poniedziałek, 18 lipca 2016

Jeść czy nie jeść?

Udostępnij ten wpis:


Wczoraj wpadłam w szał poszukiwania diet.Trafiłam na kilka fantastycznych blogów wegetariańskich i wegańskich.Ten blog mnie zaczarował :Greenmorning.
Cudowne zdjęcia,fantastyczne przepisy.Mogłabym się wpatrywać w te foty godzinami.

Po przeczytaniu,obejrzeniu i przeanalizowaniu zysków i strat postanowiłam zostać weganką!
Tia..Nie ma to jak skoczyć na głęboką wodę.
Kiedyś mój wegetarianizm zaprowadził mnie na skraj wyczerpania fizycznego, pakując mnie w łapy anoreksji.Postanowiłam zostać wegetarianką.Szło mi nieźle kilka lat starałam się komponować wartościowe posiłki ale stwierdziłam w końcu,że jestem za gruba.Nie byłam!
Schudłam 10 kg w dwa miesiące.Wyglądałam jak szkieletor z krzywymi nogami.Wszyscy patrzyli na mnie jak na dziwoląga.Ja czułam się świetnie i latałam nad ziemią.
Moja mama nie miała świadomości co się dzieje, tym bardziej,że gotowałam dla niej dietetyczne posiłki.Ona chudła, ja również.Tylko,że ona tego potrzebowała, a ja nie.
Efekt był taki,że zatrzymała mi się miesiączka.Wtedy myślałam i bardzo dobrze, przynajmniej mam spokój.
Dodatkowo zaczęłam dziczeć.Unikałam spotkań towarzyskich żeby czasem nic nie zjeść.Kpiłam z osób, które nie panowały nad apetytem.Byłam mocna.Ja potrafię!
Potrafiłam przejechać 50 km na rowerze nie jedząc nic.Spalać, spalać kalorie!!!

Moja mama zdała sobie sprawę z tego co się dzieje, kiedy poszłyśmy na spacer, a ja nie miałam siły wrócić do domu.Nie miałam siły podnosić nóg!
Przestraszyła się nie na żarty.Telefon do znajomego ginekologa, psychiatra.
Gdy się rozebrałam, pani ginekolog wydarła na mnie buzię.Po zastrzykach z progesteronu i przytyciu miesiączka wróciła.Bałam się jeść ale się udało.
Dziś nie wiem czy sobie tym nie załatwiłam niepłodności.

Wiem jakie ta choroba ma podłoże.Pisałam na ten temat pracę mgr.Odchudzanie to tylko iskra,impuls.
Przyczyny leżą głęboko.
Na sczęście szybko otrzeźwiałam. Zaczęłam znowu jeść mięso, choć one z tym nie miało nic wspólnego.
Nie chcę nikogo zniechęcać do wegetarianizmu, weganizmu, jednak decydując się na ten sposób odżywiania, trzeba starannie układać posiłki.Komponować je w taki sposób by dostarczały wszystkich substancji odżywczych.


Pojechaliśmy wczoraj na zakupy.Nie znoszę!!!Mój facet chodzi między półkami jak rasowa pani domu, a ja się ciągnę za nim jak zombie!Mam ochotę usiąść na podłodze i płakać;)On czyta wszystkie etykiety, spacerowym krokiem pokonuje kolejne alejki, a ja ginę!
Często wygląda to tak,że ja czekam na ławce przed kasami, a on szaleje.Ja zdążę przekopać wszystkie szmaty w sklepach, a jego nadal nie ma!
Efekt jest taki,że weganką nie zostałam wczoraj.Wywaliłam mu z koszyka łososia, którego specjalnie dla mnie kupił.
Mój weganizm zakończył się ok 17.00 kiedy to pożarłam dwa plastry sera;)
Pierwsza próba nieudana;)Szykuję się do kolejnej ale muszę jeszcze trochę poczytać.
Póki co zapisałam się do akcji Zostań wege na 30 dni!.Pierwszy mały kroczek.Dostaję wykaz produktów i przepisy na posiłki.Rewelacja!
Chyba trzeba będzie zaprzyjaźnić się z kuchnią i książkami kucharskimi;)
Nowe wyzwanie?Czemu nie?

31 komentarzy:

  1. Crazy_cat_lady18 lipca 2016 12:55

    Od wegetarianizmu to weganizmu jeden krok ;) Pełnowartościowe posiłki to klucz do sukcesu. Teraz w dobie internetu przepisów jest jak mrówków, nic tylko wybierać i gotować :) Podsyłam linka do bloga wege: http://weganskie.blogspot.co.uk/ Mam nadzieję, że się przyda :) Życzę wytrwałości! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wegetarianizm jest prosty bo już to przerabiałam ale vege, to wyższa szkoła jazy.Ale spróbować można;)Dzięki za linka;)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Strona rzeczywiście zachęca do przetestowania potraw, zdjęcia potraw wyglądają smakowicie.
    Ja ogólnie lubię gotować i kombinować w kuchni, jednak nie wychodzi mi pieczenie ciast/innych słodkości -po prostu mam dwie lewe ręce do tego. Nie mniej nadal pracuję nad sobą i każde urodziny to pretekst do bawienia się w cukiernika. Już niejeden kuszek z zakalcem wylądował na śmieciach,bo mój pies nawet nie zadał sobie trudu zakopania tych wynalazków 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna nie😊aż napisałam do kobitki bo byłam zauroczona.Ja cos tam ugotuję ale mój mnie goni z kuchni.Wole jego potrawy,ma do tego smykałkę😊Ciasto tez upiekę,niestety S.robi lepsze😐

      Usuń
  4. Spieszę odpowiedzieć osobie,która skomentowała ten post ale gdzies mi wcielio komentarz.
    Po pierwsze nie wegetarianizm doprowadził do anoreksji tylko złe odżywianie i problemy rodzinne.
    Po drugie nie znoszę robic zakupów to fakt ale nie znaczy to,że jem śmieci i nie umiem wybrac zdrowej żywności.
    Po trzecie, mój partner jest wegetarianinem wiec nie bój się, nie będzie gotował podwójnie.
    Po czwarte to,że On gotuje wynika z tego,że to lubi i robi to dobrze.Po czwarte, to jak dzielimy obowiązki to jest nasza sprawa.Po piąte, nie zamierzam Ci się tłumaczyć co dla niego robię i tak powinnam sobie darować to co napisałam powyżej.kupuje mi kwiaty,pisze kartki,gotuje i wychodzi raz dziennie z psem to rzeczywiście koszmarne wykorzystywanie i egoizm z mojej strony.Widzę,że nie spotkałaś takiego faceta,a szkoda.Pozdrawiam!😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh zdążyłam przeczytać wpis zanim go wcięło;) i chciałam nawet od siebie dodać że chyba ktoś tu jest zazdrosny albo nie spotkał takiego faceta. Nie każdy facet to dziecko, które potrzebuje mamusi do prania,sprzątania, gotowania. I na pewno NieMatka robi dla niego tyle,ile mu odpowiada, to ich sprawa jak dzielą obowiązki. Nie trzeba się urodzić kobietą aby świetnie gotować i czuć się spełnionym w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuje ten komentarz jakos odzyskać żeby sprawa była jasna😉 Jestem w sklepie i coś szybko wcisnęłam😂
      Też mi przyszła na myśl zazdrość.Nie szukałam nigdy facetów którzy chcą sprzątaczki,kucharki i mamuśki, szukałam partnera i go znalazłam,a że dobrze gotuje to chyba trzeba się cieszyć,a nie zazdrościć😜

      Usuń
    2. Crazy_cat_lady18 lipca 2016 16:41

      Ja nie zdążyłam przeczytać, ale może to i lepiej bo by mi się ciśnienie podniosło!
      U mnie wygląda to tak, że mąż z wózkiem biega między regałami, a ja powolutku człapię sobie i wybieram produkty, które mi odpowiadają. Do mięsa się nie tykam, on wybiera. Jak go przyuważę na horyzoncie to zatzymuję, a jak nie to spotykamy się przy kasie :) Później on zalicza karpia, że dlaczego tyle wydaliśmy skoro on prawie nic do wózka nie wrzucił ;)

      Usuń
    3. Mi się też podniosło i tak nerwowo obsługiwałam telefon,że skasowałam!
      Mój facet się śmiał w głos jak mu pokazałam ten komentarz i właśnie gotuje zupę dyniową:):)Biedny uciśniony:D:D
      No nic, pisząc bloga trzeba być na to przygotowanym.
      Ja wolę zakupy w małych sklepikach.Wszystko pod ręką, a sklep osiedlowy mam bardzo dobrze zaopatrzony.Molochy mnie przerażają.
      Karpia to zawsze robię ja:D bo mój chłop na jedzenie lubi dużo wydać;)

      Usuń
  6. Co za cholera wypisuje komentarze złośliwe? dawać mi tu ją!!!! 😁 druga sprawa...jeśli ktoś faktycznie jest zazdrosny na podstawie Twoich wpisów...Uuuu,do lekarza,szybciutko!! Hahahaha.głupoty nie sieją...Paula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula wariacie😂Ty tam zasysaj górskie powietrze!!!i głupotami sie nie przejmuj😚

      Usuń
  7. Nie jadłam mięsa coś około dwa lata. Przed ciążami to było. Jak u Ciebie otarlo się o zaburzenia odżywiania, Kiedy schudłam z ponad 70kg na 58kg przy wzroście 177!. Każdy mówił,że jestem chuda,ale ja mówiłam inaczej. Ciągłe przesuwalam granice wagi. Wreszcie chciałam 54kg! I właśnie jedynym lękiem, który mnie powstrzymywal by iść na całość to to, ze bałam się,ze zatrzyma ma się okres.

    Teraz...czuje,ze wkrocze na drogę wegetariańską. Wegańska to dla mnie za wysoką szkola: )ale kto raz w to wdepnal, w sensie wegetarianizm to będzie miał ciagotki. Ja do mięsa mam ambiwalentny stosunek- zjem tylko wybrane, czyste. Np schab tak,ale kurczaka gdzie musiałabym grzebac przy kości to już nie: P,
    Życzę wytrwałości: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja schudłam z 57kg do chyba 45 - 46 kg z tego co pamiętam.Nadal nie byłam zadowolona i dziwiło mnie, że ludzie na mnie ponuro zerkają.Nawet jak mi się okres zatrzymał nadal stałam przy swoim.Jak przeszłam na wegetarianizm to nawet troche przytylam😊wiec wegetarianizm to raczej nie dieta odchudzająca😉
      Okres sie zatrzymał bo organizm miał za mało tłuszczu, tak mi tłumaczył lekarz.Jak przebiłam 50kg wrócił.Vege to wyższa szkola jak piszesz,wiec nie wiem czy dam radę ale chciałabym spróbować😊Dzieki i wzajemnie!Czytałam na Twoim blogu o postępach w chudnięciu😉
      P.s co do mięsa to odrzuca mnie świadomość o pakowaniu w nie antybiotyków i wody. Zobacz na nastolatki stołujące sie w macku!!Nadwyraz rozwinięte fizycznie😉 od hormonów z kurczaków.

      Usuń
  8. Ja tez schudlam do 45 kilo, z 54 jakos, juz nie pamietam, bo to bylo na studiach, ale wiem doskonale dlaczego, tony fajek, hektolitry kawy do nauki, i malo czasu na gotowanie. Ale wystarczylo pojechac na rok na Zielona Wyspe i przytuylam 13 kilo:) Jednak anoreksja to przerazajaca choroba, ciesze sie, ze juz teraz lubisz jesc, bo na zdjeciach widze ze wygladasz pieknie:) A glupimi komentarzami sie nie przejmuj, wszystkie wiemy, ze taki facet to skarb:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Te studia nasze ti niejedna wykończyły😂Mieszkałam w akademiku i wiem o czym mowa😉
    Trafił mi sie skarb coz zrobić😁

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwaga! przepisałam ten komentarz bo niestety nie dało się go opublikować:

    Dziwne jest to co piszesz..byłaś już wegetarianką i skończyło się to dla Ciebie bardzo źle.Piszesz,że być może miało to nawet wpływ na Twoje obecne problemy z zajściem w ciążęA znowu chcesz w to brnąć.Piszesz,że już wiesz,że trzeba skrupulatnie przygotowywać posiłki,żeby dostarczyć tego co organizm potrzebuje, a nienawidzisz robić zakupów, denerwuje Cię jak Twój facet czyta etykiety..to jak chcesz się dowiedzieć co warto kupić i jeść?Aaa to przecież on dla ciebie będzie gotował, sprząta, wychodzi z psem, kupuje kwiaty, robi zakupy to i gotować może podwójnie A Ty?Co robisz dla niego?...T.

    Dla zainteresowanych, którym nie dane było go przeczytać;)
    Mój facet się uśmiał do łez!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Crazy-cat-lady18 lipca 2016 23:40

      Widocznie ta osoba nie potrafi czytać ze zrozumieniem ☺ Szkoła podstawowa się kłania 😉
      Biedny ten Twój mężczyzna, oj biedny, wszystko na jego głowie bo Ty przecież nic nie robisz, tylko leżysz i pachniesz 😉

      Usuń
  11. Dobry tekst ;) Ubaw po pachy :) Co komu do tego co ty robisz dla S a co on dla ciebie? Kasia_Wrocław

    OdpowiedzUsuń
  12. To jakaś frustratka, która zazdrosci Ci fajnego faceta...przyznam się ze gotujacego faceta to ja też zazdroszcze 😀. Podziwiam Cię za silną wolę, ja bym chyba po 3 dniach wymiekla , powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak.Nie ma się czym przejmować😊
      Tez mam obawy.Zobaczymy😊

      Usuń
  13. Też zazdroszczę gotującego faceta? Mój to sam z siebie nic nie ugotuje!

    OdpowiedzUsuń
  14. Żeby nie było tak kolorowo. Nie zna sie na autach i wszystko jest na mojej głowie,w domu naprawy wykonuję ja😊czasem muszę się o coś prosić,a w końcu robię sama.Jest jeszcze parę innych rzeczy ale na razie więcej nie przychodzi mi do głowy😉
    Faktem jest,że potrafimy podzielić obowiązki tak,że każdy jest zadowolony😊

    OdpowiedzUsuń
  15. Ogłaszam,co następuje! Ponieważ okazuje się,że każda z nas po cichu Ci zazdrości😝 opublikuj listę wad i zażaleń,co by tejemnicze "T." i my wszystkie😉 wiedziało,że jednak nie jest tak pięknie😛 a my w domu też mamy super facetów,a co! Nie ma lekko😁 Paula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa😂 Każdy z naszych facetów jest idealny.W końcu go wybrałyśmy😜No może czasem ideał sie psuje po kilku latach użytkowania.Traci gwarancję😂

      Usuń
  16. No to ulga ze nie jest taki idealny 😀 ja za to o auto nie musze sie martwic , mam ludzi od tego 😄 posprzatane, zatankowane, naprawione , tylko wsiadac i jechać...no ale oprócz rosołu i mielonych to nic a nic...

    OdpowiedzUsuń
  17. No widzisz😊Nie ma czego zazdrościć😉Ja auto myje sama ale robię to bo lubię😊chociaż czasem jego blade pojęcie o motoryzacji mnie wpienia.Wybór opon,mechanika.Nie rozumie w ogóle mojej fascynacji fajnymi samochodami😂

    OdpowiedzUsuń
  18. Mój R. o samochodzie potrafi zwykle powiedzieć jaki miał kolor ;) Jak wychodzimy z marketu to nie rozpoznaje naszego auta, bo "wszystkie takie same srebrne". Stare auto rozpoznawał. Dlatego, że było zielone ;) Ale poza tą dysfunkcją to ma już tylko zalety ;) Kasia_Wrocław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe to musze podeslas Twojemu R. mojego 3 letniego synka , ktory juz od jakiegos roku rozpoznale niemal ze kazdy samochod i to z daleka :)

      Autorke bloga podziwiam za optymizm . Nieustannie trzymam kciuki i kibicuje :)Justyna

      Usuń
  19. Hahaha to by się z moim nieźle dogadał😁Mój też ma tego rodzaju dysfunkcję😂

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia