poniedziałek, 1 lipca 2019

Wakacyjna głowa

Udostępnij ten wpis:

W sobotę obejrzeliśmy stary młyn.Mam słabość do szachulcowych murów, jednak ten dom jest nie dla nas.Właściciel włożył w niego mnóstwo pracy i pieniędzy.Miejsce wpisane jest na listę zabytków, więc oprócz ogromnych kosztów związanych z wykończeniem, nad remontem czuwa konserwator zabytków.Naczytałam się o takich historiach i dziękuję.
Miejsce z potencjałem ale dla kogoś kto ma gdzie mieszkać i spokojnie sobie wykańcza.Mieszkanie w byłym młynie jest pewnie ekscytujące ale poza naszym zasięgiem.



Staramy się oglądać nawet domy, które na pozór odbiegają zupełnie od naszych założeń.Chcemy przekonać się co nam się podoba i czego tak naprawdę szukamy.

Odwiedziliśmy naszych sołtysów.Nie wiem czy to my jesteśmy gadatliwi czy ludzie, których spotykamy:)Potrafimy czasem przegadać z obcymi dwie godziny.
Sołtys zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.Widać,że stara się robić wszystko dla swoich mieszkańców, a to dla nas ważne.Chcemy trafić na społeczność, która potrafi się integrować i pomagać sobie wzajemnie.Oczywiście poznaliśmy mnóstwo historii ludzi z wioski;)
Dostaliśmy nr telefonu do kobiety, która jest w trakcie sprawy spadkowej.
Jest właścicielką poniemieckiego domu z cegły, który obecnie wynajmuje.Skontaktowaliśmy się z nią wczoraj.Ta nieruchomość to trzy pokoje, kuchnia i łazienka plus kilka budynków gospodarczych.
Do tego mnóstwo ziemi - 1h!Najbardziej interesuje mnie stary gasthaus. Wygląda koszmarnie bo chyli się ku upadkowi ale może dałoby się go uratować.Właścicielka ma się do nas odezwać w ciągu kilku dni, tygodni bo czeka na wyrok.Trzeba będzie to obejrzeć, czy to w ogóle dla nas.
Na tą chwilę podoba mi się artystyczny dom koło Strzelina i ta wioseczka z sołtysami.





Na wsi człowiek dopiero widzi na czym polega życie.Wiem,że jestem przejazdem i może nie mam całego obrazu ogromu pracy fizycznej ale tam jest magia.
To co czuję jest porównywalne do przytulania psa, spokój, wewnętrzna równowaga,tu i teraz.
Widzisz bociana na słupie i to jest piękne!Ptaki szybują nad wodą lub podbijają się do lotu...
Barwy, zapachy,ludzie przy pracy..W mieście jest pęd i chaos.Bliskość natury daje mi ukojenie.Mam wrażenie,że wszystko zwalnia, umysł wyhamowuje.

Czuję,że w końcu mam wolną głowę, taką wakacyjną:)
W roku szkolnym chyba nie udało mi się przeczytać żadnej książki w całości.Moja głowa była nabita myślami, mój umysł ciągle gdzieś pędził.Nie mogłam się skupić na czytanym tekście albo zasypiałam zanim wzięłam jakąś pozycję do ręki.Nareszcie jestem wolna.Kończę trzecią książkę i czuję się cudownie,że mogłam wrócić do czytania.To co dzieje się w kraju też mocno mnie gdzieś tam drażni to za małe słowo, wkurwia zwyczajnie.Ludzie się zmieniają, nie szanują innych, nie widzą w nich ludzi tylko poglądy, religie i kolor skóry.
Marzy mi się świat bez etykiet,szufladek gdzie poglądy polityczne nie prowadzą do nienawiści i wykluczenia.Gdzie orientacja seksualna nie ma wpływu na ocenę czy człowiek jest zły czy dobry, gdzie wiara katolicka nie kojarzy się z księżmi pedofilami i moherowymi beretami.
Już wiem,że wielu rzeczy nie zrobię w szkole bo szkoda mi sił na walkę.Liczę na mądrych rodziców, którzy uczą dzieci szacunku do drugiego człowieka, pomocy potrzebującym, dialogu z innymi ludźmi nawet, gdy ich poglądy są dalekie od naszych.
Pamiętajcie,że najpierw jesteśmy ludźmi...



Pozdrawiam Tangerina;)

8 komentarzy:

  1. Hmmm...troszkę masz wyidealizowany ten obraz;) Powiem Ci z perspektywy dziecka typowo wiejskiego, na wsi z kurami chowanego. Etykiety, szufladkowanie, niestety to jest wszędzie. Na wsi nawet bardziej niż w mieście. Do tego dochodzi gadanie za plecami, ocenianie, "angażowanie" się w życie innych, jak to mówią, na jednym końcu kichniesz, na drugim mówią Ci "na zdrowie". Ja mam dość szerokie spojrzenie na to, bo wychowałam się na wsi, daleko od Wrocławia, potem zamieszkałam w mieście, by ostatecznie wylądować we wrocławskiej sypialni. I tu mi jest jednak najgorzej. Najlepiej było mi na tej wsi właśnie. Mimo że nie idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już dawno przestałam się przejmować tym co mówią o mnie ludzie.Potrafię być asertywna i pyskata:):)Póki nikt nie krzywdzi mnie ani osoby mi bliskiej gadaniem mam to w nosie.
    Takie są wiejskie społeczności i albo się to zaakceptuje albo nie.Ja nie potrafię dłużej akceptować życia w bloku, gdzie każdy myśli tylko o sobie, a potrafi Ci nawet zamknąć drzwi od klatki przed nosem;/
    Cóż przyjdzie mi chyba zweryfikować swoje wyobrażenia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z drugiej strony, mieszkanie na wsi ma mnóstwo plusów. Najlepiej mi było właśnie na wsi. My też uciekliśmy z miasta z tego samego powodu. Niestety, trafiliśmy do społeczności, gdzie większość to źle wychowani mieszczuchy 😟

