niedziela, 30 kwietnia 2023

Dno

Udostępnij ten wpis:
Kiedy wydaje Ci sie,ze gorzej byc nie może i nie dasz rady wiecej dźwignąć,komornik wjeżdża Ci na pobory. Myślałam,ze dostanę zawału jak zobaczyłam pasek z wypłaty.
Ale od poczatku.
Mieliśmy wyjechać na majówkę.
Dwa dni wcześniej zadzwoniła właścicielka domu,że po ostatnich gościach nastąpiła awaria wody i pradu.
Ludzie,którzy na codzień ogarniają jej ten domek zaczęli to naprawiać sami i popsuli jeszcze bardziej,więc nasz wyjazd został odwołany.
Oczywiscie byłam załamana bo marzyłam od dawna żeby zasiąść z kawą na tarasie.
To było oczywiście nic w porównaniu z tym co wydarzyło się później.
Otworzyłam sobie pasek z wypłaty na mailu,a kwota pomniejszona o kilka stów zwalila mnie z nóg.
Od razu pomyślałam,że ktos znowu sprzedał moj dług ale telefon do matki mnie załamał.Okazało sie,że z naszego wspólnego konta Zus pobrał sobie 750zl z tytulu zajęcia komorniczego.W sumie zabrali 1400zl.
Pękłam po raz setny.Nie zapłaciłam jednej składki za działalność i napisałam prośbę o zwolnienie z tejże składki.Od stycznia nasza działalność jest zawieszona.
Ten sam Zus który od 10 miesięcy nas wykańcza finansowo,postanowił nad dobić.
To dzięki ten wspaniałej instytucji zamknęliśmy działalność bo nie stać nas było na składki,a teraz oni mają czelność zabierać mi część poborów ,robić mi wstyd w pracy i wchodzić mi na konto.
Ryczałam cały dzień.To przelało czarę goryczy.Już nie tylko my cierpimy.Ta sprawa zaczyna dotykać nasze rodziny,które zmuszone są nam pomagać.
Jak już się pozbierałam postanowiliśmy szukac prawnika.W czwartek tradycyjnie wizyta w Zusie i kontakt z prawniczką,która zajmuje się sprawami związanymi z Zusem.
Postanowiliśmy też pojechać do Sądu pracy i zapytać co możemy zrobić w tej sprawie.
Najgorsze jest to,że nie ma żadnych dokumentów, na których można oprzeć zarzuty.My nie mamy nawet decyzji o przyznaniu świadczenia!
Przepraszam za porównanie ale Zus podcina nam gardło,patrzy jak się wykrwawiamy i wyciąga nam z kieszeni drobne.
To jest skandal!Jedna pieprzona składka jest ściągana w trybie natychmiastowym,a nasza sprawa trwa prawie rok!

Na początku pomysł ze zrzutką wydał mi się niemoralny bo ludzie mają większe problemy ale czuję,  że dochodzimy do ściany i poważnie rozważamy założenie zrzutki.
Póki co ratujemy się Vinted https://www.vinted.pl/member/91249992-aranha78
 i w ten sposób próbujemy utrzymać się na powierzchni.
Ja wiem,że ten koszmar kiedyś się skończy.
Ja im tego nie daruje.Nawet jak nam już wypłaca należności,założymy im sprawę o odszkodowanie.Nie odpuszczę tych koszmarnych miesięcy kiedy oboje płakaliśmy z bezsilnosci.

Ta majówka miała być inna.
Ksiazki,kawką,seriale.
Staram się o tym nie myśleć.


Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 25 kwietnia 2023

Szkoła życia

Udostępnij ten wpis:



Dobrze, że zbliża się koniec roku szkolnego bo jestem wykończona psychicznie.
Dziś w ciągu 3h popłakało mi się pięciu uczniów.
Ilość dziecięcych problemów mnie przytłacza. Dzieciaki nie radzą sobie z emocjami, szczególnie ze smutkiem i złością. Nagle któreś wybucha płaczem bo rodzice się kłócą, bo nie radzi sobie z wykonaniem zadania, bo inni je odrzucają. Dziś nie nadążyłam gasić pożarów. Jedno dziecko płakało w kącie bo nikt nie chciał się z nim bawić, drugie prosiło bym wpisała mu uwagę by rodzic z nim porozmawiał.
Rozwaliło mnie to. Uwaga w szkole = rozmowa z rodzicem, czas z rodzicem nawet ten trudny.
Rodzice piszą mi o swoich osobistych problemach, a ja zostaje z tym później i nie wiem jak sobie poradzić. Stawianie granic dobrze brzmi w teorii. Jak otwierasz wiadomość od rodzica, to nie można potem tego odzobaczyć, a nie zawsze jestem w stanie przewidzieć jaka będzie treść takiej wiadomości.
Dzieci przynoszą z domu cały ciężar spraw dorosłych. Często nie wiedzą co się dzieje bo rodzice z nimi nie rozmawiają. Czują, że w domu jest napięta atmosfera ale myślą, że to przez nich.
Codziennie wcieram się w rolę detektywa by dowiedzieć się co takiego dzieje się w domu, że dziecko swoim zachowaniem zwraca na siebie uwagę. Po 20 latach pracy nadal się tego uczę.
Trudne są też rozmowy z rodzicami, szczególnie dzieci, które mają tak wysoko zawieszoną poprzeczkę, że nie dają sobie rady z wymaganiami. To sa przyszli klienci poradni psychoterapeutycznych.
Niektórzy rodzice wręcz zapalają dzieciaki do chorej rywalizacji, a gdy dzieciom cos się nie udaje albo przegrywają reagują agresją zarówno słowną jak i fizyczną.
Codziennie rozmawiam z nimi o emocjach, o tym że każdy ma do nich prawo. O tym jak sobie z nimi radzić i gdzie jest granica drugiego człowieka.
Jestem przerażona bo dziś nauka jest najważniejsza. Osiągnięcia, wyniki, oceny.
Kto ma lepsze ciuchy, kto ma lepsze auto, czyi rodzice więcej zarabiają.
Dzieciaki giną na moich oczach przygniecione problemami, z którymi nie potrafią sobie poradzić.
Rozmawiajcie z dziećmi, nawet o rzeczach trudnych. Pytajcie co czują bo one nie potrafią nazwać emocji. Często nie wiedzą co się z nimi dzieje.

Kolejny dzień wracam do domu z bólem głowy, obarczona problemami obcych ludzi.
Mam dosyć swoich problemów.
Po co ludziom dzieci, skoro często są dla nich niewidzialne?

Oto co mówią moi uczniowie:
- mama pracuje z domu, a muszę tak długo siedzieć, ona ma mnie gdzieś
- moi rodzice ze mną nie rozmawiają
- rodzice cały czas są przyklejeni do telefonów i nie mają dla mnie czasu
- rodzice ciągle coś obiecują i nie dotrzymują obietnic
- mama ma wolne, a muszę siedzieć w szkole do 16.00
- chciałbym żeby nie było internetu wtedy rodzice by ze mną rozmawiali

Pozdrawiam Tangerina;)

czwartek, 20 kwietnia 2023

Wizyta w Zusie

Udostępnij ten wpis:
Wizyta byla krótka.
Oczywiście nic nie wniosła do sprawy.
Pani dyrektor miala miesiąc na zbadanie tematu,a jedyne co zrobila to poinformowala nas o kontroli w jego sprawie o czym juz wiedzielismy.
Zrobilismy sobie wczoraj listę oczekiwań.Dziś ta lista wylądowała na biurku urzędniczki z wykazem instytucji,które zostaną powiadomione w razie nie załatwienia sprawy do przyszlego czwartku - prezes Zusu,RPO,prasa,MPiS,Sąd.
Nie było dyskusji bo nie było z kim i oczym dyskutować.Maz umówił sie na spotkanie na czwartek co było  pani nie w smak.
Nie wiem czy się przestraszyła.Ja bym na jej miejscu się bała.Przetrzepali jeden oddział to mogą przetrzepać drugi.

Psychiatra zasugerował mężowi pobyt na oddziale.Jego stan psychiczny jest kiepski.
Mam nadzieję,że wprowadza.mu jakieś leki bo bez tego chyba się nic nie ruszy.

Wczoraj opowiadał mi o dziewczynce z rakiem krtani,która spotkał na oddziale i płakał jak dziecko.
Na zewnątrz wydaje się,że wszystko jest ok,a w środku jest wielka,czarna dziura.






Pozdrawiam Tangerina;)

środa, 19 kwietnia 2023

Temat Zusu

Udostępnij ten wpis:
Na ten moment nie obędzie się bez farmakoterapii zarówno jeśli chodzi o nadciśnienie jak i depresję.
Stan mojego męża się nie poprawia na tym polu.
Lekarz prowadzący stwierdził ponadto, że nowotwory i problemy z gardłem mogą mieć podłoże psychiczne. Pytanie czy depresja nie pojawiła się już dawno, a cała reszta jest jej wynikiem.
Jak tu się skupić na leczeniu jak człowiek musi walczyć z systemem.
Wiem, że dla wielu temat wydaje się do załatwienia. Prawnicy, skargi itd
Mój mąż na tę chwilę nie jest w stanie podjąć żadnej walki. Depresja zrównała go z ziemią. Kiedyś wpadłby do urzędu i zrobił taki gnój, że by go wynieśli. Dziś to nie jest ten sam człowiek. Proste, codzienne decyzje są dla niego trudne, a co dopiero walka z urzędami. Rozmawiam z nim i widzę, że sie poddał.
Mamy takie problemy na wielu polach, że ciężko to ogarnąć.
Średnio co tydzień jest w Zusie i słyszy to samo. Na infolinii Zusu niczego się nie dowiesz, bo urzędniczki nie mają wglądu w dokumenty. Musisz się ekstra umówić z tygodniowym wyprzedzeniem żeby Cię ktokolwiek przyjął. Piszę to żeby nakreślić obraz tego cyrku.
Jak widać nie tylko nas to dotyczy:

Zaczynamy się zastanawiać czy to wszystko nie jest celowe. Może Zus się wykrwawia i przeciąga takie sprawy w nieskończoność?
Niestety jest cały łańcuch skarg i ponagleń. To nie jest wszystko takie proste i szybkie. Zus ma na każdą skargę i ponaglenie czas by się do niego ustosunkować. Zwykle jest to 30 dni.
Prawnik tu nic nie da, a poza tym kto za niego zapłaci.

Z jednej strony szlag mnie trafia i mam ochotę tam wszystkich rozszarpać, z drugiej wiem ile kosztuje to mojego męża. Nie chce na niego naciskać bo albo dostanie zawału albo go zamkną albo się całkiem rozsypie.
W tym wspaniałym kraju takie rzeczy się dzieją w biały dzień. Gdyby dotknęło to osobę samotną?
To może spotkać każdego z nas i nikomu tego nie życzę.

Jutro kolejna wizyta w Zusie.
Nie wiem już która.


Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 18 kwietnia 2023

Jestem zmęczona

Udostępnij ten wpis:


Dzisiaj mam wyjątkowo kiepski dzień. S. pojechał na kontrolę do Poznania. Był u kardiolożki i chyba w końcu przepisze mu leki na nadciśnienie. Jutro jeszcze ma psychiatrę i dopiero on zadecyduje czy może przyjmować te leki.
    Jeszcze przed chwilą uszarpałam się z psami bo sąsiad wysiadający z windy z psem zamiast się do niej cofnąć i pozwolić mi się wycofać, na luzaku sobie wysiadł z windy, a ja Kuzyna wciągałam na piętro, gdy w tym czasie Inka mi się wysmyknęła z obroży. Dobrze, że to nie Kuzyn bo musiałabym go szukać po osiedlu.
    Jestem zmęczona tym, że ludzie nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa i niestety coraz częściej zauważam to u swoich uczniów. Najważniejsze żeby mi było dobrze.
Obserwuje to w sklepach - zostawianie wózka na środku i grzebanie w produktach, podczas gdy nie ma jak przejść, na parkingach - nie poczekają aż spokojnie wyjedziesz tylko prawie w ciebie wjeżdżają, nie wypuszczą z uliczki bo ciężko zdjąć nogę z gazu i kogoś wpuścić. Wszystkim się śpieszy, wszystkim się wszystko należy. Tak niewiele potrzeba by być życzliwym i pomocnym.
Jak sobie o tym wszystkim myślę ogarnia mnie złość. Dokąd ten świat zmierza?
Człowiek, człowiekowi....

Czekałam na ten tydzień bo mieliśmy dostać świadczenie z Zusu. Wiem, że słyszymy to co miesiąc ale byłam niemal pewna, że w końcu to będzie ten poniedziałek. Pieniędzy nie ma.Jeszcze chyba nigdy w życiu nie czułam takiej bezsilności. Bo co mamy zrobić? My nawet nie mamy decyzji o przyznaniu świadczenia! Urzędniczki od 10 już miesięcy przekonują nas, że to już, że za chwilę.
Nawet nie chcę myśleć jakie mamy długi i jakie jeszcze zrobimy. Nie możemy nic zaplanować, a nasze zakupy ograniczają się do produktów spożywczych. Jak można tak człowieka upodlić i sprawić, że czuje się jak gówno?

Do mamy nie dzwoniłam tydzień. Trudno było mi zadzwonić ale nastawiłam się na odbiór i jakoś poszło.  Dotarło chyba do niej, że nie jest pępkiem świata i my też mamy swoje problemy.

Czasem nie mam już siły. Mam ochotę wejść pod koc i tam zostać. To wszystko jest za trudne.
Zawsze byłam zdania, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, w naszej ja tego wyjścia nie widzę.

 Pozdrawiam Tangerina;)

środa, 12 kwietnia 2023

Święta, święta

Udostępnij ten wpis:
I po świętach.
To były najgorsze święta od dawna.
Pierwszy dzień był nawet fajny. Mama ucieszyła się na nasz widok, pogadałam z bratem, a potem się zaczęło. Czułam, że jestem złą córką bo nie pytam mamy co pięć minut jak się czuje.



Atmosfera była ciężka. Nie pamiętam kiedy spędzaliśmy czas w takim gronie.
Uderzyło mnie to jak funkcjonujemy jako rodzina.
Mama żyje w ciągłym lęku czy mój brat nie zacznie pić (nie pije kilkanaście lat), on natomiast pielęgnuje pępowinę, której nie zamierza odciąć. Mam wrażenie, że wszyscy siedzimy na dnie butelki.
Jakoś to wszystko mnie dobiło. Przyglądałam się temu z boku i zastanawiałam się jak wyszłam z tego w miarę cało. Wytrzymałam dwa dni. Mój brat zniknął już na drugi dzień.
Nie potrafię zaakceptować na tę chwilę tego co się dzieje z matką. Zapada się w sobie, użala, szuka widowni. Wiem, że jest jej ciężko odnaleźć się w tej sytuacji ale mnie również łatwo nie jest.
Starałam się jej pokazać szklankę do połowy pełną ale nie dałam rady przebić się przez jej narzekanie i zakotwiczenie w przeszłości. Zdaję sobie sprawę, że ona coś utraciła i przechodzi pewnego rodzaju żałobę po stracie zdrowia. Staram się zrozumieć jej punkt widzenia ale czuję, że na tę chwile nie mogę dać więcej od siebie. Mam swoje życie i swoje problemy. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy by jej pomóc.
Ona nie chce sobie pomóc, a ja nie wyleczę jej na siłę.
Miałam wrażenie, że ten nasz przyjazd potraktowała jak knucie przeciwko niej .Może myslała, że chcemy ją oddać do domu opieki. Nie zrobię nic przeciwko niej. Dopóki sama nie poczuję, ze potrzebuje pomocy nie będę jej na nic naciskać.
Przeraża mnie jak żyje przeszłością, jak skupia się na tym czego nie ma lub straciła.
Zawsze myślałam, że będzie wesołą staruszką.

Wygoliłam sobie pół głowy i mocno skróciłam włosy. Potrzebowałam mocnego cięcia i zmiany.
Czy razem z włosami pozbyłam się problemów? Pewnie nie ale takie zmiany dobrze mi robią na głowę.
Wiosna ładuje mi baterie. Zrzucam skórę. Wystawiam twarz do słońca.

Mąż zrobił taką  awanturę w Zusie, że postraszyli go Policją. Oczywiście były tradycyjne przeprosiny kierowniczki i zapewnienie, że po 15 kwietnia będą pieniądze.
Już nawet nie wiem co czuję.



Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 4 kwietnia 2023

Gdzie jest moje życie?

Udostępnij ten wpis:


Wczoraj rozsypałam się po raz setny.
Nie mogłam przestać płakać.
Wiem, że się ogarnę, że się podniosę ale upadam coraz częściej i coraz bardziej boli.
Cały czas czekałam, miałam nadzieję i po raz kolejny ją straciłam.
Dziś mamy 4 kwietnia i pieniędzy z  Zusu nadal nie ma. Wściekłość miesza się z bezsilnością.
Mam ochotę coś rozpieprzyć i krzyczeć najgłośniej jak się da.
Moje myśli są coraz bardzie czarne.
Nie przypominam sobie by kiedykolwiek było mi tak źle.
Ubieram się, maluję zakładam maskę uśmiechniętej nauczycielki i wychodzę.
W środku ma dziurę, zapadam się w niej z każdym kolejnym dniem oczekiwań.
To za miesiąc, za tydzień, już jutro, nie ma i tak z każdym miesiącem.
Nie mam już pomysłu skąd brać pieniądze i energię by przetrwać kolejny dzień.
W najgorszych koszmarach nie przyszło by mi do głowy, że znajdę się w takiej sytuacji.
Jak domino, które przewróciło cały mój świat, a ja nie mam pomysłu jak go podnieść.
Czuję, że jestem w fatalnym stanie, ciągle zwodzona, oszukiwana, zawieszona w codzienności.
Muszę być silna bo inni są słabi. Ja też chcę być słaba. Choć na chwilę nie musieć myśleć i kombinować.
Nie musieć wstawać, malować sobie uśmiechu i wychodzić z domu.

Matka prawdopodobnie ma depresję ale twierdzi, że nie jest ,,psychiczna".
Dziś zadzwonili z poradni psychiatrycznej, że nie pojawiła się na wizycie. Byliśmy w szoku bo nie przyznała się, że ma wyznaczoną kolejną wizytę. Byłam wkurzona bo ktoś mógł skorzystać z terminu.
Lekarka powiedział, że na terminy czeka sie miesiącami, a ona dostała go ekspresowo i zmarnowała.
Zdaniem dr, matka ma objawy depresji ale nie chce przyjmować żadnych leków.
Dolegają jej wszystkie choroby świata tylko nie depresja.
Dziś maiła kolejna wizytę u laryngologa, który jej wyłuszczył co jej dolega.
Bóle głowy są wynikiem wysokiego ciśnienia, na które bierze leki. Niedosłuch i nadwrażliwość na wysokie tony działa na nią drażniąco co powoduje wzrost ciśnienia, a co za tym idzie bólów głowy.
Do tego czytanie ulotek wywołuje u niej nocebo. Czyta, że coś wywołuje ból głowy i ma go od samego czytania. Gdyby znowu nie poszedł z nią S. pewnie nic by z tej wizyty nie zapamiętała. Skupiona jest na sobie, a nie na tym co mówi ktoś inny.
Jestem już zmęczona. Naradziliśmy się z bratem, że nie ma co się z nią patyczkować tylko zastosować zimny prysznic. Postanowiliśmy pojechać we trójkę do niej na święta: ja, S. i brachol.
Spróbujemy na miejscu ocenić sytuację i spędzić trochę czasu razem. Ostatni raz brata widziałam 3 lata temu. Mieszka za granicą i rzadko mamy okazję się spotkać

Marzę o tym by ten koszmar wreszcie się skończył i żebym odzyskała swoje życie.


Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia