Nie wyszlismy.Jest coraz gorzej.Niby papiery w zusie sie zgadzają ale pirniedzy nadal nie ma.Mąż umówił sie na środę do kierowniczki zusu. Widzę,że już się poddał. Już nie walczy. Chyba przyzwyczaił się do tego,że czeka.
Ciągle łapie jakieś infekcje.Jak nie ostre zapalenie gardła to zapalenie oskrzeli.Trzeci tydzień kaszle tak,że mało płuc nie wypluje.
Nie może brac żadnych leków.Nocy nie przesypia.Jakis koszmar.
Chciałabym napisac coś optymistycznego ale w obecnej sytuacji nic nie przychodzi mi do głowy.
Mam ochotę wyjść z domu i nie wracać.
I jak tu czekać na magiczny czas?
Pozdrawiam Tangerina;)
Bardzo mocno Was przytulam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
Usuńwiem co to jest bo w tym roku 4 miesiace nie mialam glosu...a w zeszlym chorowalam 6 miesiecy. polecam diete dabrowskiej i badanie alergii. ja tak kaszlalam i wyszla astma po covidzie i teraz nie moge jesc przenicy...to bardzo niefajne..ale przynajmniej juz nie jestem chora. a dieta dabrowskiej bo tania i skuteczne. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMój mąż miał niedawno covid plus organizm osłabiony po zabiegu.Mysle,że to pokłosie tego wszystkiego.Plus oczywiście ogromny stres.
UsuńDziękuję
Tangerina, Macie ogarniętego psychiatrę? Psychologa? Nie dziwię się, że chłop już ma dosyć. Parszywe instytucje...
OdpowiedzUsuńDlaczego nie może leczyć tych infekcji?
Ściskam
Psychiatra powiedziała,że za wcześnie na leki.Mamy psychologa.
OdpowiedzUsuńLekarz twierdzi,że nie może brac antybiotyków ani nic silnego po tym zabiegu. Zostaje nam syrop z pędów sosny i nadzieja ,że to cholerstwo przejdzie.Najgorsze są noce.
Było niebezpieczeństwo zapalenia płuc ale mam nadzieję,że najgorsze za nami.
Dziękuję.