Całą sobotę przeryczałam. Mój stan zaczyna mnie niepokoić. Są dni gdy złość pcha mnie do przodu i mam ochotę rozpieprzyć opresyjną instytucję, a są takie gdzie tonę we łzach, a mój mąż nie wie co ma robić. Zaczynam płakać i nie mogę przestać, a gdy już myślę, że dochodzę do siebie zaczyna się kolejna fala. Przed snem wzięłam hydroksyzynę. Boję się takich leków. Nigdy nie wiem jak zadziałają.
Nasłuchałam się, że niektórych zwalają z nóg. Będę je brała tylko w ostateczności. W środę poproszę o coś lżejszego na stałe.
Połowiczna radość ale tez wkurw sięgający kosmosu.
Jest zdolność do pracy. Komisje to jest jakaś mega fikcja. Siedzi sobie przeważnie starsza pani, w tym wypadku internistka, która pewnie wytargali z emerytury. Bladego pojęcia nie ma o laryngologii. Zagląda Ci w gardło, świeci latarką i wydaje pozytywną opinię. Jesteś zdrowy!
Farsa, skandal i nie wiem co jeszcze!
Równie dobrze, lekarz prowadzący mógłby wystawić taki papier!
Jak łatwo się domyślić pod hasłem komisja, kryje się jakiś zespół ale nigdy go nie ma. Wiemy, że funkcjonuje to w ten sposób, ponieważ podpisy tychże szanownych członków znajdują się potem na decyzji.
Sposób funkcjonowania tej instytucji jest karygodny!
Po wizycie u pani doktor, mąż udał się do wiadomej instytucji z zapytaniem, gdzie są jego pieniądze.
I teraz uwaga bo to ważne, odpowiedź bardzo ważnej pani zmiata z powierzchni.
Jak się uprawomocni decyzja i nikt się od niej nie odwoła mąż dostanie pieniądze!!!!!!
Serio? Ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć co się tam odstawia!
Mija dokładnie rok od poprzedniej komisji, brak dokumentów, brak jakiejkolwiek informacji w jego sprawie, a ta osoba wymyśla kolejną śmieszną historię, tłumacząc cały ten syf!
Skończyła się zabawa. Dziś podpisujemy pełnomocnictwa i kierujemy sprawę do sądu.
Nie będą nas w nieskończoność upokarzać, a mojego męża i mnie wpędzać w chorobę.
Prawniczka nie weźmie od nas pieniędzy. Powiedziała, że to może potrwać ale bierze się za to.
Ona będzie nas reprezentować w urzędzie, bez konieczności naszego stawiennictwa.
Jestem tak wkurzona, że ciężko mi to nawet opisać.
Instytucja, która z założenia ma być poduszką bezpieczeństwa dla słabych, chorych, starych jest wydmuszką, która żeruje na niewiedzy obywatela.
Mamy nauczkę na przyszłość żeby załatwiać wszystko przez prawnika.
Niestety żaden wcześniej nie był dla nas dostępny ze względów finansowych.
Możemy zapomnieć o emeryturach. Do naszych emerytur ten kolos na glinianych nogach się rozpadnie.
Jeśli prowadzicie jakieś działalności, sprawdzajcie co pół roku czy wasze składki trafiają na odpowiednie konta bo jak widzicie mogą trafić gdziekolwiek.
I obyście nigdy nie chorowali!
Pozdrawiam Tangerina;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)