      Usuń
    2. Kama wiesz, że sypialnie są pełne cwaniakow z miasta. To inny rodzaj wsi. Tam nie mieszkają autochtoni tylko ludność naplywowa i niestety takich miejsc będzie coraz więcej bo starsi uciekają do miasta, a młodzi budują się na wioskach na potęgę.Szukam wiochy z ludźmi, którzy na wsi się urodzili lub takiej gdzie są pozytywne warianty takie jak w Nowinie. Sam dom mnie nie kupi muszą być fajni ludzie.
      Ja tam nie mam tajemnic, więc raczej ludzkie gadanie mnie nie bierze.

      Usuń
  3. Z perspektywy 5 lat mieszkania na wsi stwierdzam, że to jak ułożą się relacje z miejscowymi zależy głównie od nas, nie od nich ;) Wszędzie są dobrzy i źli, plotkarze, żyjący cudzym życiem ale też ludzie życzliwi, pomocni i bezinteresowni. Sztuką jest tylko ich poznać, odróżnić i wpuścić świadomie d swojego domu i życia. My od początku trzymamy mocny dystns, dopiero poznajemy kto jest kto, jakie ma intencje. O nas gadają, jestem pewna, są ciekawscy, którzy potrafią zapytać wprost np. ile zapłaciliśmy za dom, za opał, za ocieplenie, kiedy wracam do pracy, ile z mezem zarabiam- odpowiadam zdawkowo, generalnie najciekawszy temat to kasa... ale są też tacy, którzy przychodzą po pomoc- mąż jest elektrykiem, proszą mnie o jakąś poradę, czasami jakiś wstawiony gospodarz nie ma jak dojechać do "apteki" (u nas nie ma sklepu ;) ) tam gdzie możemy pomagamy.. Chyba nikt złego słowa nie może na nas powiedzieć, taką mam nadzieje, i tak staram sie żyć z nimi, nikogo nie wyróżniam, z nikim się nie przyjaźnię, nie plotkuję pod kaplicą (do kosciola nie chodzimy) ale zdaje mi sie, że ludzie wiedzą, że w razie czego mogą na nas liczyć. Na pewno te relacje są inne niż w mieście, tu nikt nie jest anonimowy, gdybym tlko chciała miałabym informatorów na pęczki hihi ale mi to niepotrzebne. Bezzsprzecznie tu czujemy się bezpieczniej, spokojniej, życie mimo cieżkiej pracy płynie inaczej. Ja jeszcze sie nie nasyciłam sie wsią, wszytskimi jej urokami, nadal mam dreszcze kiedy bocian leci 2 metry ode mnie, wzruszam sie kiedy chodzi po moim ogrodzie, nadal kocham zapach wilgotnej ziemi o poranku, zapach kurzu z pola, kocham zimne poranki, przerwy w dostawie prądu, chwasty w moim warzywniku, traktory od 5 rano do 23, kosiarki w sobote i krajzegi w niedziele. Za żadne miliony nie wróciłabym do miasta, jestem tu gdzie zawsze chciałam być :) a kto wie, czy na emce nie pomyślę o sołtysowaniu ;) Ach Tobie, Wam życzę szybkiego znalezienia wymarzonego miejca, a tymczasem spokojnych wakacji, pod każdym względem!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak mówisz. Gdzie postawisz granice tam one zostaną. Jak raz odpowiesz aserywnie to drugi raz raczej nie zapytaj. Ja nie muszę jechać na wioche bo takie wscibskie osoby mam w pracy😂Wszyscy chcą wiedzieć ile zarabiam i zawsze mówię bo kasa to dla mnie nie tabu. Nie kradnie, więc nie mam się czego wstydzić.
    Chce pomagać i chciałabym też czasem moc liczyć na pomoc,tyle.
    Ja odbijam od plotek,unikam takich ludzi. Sama o sobi nie opowiadam i nie pytam jak ktoś sam nie mówi.
    W tej chwili nic chyba nie jest w stanie mnie od pomysłu ucieczki na wieś odwiesc.Plusy zdecydowanie przebijaja minusy. Każdy musi się zastanowić czego w życiu pragnie najbardziej i co jest w stanie zaakceptować. Nie mamy dzieci, więc większość problemów nam odpada.
    Mój mąż port żal się ostatnio jak mu zaczęła opowiadać o naszym domu😍😁
    Bociany uwielbiam ❤️
    Asiula dziękuję i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. ✊🎈

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę mi słownik pociachal konentarz😂
    W wolnym tlumaczeniu:mój mąż się poryczal jak mu zaczęłam opowiadać o naszym domu".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! Trzeba marzyć, żeby coś się zdarzyło, żeby moglo się zdarzyć!! Sciskam mocno!!

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia