środa, 17 stycznia 2018

Świerzawa,Dobków,Wleń.Dzień trzeci.

Udostępnij ten wpis:

Postanowiliśmy ruszyć na Świerzawę.
Miasteczko okazało się nieco Twin Peaks. Małe, jakby zapomniane.Ładny kościół, mały ryneczek,witryny z lat 80 tych.Szybki spacer,uważając by tynki osypujące się ze starego kościoła (nie z tego ze zdjęcia) nie uszkodziły nas i naszych czworonogów.

Kościół św.Jana i Katarzyny w Świerzawie

Chyba widziałam sarenkę.Na pewno ją poczułam.

Ja też widziałem sarenkę, chyba



Organy Wielisławskie to kolejny punkt naszej dzisiejszej wycieczki.
Pogoda zupełnie niewidokowa i nieobserwacyjna.Droga do miejsca docelowego okazała się wąziutka.Gdybym wiedziała co mnie czeka porzucilibyśmy auto przy młynie. Upociłam się jak dzik ze strachu,że zaraz zsuniemy się do zimnej rzeki.Modliłam się,żeby tylko nic nie jechało z naprzeciwka.Nikt nie wpadł na kretyński pomysł by jechać tam autem widocznie;)
Polecam zostawienie auta pod Młynem Wielisław i spacer.Zmyliła mnie tabliczka pod tytułem: droga na Wielisław czy jakoś tak:)Droga była ale spacerowo - rowerowa:)
Organami okazała się ściana skalna - Góra Wielisławka, stary wulkan.Na szczycie znajdują się pozostałości starego zameczku.Droga prowadzi przez kilka stacji i jest nieco stroma.
Widoki zniweczone zachmurzeniem.Nasza psiarnia zwietrzyła dwie małe sarenki.Całe szczęście,że byli na smyczach, bo pewnie wariatka poszłaby za nimi jak w dym.





Villa Greta - Dobków.Tu zjedliśmy obiad. To chyba pierwszy wyjazd, na którym nie jemy samych pierogów:)
Zamówiliśmy Vege cieciorkę z plackami z kaszy gryczanej i sok z czarnego bzu.
Chciałam spróbować soku z rokitnika ale pani skutecznie mnie zniechęciła.
Miejsce ciekawe,obsługa bardzo miła, ceny przystępne,wybór dań różnorodny.
Psy nie stanowiły problemu, mało tego dostały po misce wody i ciepłe słowo:)
Wszystko było pięknie dopóki( i tu mnie zjedzą mamy) nie zaczęły napływać rezerwacje.Rodziny 2 +3, 2+2,2+4 w porywach.Sala wypełniała się wrzaskiem, protestami:ja nie chcę kurczaka, nie przestanę itd.Dzieciaki robiły co im się żywnie podobało.Moja głowa zaczęła pulsować. Nie słyszałam własnych myśli.W takich chwilach zastanawiam się a) dlaczego rodzice nie uczą dzieci jak zachować się w takich miejscach, b) dlaczego psy są większym problemem od dzieci, które robią więcej zamieszania niż one.Naliczyłam aż jedną rodzinę, której dzieci zachowywały się powiedzmy normalnie.Przyszły zapytały czy można pogłaskać psy, siedziały przy stole bez wydzierania się wniebogłosy.

Villa Greta

Kupiliśmy jeszcze miód i kilka przetworów i rwaliśmy do domu.Przed restauracją nagle pojawiło się kilka psów, więc ewakuacja była szybka:)
Miejsce fajne.Mają ciekawą bazę noclegową, niestety nie dla psów;)
Villa Greta
Centrum Edukacji Sudeckiej


Wleń ryneczek

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Wleń.Kolejne miasteczko Twin Peaks. Naliczyliśmy może 4 ludzi.Wszystko pozamykane,puste ulice.
Postanowiliśmy zobaczyć jeszcze Zamek Wleń.Droga okazała się stroma i ośnieżona.Byłam lekko wydygana. Automat sprawdził się w stu procentach!
Na samej górze złapała nas śnieżyca. Nic nie było widać!Nagle zrobiło się ciemno!
Nawet nie wysiedliśmy z samochodu.Wrócimy tu może w piątek, w drodze powrotnej.

Psy upchane w bagażniku jak sardynki.Stan bagażnika oceniam na krytyczny!
Śnieg sypał jak w bajce. Śnieżyca jakiej już dawno nie widziały moje oczy.

Na jutro brak planów.Jak zwykle..
Dziś jeszcze pluskanie w wannie i czytanie.

Tu jest tak cicho,że słychać tylko cykanie zegara, szum w rurach i własne myśli.Bosko!
Pozdrawiam Tangerina;)

6 komentarzy:

  1. Czuję się wywołana do tablicy to się wypowiem :-P
    Byliśmy dziś z naszą niespełna dwulatką w knajpie na obiedzie, rysowała przy stole, zjadła trochę z mojego talerza, trochę od M., popiła owocową herbatą. No dobra, trochę płakała jak przywaliła głową w stół, ale to krótko trwało.
    Do czego zmierzam? Ż e te dzieci chyb tak sie zachowują, bo nie bywają w restauracjach i po prostu nie wiedzą jak sie zachować. Rodzice być może też za często nie bywają, może też nie wiedzą. I wychodzą z tego jakieś stresujące sytuacje. My chodzimy w sumie dość często, więc młoda już wie co i jak.
    Mnie też strasznie irytują wrzeszczące dzieci ;-)
    Pozdro w dwupaku
    Nynyny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem myślę,że dzieci chcą zwrócić na siebie w ten sposób uwagę na albo jej nie mają albo lubią być w centrum.Biegajace dzieci po restauracji to dla mnie jakiś hardcore.Rodzice wgapieninw telefony lub zajęci rozmową,a dzieci masakrują klimat😁Tak jak mówisz, może pobyt w takich miejscach należy do zadkosci.
      Pozdrawiam dwupak!!!

      Usuń
  2. Ale Wam fajnie🙂 sama mam dziecko ale osobiście też mnie denerwuja dzieci ktore wrzeszcza a rodzice nic z tym nie robią. Ale być może praca w przedszkolu jaką mam sprawia,ze na każdy krzyk reaguje negatywnie? Ja planuje w kwietniu wyjazd w Bieszczady, nigdy nie byłam i Pragnę zobaczyć🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie.Moze całoroczny hałas nas jakoś na te dźwięki uwrażliwia.
      Bieszczady są cudowne!!!Zazdroszczę.Ja chciałabym pojechać kiedyś jesienią.Niestey praca w szkole to wyklucza.Zobaczysz,że będziesz zachwycona!

      Usuń
  3. Ja nie pracuję w szkole, a takich wrzeszczących dzieci nie znoszę. Już parę razy interweniowałam.
    Raz dziecko w takim kąciku zabaw na zewnątrz wszystko porozwalało. To był taki 8-9 latek, a zabawki dla maluszków. Przekopał przez cały teren taką niziutką zjeżdżalnię, porozrzucał piłki, klocki itd. Dopóki się bawił nic nie mówiłam. Ale rodzice zapłacili za pizzę, zawołali go, a on wstał z tego bałaganu i poszedł. Podeszłam do rodziców i powiedziałam, że chyba nie zauważyli co zrobił ich syn i dlatego nie kazali mu posprzątać i bardzo proszę, żeby teraz doprowadzili kącik do stanu pierwotnego. Posprzątali razem. Powiedzieli do widzenia. A kątem oka widziałam w odbiciu w szybie, jak za plecami wychodząc robili miny. I czego takie dziecko ma się nauczyć? Pewnie usłyszy, że głupia baba się czepiała. To niestety nie brak obycia dziecka, tylko głupota rodziców.

    Drugim razem takie dwie pary z dziećmi robiły hałas i bałagan (ciągle coś tym dzieciom spadało z talerzy - ale ok, do wybaczenia). Ciężko już było wytrzymać, ale bawią się, zacisnęłam zęby. W końcu jedno z tych dzieci, takie poniżej 2 lat zaczęło wyć i wyło i wyło.
    Dwóch panów przy dalszym stoliku skomentowało do siebie, głośniejszym szeptem, że jak dziecko się tak zachowuje to się wychodzi, a nie ludziom przeszkadza. Tatuś to usłyszał, to się do nich rzucił, prawie zaczął bić. Co, co się nie podoba, powtórz co powiedziałeś na moje ideale dzieciątko. Panowie położyli uszy po sobie, to ja dla zasady powiedziałam, że w takiej sytuacji dziecko się wyprowadza w jakieś spokojniejsze miejsce (był sierpień). Sama mam dziecko i wielokrotnie tak robiłam.
    Zrobiła się pyskówka - tatuś, mamuśka z wyjcem na ręku, znajomi. Na szczęście już wychodzili. Ale wychodząc stanęła nade mną i powiedziała do tego prawie już uspokojonego dziecka: no krzycz, krzycz, pokrzycz jeszcze trochę, bo Pani lubi.

    O i tacy są rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze powtarzam - spójrz na dziecko, to będziesz wiedział jacy są rodzice.Sprawdza się w 99%!Dziecko wie na co może sobie pozwolić i to wykorzystuje.
    Wiele razy widziałam sprzątających na czworakach klocki za swoje pociechy rodziców.
    Albo to tłumaczenie - to przecież dziecko.Bezrozumna,nieokrzesana istota.
    Rodzice sami robią sobie kuku, a potem zrzucają swoją frustrację na szkołę i innych.
    Ja naprawdę jestem wyrozumiała, jeśli widzę,że rodzic reaguje.
    Natomiast gdy dzieciak robi co chce, a rodzice nie reagują szlag mnie trafia.
    Najtrudniej rozmawiać z rodzicami, którzy uważają,że ich dziecko jest aniołem.
    Orka na ugorze!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia