sobota, 23 marca 2019
Dieta cud.Kolejne zmiany!
W okolicach stycznia poczułam,że w ostatnim czasie mnie poniosło.
Nie podobało mi się moje odbicie w lustrze.Niby nie miałam nadwagi ale mojego ciała zaczęło przybywać.Czułam się ciągle zmęczona.Chwilowe zrywy dietetyczne nie przynosiły efektów, a były udręką.Wiedziałam,że moje nawyki nie są zdrowe, a najgorszym z grzechów było nieregularne odżywianie.Odkąd zaczęłam pracować na drugim etacie, zdarzało mi się jeść śniadanie o 12.30!
Postanowiłam,że szukam dietetyka.Oczywiście gdzieś blisko domu bo pracuję do 17.00 codziennie i nie miałabym szans dostać się do kogoś w mieście.Udało się!Mój wybawca mieszka na moim osiedlu!
Pomyślałam sobie,że jak mnie zobaczy, to stwierdzi,że zwariowałam.Nie wyglądałam na otyłą, nawet nie mam nadwagi.Faktycznie Pani była zdziwiona moją wizytą ale jak doszło do pomiarów już nie było tak kolorowo.
Okazało się,że moja tkanka tłuszczowa jest w górnej granicy normy. Nawodnianie niby ok, co przy moim piciu wody było zaskoczeniem.
Wiek biologiczny 29 lat( faktyczny 40).Tkanka mięśniowa w normie i pozostałe wartości również.Spisałam co jem, kiedy, co lubię, a czego nie znoszę.
Ustaliłyśmy plan działania.Na początek 5 posiłków co 2,5 - 3 h. Woda w ilości 2l na dobę nie wliczając herbat i kaw.Wypijanie soku z cytryny codziennie rano przed posiłkiem.
Wyeliminowanie cukru, ograniczenie soli i smażenia potraw.
Umówmy się,odżywiam się zdrowo , prawię nie solę, nie jem mięsa, nie piję alkoholu.
Miałam łatwo. Szybko wskoczyłam na właściwe tory.Mój początek diety zbiegł się w czasie z feriami, więc zdarzały mi się odstępstwa, na co w sumie zgadzała się moja Pani dietetyk.
Doszłyśmy do wniosku,że jadłam za dużo soi, która miałą mi zastąpić białko zwierzęce.
Moja dieta zaczęła obfitować w avocado, fasolę, soczewicę, całą gamę warzyw, szejki owocowo - mleczne, jogurty naturalne, serki wiejskie.Owoce mogłam spożywać do 17.00 bo mają sporo cukru.
Po tygodniu waga zaczęła spadać.Najpierw szybko, potem wolniej ale zauważyłam,że zmniejszają mi się obwody.Do dziś schudłam 5kg, straciłam 6cm w pasie.
Wcześniej zaczęłam zauważać celulit na brzuchu, który po rozpoczęciu nawadniania zniknął.
Przestałam odczuwać zmęczenie, zaczęłam mieć więcej energii, nie czułam się ociężała.
Okazało się,że wcześniej za mało jadłam, a to spowodowało odkładanie się tkanki tłuszczowej na czarną godzinę.
Wróciłam do wagi ze studiów.Zniknęły boczki, skóra stała się bardziej napięta i nawilżona.
Mój wiek biologiczny po wizycie kontrolnej to 25 lat!Moja dietetyczka była w szoku,że w takim krótkim czasie udało mi się uzyskać tak dobre efekty.Tkanka mięśniowa jest procentowo większa, choć w ogóle nie ćwiczyłam bo 1500 kcl to i tak było mało by jeszcze coś spalać.
Moje przybieranie na wadze rozpoczęła procedura in vitro, potem z każdym rokiem przybywał kg.
Diety już nie stosuję ale stosuję się do zasad, które wprowadziłam podczas odchudzania.Jem 5 posiłków.Nie ciągnie mnie do słodyczy jak kiedyś ale zdarza mi się zjeść coś słodkiego.Piję ogromne ilości wody, chyba już nawykowo.Ostatni posiłek zjadam dwie godziny przed snem.
Do pracy zabieram kilka pojemników z jedzeniem, które przygotowuję dzień wcześniej.Rano wypijam wodę z cytryną, szejka pije w drodze do pracy.Przeważnie składa się z owoców, mleka roślinnego, płatków owsianych.
Czuję się lepiej niż kiedykolwiek!Mieszczę się w spodnie, które już spisałam na straty;)
Nie testujcie diet z gazet.Każda dieta powinna być dostosowana do Was i waszych potrzeb i stylu życia!Nie prowadźcie na sobie eksperymentów!
Szukajcie dobrego dietetyka.Ja już nalazłam i w razie wolty wiem gdzie go szukać;)
Wiosnę witam w dobrej formie;)
Pozdrawiam Tangerina;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratuluję! I przybijam piąteczkę!
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo podobnie - rok po drugim porodzie założyłam sukienkę, którą ostatnio miałam na sobie w 2012 r. To był początek naszych starań, potem było +1 kg co roku, z pewnymi turbulencjami ;-) Teraz ważę 5 kg mniej niż przed drugą ciążą, czuję się świetnie i właśnie wracam z Doliny Baryczy ;-)
Ależ Wam zazdroszczę, że będziecie tam mieszkać! :-)
Usciski!
Nynyny
Gratulacje!:)
OdpowiedzUsuńMy wyjątkowo dziś we Wrocku ale mieliśmy telefon,że jest jakaś chata do obejrzenia;)więc pewnie znowu wyruszymy.
Ja sobie też zazdroszczę:):)To cudowne miejsce!
Kurde też muszę się wziąć za siebie...po ciąży zostało mi 5kg, głównie w brzuchu i biodrach. Nie jem dużo, w miarę zdrowo. Za to bardzo nieregularnie, i za mało piję😞Mieszczę się w tylko jedne dżinsy...
OdpowiedzUsuńDaj sobie czas :-)
UsuńMłody zacznie się ruszać, zabierać zabawki starszemu, grzebać po szafkach, wspinać na wszystko to od razu zrzucisz ;-)
Pozdrawiam, Nynyny
To samo chciałam napisac.
UsuńKochana odpocznij, dopiero urodzilas!
Na zrzucanie przyjdzie pora😉
Pozdrawiam!