ryzykowne.
Zdaję sobie sprawę,że może sie nie udać ale chcę sprawdzić czy inna jakość kliniki ma na to jakiś wpływ.Po pierwszej wizycie poczułam,że ktoś ma na nas pomysł,że podejście jest zupełnie inne.
Dyskrecja, spokój, brak pośpiechu i skupienie na pacjencie - to główne zalety kliniki.
Znam wiele par, które wyszły z dzieciakiem z tej kliniki.To daje nadzieję.
Czego się boję?
Podporządkowania znowu naszego życia staraniom.Rozmów o stymulacji, badaniach, wizytach.
Pamiętam,że to psuło nasze relacje.
Jest prawie idealnie.Spędzamy czas jak lubimy - książki,dobre jedzenie,filmy,zaległe gazety,wygłupy.Są tez sprzeczki.Czasem czuję się jakbym mieszkała z ojcem, który opieprza mnie na każdym kroku:)Robię rzeczy, których On nie toleruje jak np.spuszczanie psa ze smyczy.
Dobry i zły policjant.Myślę,że gdyby pojawiły się dzieci, rozpuściłabym je do granic możliwości.I pomyśleć,że jestem nauczycielem;)
On jest rozumem, a ja sercem.Jesteśmy jak ogień i woda,zupełne przeciwieństwa.
On spokojny, ja wydzieram się w aucie śpiewając piosenki (dlatego lubię jeździć sama).
Lubię go rozśmieszać.Pajacowanie mam we krwi:):)
Najlepiej czujemy się w swoim towarzystwie.Tylko my rozumiemy nasze żarty.
Ostatnio S. miał kilka dni wolnego.Kupiliśmy kilka książek i płyt do samochodu (będzie przy czym się wydzierać.Nie wiem jak on zniesie nasz wyjazd.Będzie jak w scenie z Dziewczyny moich koszmarów):):)
Od jakiegoś czasu chodzi za mną Queen.Może dlatego,że w każdej reklamie pojawia się ich kawałek.
Bohemina rhapsody jest jedną z moich ulubionych piosenek.Wrzask plus drygentura w samochodzie doprowadza S. do szału:):)
Ale tą też uwielbiam!
I jeszcze tą:)
Cieszę sie ze wracacie. Ja i moja O jesteśmy przykładem ze zmiana kliniki to dobre posunięcie. A ja o invicta Wrocław mam jak najgorsze zdanie. Nie mam mądrości do napisania bo nie przeczuje twoich uczuć ani nie przeżyje twoich przeżyć. Z tym bedziecie sami. Ale z nadzieja i dobrymi myślami będę sobie siedziała tu przycupnięta. I poczekam. A wy juz jesteście mądrzy po przejściach i wiecie co działało destrukcyjnie. I kochacie sie miłością silna. Przetrwacie bez względu na to co sie wydarzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Nesca😘Świadomość,że ktoś nas wspiera chociażby myślą daje ogromną siłę.Mam nadzieję,że mi jej wystarczy.
OdpowiedzUsuńMnóstwo osób mi kibicuje,również w pracy.Czuje,że akceptują wszystkie moje wybory.To ważne bo sama wiesz,że jest ciężko.
Mam nadzieję,że z malutka wszystko dobrze.Dziekuje,że jesteś🌷
Kurcze mam to samo 😂ja też puszczam na cały regulator i się wydzieram, a mój patrzy na mnie jak na wariata 😎
OdpowiedzUsuńMogłybyśmy śpiewać na dwa głosy😎😂
OdpowiedzUsuńUważam, że to dobra decyzja. Poczucie, że zrobiłaś co mogłaś jest bezcenne.
OdpowiedzUsuńMnie ostatnie podejście kosztowało 10 tys., z refundowanymi lekami i bez badań prawie, bo 95% mam w pakiecie z pracy. W tym roku poszło już 5,5 tys. na dwa nieudane transfery, wizyty itd.
Ale też chcę spróbować trzeci raz, jeśli ostatni transfer się nie powiedzie.
Rozumiem,że badan nie muszę robić w klinice?
UsuńTylko u mnie będą się czepiać,że oni tego nie zlecali i nie ma potrzeby ich robienia.Poza tym mam klauzulę,że w przypadku leczenia niepłodności Medicover zastrzega sobie prawo do pełnej odpłatności badań.
Myślę,że warto porównać kliniki.Nie wiem czy się uda bo nikt tego nie wie ale widzę różnicę w podejściu lekarza.Zobaczymy.
Ja się w czerwcu przebadałam gruntownie. Włącznie z wizytami u diabetolog, immunolog, w piątek endokrynolog. Wszystko zrobiłam z pakietu.
UsuńTylko tych "poważnych", specjalistycznych badań nie ma w pakiecie. Mutacje i komórki NK.
No ja właśnie nie mam nic do zarzucenia lekarzowi. Stymulacje też wychodzą OK. Wszystkie komórki są dojrzałe, wszystkie się zapładniają. Ale czasem taka zabobonna zmiana ręki pomaga.
Też przez wiele lat miała problemy z zajściem ale tak jak poprzedniczka wspomniała najlepszym rozwiązaniem było znalezienie kompetentnej kliniki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że taką znalazłam:)
UsuńDziękuję!
Ciesze sie, ze zdecydowaliscie sie podejsc jeszcze raz. Bedziecie mieli poczucie ze zrobiliscie wszystko co mogliscie. Dalej Wam kibicuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Crazy!
UsuńTangerino, właściwie pod każdym Twoim postem mam ochotę coś wpisać (nie myśl, że nie czytam, zaglądam codziennie!), no może poza "samochodowymi", bo tu brak mi kompetencji (my jeździmy Subaru Forester, wybraliśmy go, bo dobrze wypadał w testach zderzeniowych, a mój mąż-kierowca jest niedoświadczony, ja nie prowadzę wcale). Teraz będę odrabiać zaległości :-).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się zdecydowaliście na kolejną próbę. Dobrze, że w "międzyczasie" odkryliście to i owo, będzie wiadomo, jak zaradzić. Ilość plemników zdecydowanie ma znaczenie - mój mąż ma taką sobie morfologię i zawsze zbyt wysoką lepkość, ale przy 180 mln (!) każdy lekarz uważał, że wyniki są rewelacyjne. Poza tym pisałaś o zbyt długiej abstynencji - to też mogło wpłynąć na jakość. Dlatego super, że nie decydujecie się na operację+czekanie, wydaje mi się, że to bardzo dobra decyzja.
Życzę Ci nie tylko sukcesu (!!!), ale i tego, abyś gładko przeszła przez proces. Może będzie Ci niełatwo podczas kolejnej stymulacji, dobrze wiemy, jak trudne to doświadczenie. Ja zauważyłam, że "stresowałam się tym, że się stresuję", w związku z tym dałam sobie przyzwolenie na to, by czuć się fatalnie :-). Metastres jest zbędny. Nie wierzę też, że stan psychiczny ma jakieś znaczenie dla szans powodzenia, albo że ma jakiś sens prognostyczny ("czuję, że się nie udało, więc się nie udało").
A na razie - doktor Patrycja rekomenduje wakacyjny relaks :-)
Patrycja
Forester też nie umknął mojej uwadze😉Fajne auto.Doszlismy do wniosku,że jak wyprowadzimy się na wiochę,to kupimy coś,,lesnego''😉
UsuńDzięki Pati😘Fajnie,że zaglądasz i wspierasz w wyborach.
Przystąpienie do programu było trochę na wariackich papierach,teraz wszystko jest przemyślane i przegadane.Wiwmy więcej co też nie jest bez znaczenia.Mam nadzieję,że jesień przyniesie nam szczescie🙂
Zastosujemy się do zaleceń Pani dr😁 Pozdrawiam!
Hey Unplugged to znakomity wybór :)
OdpowiedzUsuń