Po tak długim czasie ciężko się zebrać żeby coś napisać.
Czuję rosnącą falę wkurwu na ten świat, sytuację w kraju i na świecie.
Będę przeklinać, więc jak kogoś to razi, może dalej nie czytać.
Jesteśmy w oku cyklonu, a rząd po raz kolejny udowadnia jak bardzo nienawidzi kobiet, jak nimi gardzi.
Te tumany nie rozumieją, że tu nie chodzi o aborcję ale o łamanie praw człowieka, o odbieranie możliwości wyboru! Kim jesteś jeden z drugim, żeby decydować o czyimś życiu?
Urodzić ok ale potem radź sobie sama! To jest ogromne skurwysyństwo kazać rodzić, a potem skazywać na wegetację całą rodzinę bo to pseudo opiekuńcze państwo gardzi tobą i twoim dzieckiem, dla nich jesteś niewidoczny. Kobiety rezygnują ze wszystkiego by żyć za grosze i prosić obcych o wsparcie - upokorzenie! Chujek jeden z drugim, który sam sobie w życiu nie radzi będzie cię pouczał czym jest moralność, sumienie i właściwe postępowanie. Pani Godek chyba chce się zemścić na wszystkich kobietach, za to że ma niepełnosprawne dziecko. A co dlaczego inne mają mieć lepiej!
Dlaczego kobieta kobiecie funduje taki syf? Chcesz rodzić - super twój wybór, nie chcesz - nie rób tego, tylko ty wiesz, czy dasz radę, nikt inny. Ja sobie nie wyobrażam, że radzę kobiecie, która nosi w łonie nieodwracalnie chore dziecko żeby urodziła. Mogę ją wysłuchać, wesprzeć ale nie jestem nią i nie żyję jej życiem! To co ten rząd robi z tym krajem wkurwia mnie do imentu. Pogarda, buta, łamanie prawa, prostactwo, chamstwo i bezkarność. Zabrali już wszystko co było do wzięcia. Jeśli dziś ktoś by mi zaproponował pracę za granicą jadę! Pakuję się i spierdalam w podskokach! Tu się nie da żyć.
Od kilku lat widzimy jak kilku smutnych, zfrustrowanych starców zagląda nam pod spódnicę, do łóżka i prawi morały. Won!!!Pan Czarnek będzie zmieniał nam historię i zaganiał nas do garów a taki chuj!
Żona i córka robi karierę ale inne kobiety won do kuchni. Moje jest mojsze niż twojsze!
Możemy sobie protestować , wkurwiać się i kląć, tylko to nam pozostało. Do wyborów trzy lata.
Jeśli ten rząd się nie zmieni, trzeba zastanowić się nad wyjazdem.
W pracy nic nowego. Strategia robić swoje i się nie przejmować zdaje egzamin. Dobrze mi to robi na głowę. W tej drugiej pracy grupę mam tak przewidywalną, że to staje się nudne;) To już trzecia klasa, więc odrabiają lekcję, pogadamy trochę, pogramy i nawet nie wiem kiedy trzeba iść do domu.
Poruszam z nimi tematy dla mnie ważne jak uczucia, wielokulturowość, asertywność, prawa człowieka. Są zainteresowani, a to daje mi energię na więcej. Obserwuję nauczycielki. Są surowe, mało sympatyczne, zimne. Ostatnio miałam dyżur w Dniu Nauczyciela i przeżyłam powrót do przeszłości.
Byłam w sali z drugą nauczycielka. Jej stosunek do dzieci, jechanie po nich mnie przeraził, poczułam się jakbym znowu była małą dziewczynką. Zmroziło mnie. Unikam tego babska! Ci ludzie już dawno powinni iść sobie odpocząć, bo wyżywanie się na dzieciach jest okrutne. Takie nauczycielki z moich koszmarnych lat szkolnych pt. ja tu rządzę, a ty jesteś tylko głupiutkim dzieckiem bez praw.
Prawda jest taka, że jestem zmęczona po 8h dziennie z dziećmi. Ostatnio pomyliłam dni w dzienniku:)
Na szczęście bardzo wspiera mnie mąż. Przedłużyli mu zasiłek do grudnia ( nawet nie chce mi się opisywać historii z zusem bo to jakaś kpina!),więc jak wracam do domu w sumie nic nie muszę robić.
Firma zaczęła hulać, więc i on trochę odżył bo na początku był załamany.
Wycieli mu tego drugiego guza i na razie wszystko zmierza ku lepszemu. Na rezonansie nic nie znaleźli.
Pracujemy nadal choć u nas mnóstwo przypadków z covidem. Nie ma dnia by dyr nie informował nas o nowym przypadku. Boję się ale co mam zrobić. Staram się zabezpieczać jak mogę i nie zwariować.
Przeraża mnie kolejny lockdown. Ludzie znowu staną na skraju bankructwa, pozamykani w domach będą świrować. Przemoc domowa będzie kwitła w najlepsze. Dzieciaki będą miały nierówny dostęp do edukacji. Będzie ciężko i musimy trzymać się razem, wspierać i być solidarni.
Zamiast skupić się na utrzymaniu na wodzie, zanurzyli nam głowy i przywiązali do nich kamienie.
Gardzę tym rządem, tymi psychopatami oderwanymi od rzeczywistości!
Wszystko to prawda niestety... My też byśmy jechali stąd w pizdu, gdybyśmy tylko mieli jakąś alternatywę. Właśnie siedzimy na drugiej kwarantannie. Pracuję zdalnie, mąż zdalnie, a do tego dzieciaki między nogami. Jest ciężko. Dobrze, że ze zdrowiem u Twojego męża stabilniej. Pozdrawiam z O.
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Obawiam się, ze wracamy do punktu wyjścia.Będziemy znowu siedzieć w domach nabuzowani złością. Mnie to pewnie nie grozi bo nie ma kasy na zasiłki. Zdrowia i siły Wam życzę!
OdpowiedzUsuń