środa, 27 września 2017

Jest ciężko

Udostępnij ten wpis:
Padam na pysk. Juz nie raz o tym pisałam.
Błagam już o niedawanie mi żadnych zastępstw bo jestem skonana.
Jedna w ciąży, inna chora, brakuje nam ludzi.Dzisiaj było kilka osób na rozmowach i mam  nadzieję,że w końcu kogoś przyjmą.

Raz udało mi się skończyć normalnie, w innym przypadku jestem w domu ok 17.00.
Wychodzę z psami,posprzątam (muszę codziennie odkurzać),usiądę na chwilę z kawą i zaraz jest ciemno.
S. wraca z pracy, a ja kładę się spać.
Widujemy się przez 1,5 godziny dziennie.
Wczoraj udało się pojechać razem na zakupy i kawę.
Tylko wróciliśmy położyłam się na chwilę.Obudziłam się o 20.00.

Mam mnóstwo zaległości książkowych.Wszystko rozgrzebane i czeka na lepsze czasy.
Jest sterta gazet, których lektury jestem spragniona.Jak już coś wezmę do ręki, to albo nie mogę się skupić, albo przysypiam.
Pewnie na ten hardcore nałożyło się przesilenie, pogoda w kratkę i słaba odporność.
Udaje mi się jakoś trzymać jeśli chodzi o choróbska.Byłam przeziębiona ale na razie bez większych niespodzianek.

Sześciolatki dają mi niezłą szkołę.Nie przywykłam do powtarzania poleceń 50 razy i to bez efektu.
Zupełnie się do tego nie nadaję.Jak kiedyś myślałam o przedszkolu, teraz ten pomysł skreślam z listy planów na przyszłość.Z natury jestem osobą niecierpliwą, więc praca z  4,5 i 6 latkami to jakiś kosmos.
Może gdyby był jeden nauczyciel byłoby inaczej.Ja nawet nie mam kiedy porozmawiać z wychowawcą, który jest rano bo dzieci mają po drodze mnóstwo zajęć dodatkowych.
Stosujemy system karteczkowy.Ona zostawia mi kartki co zrobiła i co ewentualnie z nimi robić po południu.To jest taka drobnica,że w głowie im tylko zabawa.Nie potrafią się skupić przez dłuższy czas, natomiast program jest naładowany do granic możliwości.

Uczę się inaczej formułować polecenia.Prowadzę zajęcia opiekuńcze.Staram się jak najwięcej wychodzić na podwórko i uczyć ich zabaw mojego dzieciństwa.
Dla mnie to nowa rola i ogromne wyzwanie.

Październik będzie pracowity.Trzy szkolenia, organizacja akcji charytatywnej, konkurs dolnośląski.
Kiedy zobaczyłam mój dodatek motywacyjny to motywacja spadła mi do zera.
Gdybym pracowała dla pieniędzy już dawno by mnie w tym zawodzie nie było...

Już zaczynam się zastanawiać czy nie czesać się wieczorem:):):)
Niedługo będę jadła śniadanie na kolację:):)

W tym pędzie jeszcze dostrzegam małe rzeczy.Jeszcze cieszą mnie kolorowe liście i dzieci w kaloszach.Dobrze,że potrafię kopnąć się w tyłek i skupić się na rzeczach istotnych.



Pozdrawiam Tangerina;)

8 komentarzy:

  1. Trzymaj sie dzielnie mała, jakoś to przetrwasz, dasz radę. Enjoy little things! 😚

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto nie Ty jedna wychodzisz rano wracasz prwie wieczorem. Ja z moim M widzę się ok 1,5 godz wieczorem. I gadamy tel i SMS. Głowa do gory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie ja jedyna ale mnie to akurat przeszkadza.Poza tym my nie gadamy przez telefon.Praca to praca nie pogaduszki😛

      Usuń
    2. Widzę że słabo przyjmujesz inne słowa niż glaskanie po główce.Tak oczywiscie tylko tobie przeszkadza a wszyscy inni tak lubią. Trzeba brać za barwy życie i do przodu.a i proszę nie sugeruj mi że cała pracę spędzam na tel. Chodzi mi o to ze miłego SMS do m można napisać w 3 sekundy np na przerwie. Życie to nie tyko same fajne wyjazdy leżenie z gazetka to także tak jak piszesz praca i obowiązki domowe których Ty nie masz aż tak dużo bo dwa psy to uwierz nie dwójka dzieciaków. Więc kobieto GŁOWA DO GÓRY O SCHOWAJ JĘZYK BO TAK ROBIĄ OBRAZONE 4 LATKI😉

      Usuń
    3. Uwierz mi,że krytyka nie robi na mnie wrażenia jak jest konstruktywna.
      Przerw nie mam.Nie będę się tu licytować kto ma więcej pracy i obowiązków.Wiecej dystansu!

      Usuń
  3. No właśnie i pogody życia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia