czwartek, 11 lipca 2019

Cisza i spokój

Udostępnij ten wpis:


Odkąd pojawił się w naszych głowach pomysł z wyprowadzką na wieś, rozpoczęliśmy zbrojenie.
Czytam, śledzę, dowiaduję się;)
W zeszłym roku mój mąż podarował mi książkę pt. ,,Cisza i spokój.Cała prawda o życiu daleko od miasta" N.Sosin -Krosnowskiej. Przeczytałam ją dopiero teraz.To taki mały poradnik o tym czym jest to życie na wsi i jak może nas zaskoczyć, nie zawsze pozytywnie.Natalia opisuje historie ludzi, którzy zdecydowali się podjąć ryzyko, spełnić marzenia, skoczyć na głęboką wodę.Niektórzy spędzili dzieciństwo na wsi i postanowili wrócić do korzeni, inni chcieli być bliżej natury i zerwać z pędem i hukiem wielkiego miasta.Nie wszystkie historie są opisem wiejskiej sielanki ale to dobrze bo człowiek trochę schodzi na ziemię.Jest historia pary, która przeszacowała koszty remontu i znalazła się pod opieką mopsu. Podlasie w jednej z opowieści okazało się zbyt ciemne i ciche i ta historia chyba zapadła mi w pamięci najbardziej.Coś co wydawało się da spokój, ukojenie i rozwiąże problemy, pogłębiło te problemy jeszcze bardziej.Od problemów się nie ucieknie, zawsze będą się za nami ciągnęły czy wyjedziemy 30 km od domu czy kilkaset.
Pan Wojtek wrócił, co prawda nie tak całkowicie do miasta ale bliżej rodziny.
Ciekawa pozycja dla takich jak my bo pokazuje dwie strony medalu.Jedna opisuje piękno i zachwyt nad wsiowym życiem, druga niekończącą się pracę, brak możliwości beztroskiego wyjazdu ze względu na zwierzęta, nieustanne dokładanie do gospodarstwa, trudności z adaptacją się w nowych społecznościach, problemy z ekipami remontowymi.
Bohaterowie odradzają rzucanie wszystkiego i romantyczną wizję przeprowadzki na wieś.
Zanim zrobimy tak poważny krok warto się porządnie do tego przygotować.
Mój mąż ostatnio był zdziwiony moimi pytaniami do właścicieli domów.Zaskoczyła go moja znajomość przepisów, budowlanki i tematów które warto poruszyć.
Kiedyś nie miałam pojęcia o fundamentach, izolacjach, planach zagospodarowania, krokwiach, stropach itd.Czuję,że jeśli nie zgłębię tematu mogę się władować na niezłą minę, choć pewnie bez małych min się nie obędzie;)
Kupując auto też zawsze studiowałam jego specyfikę bo człowiek dziś musi się znać prawie na wszystkim.
Wiem mniej więcej co ile kosztuje i myślę,że jestem w stanie oszacować z grubsza koszty remontu chaty, gdy ją zobaczę.
Jesteśmy w trakcie rozmów z właścicielką artystycznej chaty.Idzie jak po grudzie.Zdecydowani jesteśmy  ją wynająć i zobaczyć jak to będzie.Na jakie mamy się nastawić koszty, co ewentualnie trzeba tam zrobić itd.Niestety właścicielka nie jest w stanie odpowiedzieć nam czy chce to wynająć czy sprzedać.Ciężko ją złapać, a rozmowy również nie są łatwe.
Myślę sobie,że na spokojnie podejdziemy do tematu.Jeśli nie tu to poszukamy dalej w końcu na się nie pali.


Wyniki męża pokazują,że guzy w węzłach nie są złośliwe.Guz z krtani musi być usunięty by wrócił jego głos.
Teraz czekamy czy chirurg jednak się podejmie operacji.Ten człowiek zmienił się nie do poznania.
Chyba go ta choroba przestraszyła i przewartościował sobie pewne rzeczy.Tytan pracy zwolnił tempo i zrozumiał,że to dzwonek ostrzegawczy, taka żółta kartka.Z telefonu prawie w ogóle nie korzysta gdzie kiedyś wisiał na nim całymi dniami.Najdziwniejsze jest to,że zaczął opiekować się mną jakbym to ja była chora.Załatwił mi psychologa i dogadza jak nigdy;)Postanowiliśmy zmienić optykę.Mniej kasy, więcej czasu na życie, dla siebie.

Spotkałam się z panią psycholog by ustalić harmonogram i oczekiwania względem spotkań.
Opowiedziałam co się ze mną dzieje, a właściwie opowiedział mój maż;)Może to i dobrze bo on jest bardziej obiektywny, a ja coś bym zataiła;)Psycholog zdębiała kiedy usłyszała ile godzin pracuję.
Dla niej 36h z dziećmi to jakiś kosmos ,tym bardziej,że pracuję w hałasie.
Sama doszłam do wniosku,że chyba przeginam.Biorąc na siebie tyle obowiązków chyba nie zdawałam sobie sprawy,że zrujnuje to moje zdrowie.Mąż trafnie opisał co się ze mną dzieje i chyba to otworzyło mi oczy.Mam nadzieje,że spotkania pomogą mi podjąć jakieś decyzje dotyczące mojej sytuacji zawodowej.Potrzebuję chyba kogoś, kto spojrzy na to z boku.

A na koniec najlepsze:):)Mieliśmy jechać w sobotę na wakacje.Dzwonimy dziś by zapytać o wyposażenie domku i okazuje się,że mamy zaklepany początek sierpnia:):)
Dobrze,że nie pojechaliśmy w ciemno bo 400km w jedną stronę z psami,a spanie pod gwiazdami byłoby kiepskim pomysłem:)
Pozdrawiam Tangerina;)

6 komentarzy:

  1. Ja też uciekałam na wieś w poszukiwaniu ciszy i spokoju. I uiekłam po trzech latach, bo życie na wsi jest baaaardzo specyficzne. Znowu mieszkam w mieście. Spokój odnalazłam w sobie. Pozdrawiam cieplutko
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szukam bliskości z naturą. Boję się jak diabli ale chce spróbować.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, kto nie spróbuje, ten nie wie. Pomysł z wynajmem na próbny rok rewelacyjny. Bliskość natury to cudowna sprawa, choć mi się oczywiście zaraz przypomina bliskość, z której bym zrezygnowała nawet za dopłatą. Będę Ci kibicować i trzymać kciuki.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera. Sprawy się komplikuje. Na tą chwilę jestem na nie. Warunki wynajmu znacznie różnią się od tych, które wcześniej ustaliliśmy.Musze się z tym przespać i zastanowić nad tym czy koszty i minusy nie zaczęły przebijac plusow.

    OdpowiedzUsuń
  5. A co myślisz o budowie domu? Wtedy możesz wybrać wszystko, miejsce, sąsiadów, zbudować dom oszczędny i ekonomiczny, taki, z którym nie trzeba iść na kompromisy. Może dom modułowy? Można to w razie potrzeby rozbudować
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś o tym myślałam. Marzyłam o domu z bala. Niestety na czas budowy nie mielibyśmy gdzie mieszkać, a kredyt musielibyśmy już spłacać. Cały czas wynajmujemy mieszkanie, więc nie damy rady spłacać i wynajmować.Lubie stare rzeczy. Stary dom ma swój klimat ale kryje także szereg pułapek, które mogą zrujnowac.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia