środa, 16 sierpnia 2017

Wątpliwości

Udostępnij ten wpis:
Wakacje powoli dobiegają końca.
W zasadzie zostało mi półtora tygodnia bo 28 sierpnia muszę się już stawić w robocie.
Zaczynam się spinać.
Wiem,że to będzie trudny rok, pełen zmian i niewiadomych.
Nasz zespół zostanie podzielony na dwa budynki i jeszcze nie wiem w jakim składzie będę pracowała.
Próbuję jeszcze o tym nie myśleć ale to trudne;)

Na weekend jadę do Berlina zobaczyć młodego.
Kupiłam mu fajne ciuchy.Najbardziej kolorowe jakie były:)
Cieszę się na spotkanie z bratem, chciałabym także zobaczyć Berlin.
Najpierw jadę po mamę.Odbiorę przy okazji twardy dowód bo był już gotowy dwa tygodnie po zarejestrowaniu auta.Dostałam informację,że jest do odbioru jak byliśmy na Podlasiu.

Muszę się do czegoś przyznać.
Wakacje zawsze leczą mnie z dzieci.Tyle się  naoglądam,że zaczynam wątpić.
Jak widzę te udręczone kobiety, naburmuszonych mężczyzn, marudzące dzieciaki, czuję,ze to nie dla mnie.
Czasem mam wrażenie,że jestem już po drugiej stronie.Tak czuję teraz.
Ja się chyba do tego nie nadaję.
Pozdrawiam Tangerina;)

28 komentarzy:

  1. Mam tak samo. Jestem po nieudanym transferze na początku lipca. Potem spędziliśmy cudowne wakacje we dwoje. Gdy widziałam tych nieszczęśliwych rodziców i jeszcze bardziej nieszczęśliwe dzieci, odechciało mi się wszystkiego... Pewnie niedługo minie. ;) Kasia z Ostrowa Wlkp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy minie czy to może już ten moment żeby spojrzeć prawdzie w oczy.
      We dwoje było nam cudownie.
      Lubię swoje życie.To wszystko jest skomplikowane.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jest mnostwo rodzicow z dziecmi, ktorzy cudownie spedzaja urlop. Przyznaje, ze urlop z dzieckiem jest bardziej uciazyliwy, Ale daje rowniez duzo radosci. Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi chyba o inną kwestię.Urlop to tylko wycinek rzeczywistości.Ja po prostu coraz częściej się zastanawiam czy posiadanie dziecka to moja bajka.Moze to wiek,może charakter,może strach.Wiem,że posiadanie dziecka nie spędza.mi snu z powiek i chyba już w głowie poukładałam sobie świat BEZ.

      Usuń
  3. Poruszyłaś b.ważny temat. My na urlopie z dzieckiem umęczeni wprawdzie nie jesteśmy, ale za to bez wątpienia od czasu jego pojawienia się między nami jest gorzej. I było warto walczyć o córkę, ale teraz trzeba walczyć o nas. Tego nie przewidziałam
    Życzę Ci podjęcia decyzji w zgodzie ze sobą
    Magia13

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety taki scenariusz dotyczy także moich znajomych.Bardzo mi przykro.Jak pojawia się dziecko pewnie zmieniają się priorytety i uwaga kieruje się przede wszystkim na nie,a nie na partnera.Nie wiem jak to jest ale może nie każdy sobie radzi z nową sytuacją.
      Mam nadzieję,że uda Wam się odbudować zwiazek.Dopoki jest uczucie trzeba walczyć.Pozdrawiam i dziękuję!
      Powodzenia!

      Usuń
  4. No cóż, my wiedzieliśmy, ze będzie ciężko (oboje z mężem jesteśmy z wielodzietnych rodzin) ale nie wyobrażaliśmy sobie życia bez dzieci.. To pragnienie zawsze było większe niż strach, wygoda życia tylko we dwójkę, widzieliśmy, ze dzieci scalą nasz związek, dziś dwa szkraby są naszym sensem. Pies odejdzie za 10 lat a dziecko Cie pochowa. Ja nie będąc kiedys - i będąc dzis matka wiem, ze poświeciłbym życie, żeby nią zostac. To jest dla mnie warte wszystkiego. Ale zaznaczam- dla mnie osobiście. Ja wiedziałam ze chce być matka, ani chwili się nie zastanawiałam, żadna próba ani czas mnie nie zniechęcały, nie szukałam innych opcji gdy się nie udawało. Jeśli w głębi duszy czujesz, ze pragniesz dziecka to nie odpuszczaj, kiedys może być juz za późno a czasu nie cofniesz. Cofnij się o kilka postów i przeczytaj je uważnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Ty wiedziałaś,a ja zawsze mówiłam,że nie chce dzieci.To się zmieniało przez lata raz chciałam raz nie.Teraz się zastanawiam czy to jest moje pragnienie czy próba wbicia się w ramy,które są nie moje.Bycie matka nigdy nie było dla mnie priorytetem w życiu.Nie ukrywam,że ta wygoda,którą mam teraz mi odpowiada.Jestem raczej samotnikiem i wiem że nawet jakbym była sama znalazłbym szczęście szyte na miarę.Zawsze daleka byłam od uzależniania swego szczęścia od innych,a już na pewno nie od dziecka.Coraz częściej myślę czy ten pomysł na dziecko nie został mi trochę narzucony tym,że każdy je ma.
      Wiem,że jakbym nie planowała byłoby pewnie inaczej.Najtrudniej podjąć decyzję bo to będzie decyzja na całe życie.Jak myślę o dziecku to nie mam wizji podawania szklanki wody,opieki,kogoś kto mnie pochowa.Mysle,że jedni bardzo pragną dziecka,inni mniej,a jeszcze inni nie czują potrzeby ich posiadania.
      Wiem Asiu co piszę.Wiem,że jadę rollercoasterem.To jest też wynik naszych rozmów z S.On ma takie same dylematy.

      Usuń
    2. Rollercoster to właściwe słowo, totalne wahadło, tez za to kocham Twojego bloga! 😂 zawsze życie może wybrać ale czy chcesz oddać ten przywilej? Najważniejsze żeby czuć się spełnionym i żyć w zgodzie ze sobą samym, nic nie daje większego spokoju ducha. I wiem, ze tak mądra osoba jak Ty ten spokój uzyska :)

      Usuń
    3. Dzieki,że tu jesteś i znosisz moje jazdy😁😘
      Pewnie za tydzień pojawi się jakaś insza prawda😂Może jak zobaczę bratanka zmięknie jak masło na słońcu.Dziekuje wariatko😘😘

      Usuń
  5. My przez cały związek jesteśmy z dzieckiem, myślimy o kolejnym i też mnie to już męczy. Laura robi się podrośnięta - czy ja naprawdę chcę znowu się użerać z małym dzieckiem? Macierzyństwo to też nie jest dla mnie sens życia. Tzn. ja jestem ciekawa, co z nas wyrośnie, chcę mieć w przyszłości kogoś dorosłego, partnera do rozmów. Ale całe to dzieciństwo to na pewno nie nagroda i wynagradzanie trudów, tylko jakaś orka na ugorze. A dziecko mamy fajne. Jakbym miała jakieś kłopotliwe, to bym w zakładzie zamkniętym wylądowała. Ja też lubię być sama, lubię ciszę, nie jestem opiekuńcza.
    Ja Ci powiem, że czasem łapię się na tym, że chcę to drugie, bo taka męką dla jednego się nie opłaca.
    Ja byłabym doskonałym stereotypowym ojcem. Odpowiadałby mi też stary styl wychowywania dzieci - niech się bona użera, a ja się przejdę na niedzielny spacer i uśmiechnę do zdjęcia. Przez wieki tak było dobrze, a teraz nagle dziecko to jedyny sens życia i z radością każdy kaprys masz znosić.
    Ale Laura jest już duża, już mam nadzieję koniec jej zależności jest bliski, a tu świadomie pchać się od nowa?
    My zawsze chcieliśmy "jak Bóg da". Po prostu się nie zabezpieczać i kiedy i czy będzie, tak będzie. Ale przy moich niedrożnych jajowodach to musi być świadoma nieodwołalna decyzja.
    J. zawsze chciał po prostu czekać, a nuż się trafi. Los zdecydował inaczej. On już nie chce więcej. Nie chce drugiego dziecka. Chce pożyć spokojnie.
    A ja nie wiem, czy jestem gotowa przestać. Chyba chciałabym tę 3 stymulację, bo to wszędzie te 3 dają jeszcze jakieś spore szanse.
    Ja chyba na Twoim miejscu bym po prostu zostawiła to losowi. Możesz zajść w ciążę - jak zajdziesz sama to OK, jak nie, to też super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobnie.Wydaje mi się,że ja się nie nadaję na matkę.Nie jestem opiekuńcza, choć może jeszcze tego nie odkryłam;)W pracy mam świetny kontakt z dziećmi ale to co innego, nie muszę się nimi zajmować dzień i noc, chodzić do lekarza, podcierać nos, gotować obiady.Wiem,że macierzyństwo może być fantastyczne ale czy dla mnie?
    Łapię się na tym,że jak słyszę wrzask dzieciaka, zabieram zabawki i mnie nie ma.
    S. mnie opieprza ciągle za psa,że go rozpuszczam, a co dopiero dziecko.
    Pewnie byłaby niezła wojna między nami;)
    Patrzę zawsze z podziwem na matki, na ich poświęcenie, reakcję na każdy pisk i potrzebę ale raczej z myślą wow, ja bym tak nie umiała.
    Mój brat został ojcem w wieku 47 lat.Ciekawa jestem jego spojrzenia na tą sprawę.
    Wydaje mi się,że z wiekiem człowiek robi się po prostu wygodny i tyle.
    Uwielbiam dzieci ale koleżanek i na krótko;)
    Dzięki Wężon!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dwoje dzieci i jestem fatalną matką. Niestety muszę się do tego przyznać. Generalnie nie lubię dzieci, jedynie swoje. Macierzyństwo jak i całe życie bywa różne, raz jest słodka a innym razem cierpko. U mnie jest prawie 5 lat różnicy między dziećmi, o rany, jakie to błogosławieństwo przy mojej dwulatce, która nie chodzi, nie siedzi, tylko cały czas biega. Z dziećmi, tak bez spinki, zmęczenia zaczyna się robić po 4 urodzinach, wtedy można się dogadać, gdzieś wyjść, usiąść, zjeść, coś zobaczyć, bez ciągłego w biegu.
    Mężczyźni to już w ogóle mają inne spojrzenie na ojcostwo, mój partner też ma już swoje lata i wiele rzeczy mu się nie chce, ale ma więcej cierpliwości ode mnie.
    Oj, tak, człowiek robi się wygodny, nie wyobrażam sobie, że miałabym np. za kilka lat chcieć mieć dziecko, co zresztą ze względów medycznych jest niemożliwe, ale jak moje koleżanki ostatnio rodziły, to moja pierwsza reakcja: "o rany, jak dobrze, że mam już to za sobą".

    OdpowiedzUsuń
  8. Podejrzewam,że ja nadawałaby mi się tylko do zabawy z dziećmi.Jestem roztrzepana,nadpobudliwa,więc jakbym zapomniała dać dzieciakowi jeść,wcale by mnie to nie zdziwiło.
    Dziękuję,że podzieliłas sie swoim doświadczeniem macierzyństwa🙂
    Najlepiej jakby dziecko się pojawiło lub nie bez planowania,zastanawiania się, analizowania bo można oszaleć 😭
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdania, że jakby ludzie przed podjęciem decyzji o posiadaniu dzieci mieli na próbę tak na tydzień jakieś dziecko, to więcej niż połowa odeszłaby od tego pomysłu. Problemem jest to, że coraz później decydujemy się na dzieci i kluczowe jest "decydujemy", kiedyś to była naturalna kolej rzeczy, do tego ludzie wchodzili w związki jak byli młodsi, więcej sobie wybaczali i mniej od siebie oczekiwali. No i rodziny były pokoleniowe, dzieci przewijały się na każdym kroku, a teraz posiadanie dziecka, to jak wydarzenie.

      Usuń
    2. Myślę podobnie.Kiedys dzieci się po prostu pojawiały,teraz się je planuje,jak najważniejsza podróż życia.Ludzie mają też większą świadomość wyzwanie jakie przed nimi czeka.Czasy nie są fajne.Dlugo pracujemy,niby mamy wszystko ale deficyt czasu dla dzieci to główny problem.Widze to w pracy.Dzieci siedzą do późna w szkole,potem mnóstwo zajwc,a czasu wspólnego minimum.Babcie kiedyś nie przeżywały drugiej młodości tylko siedziały z wnukami.Trzeba jakoś dostosować się do tej nowej rzeczywistości.

      Usuń
  9. Niby dwa miesiące to dużo, ale kiedy sierpień zmierza ku końcowi... wydaje się, że tego czasu było za mało :)
    Gdy przeczytałam końcówkę wpisu pomyślałam sobie "High five!" i widzę po komentarzach, że nie jestem do końca osamotniona w tej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek chyba traci cierpliwość i siły.Szkoda mi tych sił na ciągłą walkę.
      Czasem myślę,że jakbym miała mieć dzieci to bym je już miała.
      Może w moim scenariuszu na życie scenarzysta ich po prostu nie przewidział.

      Usuń
  10. "Generalnie nie lubię dzieci, jedynie swoje" - jakie to prawdziwe! :-) U mnie dokładnie tak samo, nigdy nie rozczulały mnie dzieci koleżanek, zmieniło się to dopiero, gdy zaszłam w ciąże. No i potem - mnóstwo dzieci wokół, bo młoda lgnie do nich.
    Zastanawiam się też, jak my zostalibyśmy sklasyfikowani? Czy wyglądamy na umęczonych na urlopie? - np. gdy próbujemy wcisnąć naszemu chudzielcowi jeszcze jeden kęs, a on ucieka ;-)
    Życie z dzieckiem jest inne, bardziej męczące, ale ja patrzę na to, jak na kilka lat w życiorysie. Wierzę, że nasze zaangażowanie teraz zaowocuje mądrą, ciekawą świata, dobrą osobą. A nasze życie już niedługo będzie osobnym od życia naszych dzieci.
    Życzę mądrych decyzji. A może lepiej, jakby los za was zdecydował? Jeśli dacie mu szansę ;-)
    Nynyny

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje oburzenie jakimś nieodpowiednim dziecięcym zachowaniem S.komentuje :nasze będą inne 😉
    Śledziłam Wasza historię i wiem jakim czekaniem była okupiona.Podziwiam Cię za cierpliwość i determinację 😉
    Cieszę się kochana,że jesteście szczęśliwi,a za chwilę będziecie szczęśliwi podwójnie!Czasem myślę o Tobie i aż trudno uwierzyć,że w końcu się udało i to po raz drugi!
    Jestem ciągle w jakimś rozdarciu.Trudno mi podjąć decyzję.
    Dziękuję 😘

    OdpowiedzUsuń
  12. A może jak piszą dziewczyny zostaw ta cholerna decyzje jej biegowi. Niech sie sama zdecyduje. Ja juz to pisałam wcześniej- parłam na ciąże a dzisiaj jak mnie zapytasz czy to jest wszystko o czym marzyłam to ci powiem ze nie wiem. Nie wiem czy jestem spełniona. A chciałabym drugie zeby to pierwsze nie było samo. Ale mam więcej cierpliwości do obcych dzieci. I czasem mi szkoda tej mojej córki ze ma mnie za matkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie jest to tak ogromna odpowiedzialność,że chciałabym być pewna, chociaz wiem,że nigdy nie będę.
    Pewnie czujesz to co niejedna kobieta.Kazda matka ma pewnie czasem dosyć tak jak niejedna niematka😉
    Wiem,że dzieci dają popalić mam ich mnóstwo w robocie i jak pomyślę,że w domu miałabym ciąg dalszy,to lekko przerażający scenariusz.
    Jak w ogóle mała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapesze jak napisze ze bardzo dobrze? Łobuzuje i wspina sie na wszystko. Piszczy jak sie złości. Ale ogólnie jest pogodnym dzieckiem jak na taka ponura matkę. Wcześniactwo potraktowało nas ulgowo i jestem za to bardzo wdzięczna. 13.09 skończy roczek. Mam nadzieje załatwić żłobek w przyszłym tygodniu i mieć jedno zmartwienie mniej.

      Usuń
    2. Nesca,najgorzej to mieć rozmemlane dziecko 😂Wolę lobuziary i szkodniki niż rozlazłe mameje.
      Cieszę się,że wszystko układa się pomyślnie.Jak mała pójdzie do żłobka trochę odetchniesz☺️Mam nadzieję,że młoda Cię rozrusza😁😎

      Usuń
  14. Tangerino, podjęłaś ważny temat. I padło wiele prawdziwych słów.
    Ja też nie jestem opiekuńcza i wcale nie rozczulają mnie cudze dzieci (choć muszę przyznać, że patrzę na nie nieco inaczej - przychylniej - gdy jestem w ciąży). I też w miarę upływu lat moja potrzeba posiadania dziecka stawała się jakby mniej dotkliwa, mniej "biologiczna" czy płynąca z trzewi. Mamy dobre życie.
    Lecz jednak... trudno, tak trudno mi było się jej całkiem pozbyć. Czasem przeszywała mnie niespodziewanym bólem. Było kilka ważnych przyczyn, które pokrótce skataloguję.
    1. Mój mąż. My razem, tacy fajni. Chciałam, by miał dziecko, i chciałam, by było podobne do niego i do mnie. Nigdy nie wyrzucał mi, że dzieci nie mamy, zawsze utrzymywał, że dobrze jest jak jest. I chyba był szczery - on już ma taką konstrukcję psychiczną, że w każdym warunkach potrafi być szczęśliwy, jest na szczęście zaprogramowany. Ale właśnie dlatego wiedziałam, że byłby dobrym ojcem, bo nauczyłby naszego potomka tego poczucia szczęścia.
    2. Dziecko to ktoś jeszcze do kochania :-D. Do kochania tak jak kocham męża, jak kocham rodziców, czyli bardzo bardzo.
    3. Poczucie nieodwracalności bezdzietności. Miałam 40 lat i wiedziałam, że teraz (w ciągu kilku najbliższych) albo nigdy. Wydawało mi się, że gdy będzie pozamiatane, poczucie żalu i niespełnienia natrze na mnie z wielką siłą. Bo w głębi serca miałam nadal nadzieję, że się uda, z czym zostałabym bez niej - nie byłam pewna.
    4. Mój egocentryzm. Chciałam i chcę się go pozbyć, no dobra, okiełznać. Chcę żyć bardziej dla kogoś. Chcę przestać tak przejmować się swoim życiem.
    Teraz, gdy jestem w ciąży, doszło coś, czego nie przewidziałam, bonus - szał radości rodziców i teściów.
    Wierzę - choć to może naiwne - że to, jak bardzo uszarpani jesteśmy posiadaniem dziecka, zależy w dużej mierze od naszego nastawienia i naszych działań. Już teraz słyszę od koleżanek mnóstwo niechcianych porad (tzw. unsolicited advice) rozpoczynających się od "nie wolno" i "musisz". Inaczej wychowuje się dziecko np. we Francji (widzę po mojej szwagierce), gdzie ma ono wpisać się w rodzinę, a nie nad nią panować niczym książę udzielny...
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😘
      Widzę,że u nas u obojga są takie wahania.On raz mi mówi,że rozczulił się jak miał małą kolegi na rękach,to znów,że nie wie czy my się do tego nadajemy bo lubimy ciszę i spokój.
      Na mój argument pt.jak będę kiedyś żałowała, odpowiada,a jak będziesz żałowała,że się zdecydowaliśmy na dziecko.
      Widzę,że oboje się wijemy,bijemy z myślami.
      Jak już mam tę pewność,że tak,to zaraz dzieje się coś co mnie zniechęca.Mama nie ciśnie na wnuki,tym bardziej,że jest dziecko brata.Wspiera mnie w moich wyborach.Na starość zrobiła się bardziej luźna i wyzwolona.
      Czuję natomiast jakieś ciśnienie ze strony znajomych i koleżanek z pracy i zastanawiam się czy chce dla siebie czy już dla nich.
      Wierzę,że Twoja mądrość da Ci receptę na dobrą opiekę nad dzieckiem i nie będziesz za bardzo sugerowała się świetnymi poradami.
      Mam nadzieję,że będziecie cudownymi rodzicami i tego Wam życzę z całego serca😘

      Usuń
    2. Ja też mam taką nadzieję, choć i obawy :-)) Dzięki!!! U nas presji już nie było, ani oczekiwań - zaczęliśmy się starać przed trzydziestką, 12 lat temu, brrr, wszystkie oczekiwania zdążyły już zwiędnąć.
      Masz rację, nigdy nie wiadomo, czego się będzie żałowało. W sumie gdy ma się potencjał żalu w sobie, to powód zawsze się znajdzie! Całuję Cię. P.

      Usuń
  15. Podróżowanie z dzieckiem nie musi być utrapieniem, naprawdę. Co prawda pierwsze wakacje były...trudne, ale teraz jest już oka. Jędrek ma 6 lat, byliśmy w czerwcu na zorganizowanej wycieczce w Grecji z netholiady. Animatorki spisały się na medal a ja solidnie wypoczęłam. Im dalej w las, tym łatwiej:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia