Piątek również w terenie.Nie ma lekko;)
Takiej gonitwy dawno nie przeżyłam.Intelektualny i doświadczalny sprint!
Tu były trzy miejsca w jednym.Przedszkole, wioski dziecięce i miejsce integrujące całą lokalną społeczność.
Przedszkole - genialne.Moje marzenie!
Każda sala przeznaczona na inny rodzaj aktywności - sportowa, malarska, relaksacyjna,zabawowa.
Oczywiście moją ulubioną była sala do aktywności plastycznej.Betonowa ściana upaćkana farbami.Można malować po niej bez zahamowań!Coś fantastycznego!
Maluchy poprzyklejały się do szklanych drzwi.Słodziaki.
Do takiego miejsca może przyjść rodzina np. na obiad, kawę, ciasto, a dzieciak się w tym czasie bawi.Można poradzić się psychologa, pedagoga.To takie miejsce integracji od malucha po seniora.
Podoba mi się to,że nie ograniczają się do jednej grupy, tylko aktywizują wszystkich.
Przede wszystkim badają potrzeby społeczne!
Wioski dziecięce funkcjonują trochę jak dom dziecka.Nie to co u nas.Pani pracuje do piątku, a weekend ma wolny.
Na koniec poznałyśmy Fundację Krzyżowa dla porozumienia europejskiego.
W Krzyżowej byłam jesienią na warsztatach.Robią genialną robotę!
http://www.krzyzowa.org.pl/
Organizują Polsko - niemieckie wymiany szkolne jakby ktoś miał ochotę skorzystać:)
Ten wyjazd to kopalnia wiedzy, doświadczeń, nowych kontaktów, niezapomnianych przeżyć i wspomnień.
Genialni ludzie, nastawieni na dialog,różnorodność, otwarci, empatyczni, inteligentni, z pasją i powołaniem.
Udało mi się spotkać z bratem,gdy towarzyszki ruszyły na zakupy.
Jego syn jest już taki duży!Zafascynowany był moimi skarpetkami w mikołaje:)
Ja nic nie kupiłam.Mało tego przywiozłam więcej pieniędzy niż zabrałam.Nawet czekolady nie nabyłam:)
Nic nie zwiedziłam poza programem;)
Wesoły autobus zapakowany po sam dach wyruszył nach Breslau.
Jak zobaczyłam baby z pakunkami, to miałam pewne wątpliwości czy się zmieścimy, auto uciągnie:) i czy pamiętały,że mam kombi, nie busa;)
Dawno sie tak nie uśmiałam:)
Było ciężko.Ciemno, duży ruch, wypadek na autostradzie.Koszmar!Towarzystwo mi wszystko wynagrodziło bo nie muszę przypominać,że prowadziłam w obie strony;)
Po ponad 5 godzinach byłam pod domem umordowana jak dzik.
Moja ferajna na mnie czekała stęskniona.
Mieszkanie czyste i pachnące,świeża pościel i kwiaty w wazonie.
,,Nic już nie musisz robić, kocha Cię!Tęskniłem.."
Jak dobrze być w domu...
Pozdrawiam Tangerina;)