poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Miedzianka Fest - wrażenia

Udostępnij ten wpis:

Nie wiem od czego zacząć.Może od naszego noclegu, który okazał się koszmarem.
Na zdjęciach miejsce wyglądało pięknie.Większość opinii było pozytywnych, więc się skusiliśmy.Pisałam niedawno,że zarezerwowaliśmy domek na jedną noc ale gdy okazało się,że znaleźliśmy miejsce na dwie noce, z domku zrezygnowaliśmy. I to okazało się błędem.
Za łóżko służyły dwie złączone wersalki.Łazienka pamięta lata 80te i nie tylko ona.W toalecie zastaliśmy trzy listki papieru toaletowego.Jak się okazało to był dopiero początek.Potem zepsuła się spłuczka.Zawiany ojciec właściciela ponaciskał piętnaście razy i zadziałała;)Cena 70zł od osoby!
Ruszyć się z z psami nie było gdzie bo wszędzie pałętało się pełno wioskowych psów.
Postanowiliśmy ruszyć do Sędziszowej, do Młyna Wielisław..Kiedyś już tam byliśmy przy okazji ferii.Miejsce przyjazne psom, właściciele  bardzo sympatyczni, piękne tereny spacerowe.



Inka

Inka

Dziadek

Po powrocie do bazy, okazało się,że dom pęka w szwach.Mnóstwo rodzin z dziećmi, głośnymi dziećmi co przy drewnianych schodach daje efekt trzęsienia ziemi.
Ok 22.00 do pokoju obok zaczęli spływać robotnicy.Mam wrażenie,że posługiwali się tylko bluzgami i czuli się jak u siebie. Kur.. i chu..je leciały równo jak korytarz długi i szeroki.
Mój mąż grzecznie zwrócił im uwagę.Niby pan przeprosił ale za chwilę słyszeliśmy przez ścianę jak chcieliby się rozprawić z moim mężem.Musieliśmy się mocno hamować,żeby nie wybuchła awantura.
Dobra, panowie się popili powrzeszczeli i nastała cisza.Nie na długo bo za chwilę zaczęli tak chrapać,że ściana dudniła ( ściana karton - gips).Miałam wrażenie jakby ten chłop spi koło mnie.
Przekładanie poduszki nic nie dało.Nie wiem czy w ogóle spałam.Rano obudził mnie łomot.Panowie wyjeżdżali.Nie omieszkaliśmy zrelacjonować tego zajścia właścicielowi.Był lekko zawstydzony.

W stanie totalnie rozpieprzonym pojechaliśmy na festiwal.
Zacznę od plusów.Wolontariusze super się spisali!Auta trzeba było zostawić w Janowicach i spacerkiem dojść do Miedzianki.Na każdym kroku stał wolontariusz, który kierował ruchem.
Poza tym zorganizowano duży parking i pole namiotowe.I chyba tyle plusów.
Do kościoła na spotkania nie weszliśmy bo z psami nie wpuszczali.Do hali nie zmieściliśmy się na pierwszy wykład tyle było ludzi!.Zaplecze gastronomiczne wysiadło.Ekspres do kawy psuł im się co godzinę.Udało nam się kupić jedną kanapkę wege. Kolejki do stoisk z książkami ogromne.
Moim zdaniem przy takiej pogodzie i ilości osób większość wykładów z powodzeniem mogła być zorganizowana w plenerze.Wyjazd z psami okazał się zajazdem.Inka ma psie adhd i nie potrafiła usiedzieć przez 5 sekund.Umordowaliśmy się okrutnie.Udało nam się wysłuchać dwóch wykładów Olgi Wiechnik i Adama Bodnara oraz Magdaleny Grzebałkowskiej.
Gdyby nie psy to pewnie nie spotkałabym Kasi, która mnie rozpoznała!Kasi nigdy na oczy nie widziałam i ciekawe to było doświadczenie:)Podchodziłyśmy razem do procedury in vitro w programie rządowym.Fajnie było się spotkać:):)Pozdrawiam Cię jak czytasz i dziękuję!
Może gdybyśmy byli z jednym grzecznym psem byłoby inaczej.Inka nas zajechała.Miałam skatowane ręce od ciągłego jej ściągania.
Większość czasu spędziliśmy na łące.Tam te gady były jeszcze do okiełznania.











Byliśmy tak zmęczeni,że w niedzielę już nie pojechaliśmy, tym bardziej że kolejna noc nie różniła się znacząco od poprzedniej.Na miejsce robotników przyjechała para francuzów.Pan dawał czadu przez całą noc.Gdybym pojechała tam się wyspać i odpocząć, to wiałabym gdzie pieprz rośnie.
Dwie chrapiące noce wykończyły mnie totalnie!Nigdy tam nie wrócę!
Jesteśmy już na tyle dzicy,że takie molochy odpadają.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy moją mamę, a wieczorem dziękowałam opatrzności,że mam w końcu swoje łóżko i nie słyszę chrapania sąsiada:)Spałam jak zabita.

Dziś wróciłam do pracy.Wrócił też kiepski nastrój i rozdrażnienie.Mój mąż skwitował ,,Zaczyna się".
Niestety się zaczyna.Jestem zmęczona od samego myślenia o powrocie.
Brakuje nam 4 pracowników.Mówię o naszym zespole, nie wiem jak wygląda stan na całą szkołę.
Dziś mam wizytę u psychologa.Zaczynamy cotygodniowe spotkania.Na pewno mi się przydadzą;)
Sama czuję,że zaczyna mi odbijać.Zaproponowałam mężowi,że mogę odizolować się na kilka dni i zamieszkać w małym pokoju:):)Chyba jeszcze nie jest tak źle bo się nie zgodził;)
Pozdrawiam Tangerina;)

2 komentarze:

  1. Hehe 😁czytam, czytam, chciałam sprawdzic czy bedzie relacja i czy mamy podobne wrazenia z festiwalu. Niestety są podobne- niestety bo to te negatywnete. Dolozę jeszcze od siebie, ze 40 minut czekałam w restauracji Browaru Miedzianka w kolejce aby zamowic obiad, a pozniej kolejne 40 minut aby go dostac 🤪 A nie bylo innej opcji na obiad w Miedziance. Mysle, ze jeden czy dwa foodtraki rozwiązalyby ten problem. No i niestety bylo tak samo bylo rok temu i rowniez 2 lata temu. Ciesze sie, ze sie spotkalysmy 😀 Tyle lat cie czytam (co prawda nieregularnie), troche maili wymienilysmy i super bylo sie poznac na zywo. Co do rozpoznania, to nie musisz sie stresowac ze na ulicy nie jestes anonimowa. Ja wiedzialam, ze ze mozesz sie tam pojawic bo w ubieglym roku chcialas jechac a ja bylam i zapamietalam ten fakt. Pozdrowienia 😃 i duzo energii i zapalu na caly rok. Kasia_Wrocław

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam nadzieję,że idzie ku lepszemu bo to kolejna edycja ale jak widać nie wyciągają wniosków.
    Ja za rok może załatwię opiekunkę do psow😂bo kolejny wyjazd z nimi to będzie horror!
    No i koniecznie inna miejscówka do spania albo zatyczki do uszu🤪😂
    Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia