piątek, 31 marca 2023

Cierpliwość

Udostępnij ten wpis:
Odkrycie ostatnich dni.Moj mąż ma większą cierpliwość do mojej matki niż ja.
Stara się jej spokojnie wszystko tłumaczyć i wyjaśniać.Wytraca jej z ręki wszystkie absurdalne argumenty. Szuka w internecie informacji by obalić jej tezy.
Ja zapalam się jak ognisko podlane benzyną.
Wkurza mnie momentalnie jak słyszę,że skrupulatnie studiuje ulotki.
Dzisiejsza  rozmowa telefoniczna z matką zakończyła się bardzo szybko.Gdy byłam w pracy zadzwoniła do mnie z informacją,że dzwonili ze szpitala w sprawie wyników.
Jej wersja:są wyniki krwi pewnie zle bo nie chcieli nic powiedzieć.Juz byłam zdenerwowana i oczami wyobraźni widziałam raka.Zadzwonilam szybko do męża.On oddzwonił do szpitala i okazuje się,że nie wyniki krwi tylko tk.Wynik jest do odbioru i to wszystko.
Moja mama nie słucha,przekręcą i wychodzą z tego niezle cyrki.
Wczoraj byli razem u kardiologa.Wizyta trwała 1,5h.Lekarz przepisał nowe leki i zakazał grzebania w internetach i czytania ulotek.Wieczorem dzwonie do niej z zapytaniem jak się czuje.Przespała noc,leki dobrze zadziałały ale w ulotce jest napisane..i już mi się ciśnienie podniosło.
Próbowałam ją uświadomić,że zle samopoczucie może być spowodowane różnymi czynnikami takimi jak pogoda itp.
Mam cierpliwość do mojej 27 osobowej grupy dzieci ale do matki słabą.
We wtorek kontrola u laryngologa i oczywiście mój mąż znowu musi jechać bo sama nic nie załatwi.U lekarza opowiada historie swojego życia zamiast słuchać.
Postanowiliśmy święta spędzić u niej.
To będzie ekspresowy temat 2 dni.
Mój mąż zamiast się leczyć opiekuje się moja matką.Odwołał już kilka wizyt u psychoterapeutki.Martwię się o niego ale też jestem mu wdzięczna,że tyle dla niej robi.
O dziwo ona sama prosi by przyjechał.

Dziś kończy się miesiąc,a pieniędzy z zusu nadal nie ma. Na myśl o kolejnych świętach bez kasy szlag mnie trafią ale czy to coś pomoże?


Pozdrawiam Tangerina;)

czwartek, 30 marca 2023

Matka

Udostępnij ten wpis:



Czy każdy dostaje tyle ile zdoła unieść?
Sytuacja z moja matka robi się skomplikowana bardziej niż myślałam.
Gdy rozmawiamy przez telefon wydaje sie ogarniać rzeczywistość i trzymać jakoś cugle.
Z perspektywy kogoś kto spędził z nią tydzień i towarzyszył jej u specjalistów wygląda to zupełnie inaczej.
Obiektywnie jest podejrzenie miażdżycy, z którą można sobie poradzić lekami, dietą i stylem życia ale..
Moja mama studiuje wszystkie ulotki leków i wynajduje u siebie wszystkie objawy skutków ubocznych.
Mało tego dr gogle jest jej guru! Nie ważne co mówi lekarz, w Internecie ludzie piszą, że lek szkodzi.
Jestem załamana. Zawsze myślałam, że matka wierzy w naukę, a nie mądrości z Internetu. 
Na tę chwilę zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Umówienie wizyt lekarskich, odwiedziny mojego męża i latanie po szpitalu w poszukiwaniu lekarzy, wsparcie, czas i dobre słowo. Nie mam wpływu na to czy matka weźmie leki czy nie. Muszę w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek i nie spalić się w walką z wiatrakami. Ma furę leków, wie co ma robić, co jest wynikiem czego itd.
Lekarze próbują jej tłumaczyć, że nie tędy droga ale ona wie lepiej.
Czego można spodziewać się po osobie, która zawsze wszystko wie lepiej?
Nie dociera do niej, że ma prawie 80 lat i już nie jest podlotkiem. Ciężko pogodzić się jej ze starością i ograniczeniami. Ludzie mają naprawdę poważne choroby i sobie radzą, a ona ma nadciśnienie nie zagrażające życiu jeśli zastosuje się do porad specjalistów.
Po kilkanaście razy dziennie mierzy ciśnienie. Uważa, że ma koszmarną chorobę i nikt nie może jej pomóc. Na tę chwilę myślę, że większy problem leży w psychice niż w somatyce.
Może to wynika z samotności, nudy, chęci zwrócenia na siebie uwagi.
Weekend poświęcimy na naradę z bratem co dalej.
Nie wiedziałam, że to tak kiepsko wygląda, brat również.

 Pozdrawiam Tangerina;)

niedziela, 26 marca 2023

Wiesci

Udostępnij ten wpis:
Zbierałam się do napisania posta ale jakoś się nie składało.
Wypłynęły problemy ze zdrowiem mojej mamy i musieliśmy się tym zająć.
Dość mocno podupadła na zdrowiu.Jak się okazuje o wielu sytuacjach mi nie mówiła.We wtorek zadzwoniła,że po raz kolejny idzie na sor bo źle się czuje.W przeciągu miesiąca była na sorze już dwa razy.Spotkała się ze zbagatelizowaniem swoich objawów.Mój mąż zaproponował,że do niej pojedzie i zobaczy co się dzieje.Matka mieszka 160km od nas.Zaniepokoiłam się ponieważ bóle głowy zdarzaly sie coraz czesciej. Ja nie moglam pojechac bo jak wiadomo w szkole mogę wziąć tylko urlop bezplatny.Udało sie wyszarpać skierowanie na tomograf głowy, usg tetnic szyjnych, tomograf klatki piersiowej,miednicy i brzucha oraz badanie słuchu.Poza tym umowilismy wizytę u laryngologa,neurologa,kardiologa, psychiatry i onkologa.Mój mąż to anioł.Był z nią  na  wszystkich badaniach i udało mu się poskracac kolejki do specjalistów.W marcu uda nam sie zamknąć diagnostyke.Głowa czysta z blaszkami miażdżycowymi,tętnice bez niepokojących zmian.Ona bardzo bała sie tych badań i myślę,że gdyby moj mąż tam nie pojechał,nigdzie by nie poszła.Bałam się że ma guza mózgu lub tętniaka ale na szczęście badanie to wykluczyło.Myślę,że neurolog może cos wyjaśnić.Poza bólami głowy ma szumy,ktore nie pozwalają jej normalnie funkcjonować.
W tym tygodniu mamy neurologa i kardiologa.Mój mąż odłożył na razie swoją terapię i opiekuje się moja matką.W tym tygodniu znowu do niej jedzie.
Jestem kłębkiem nerwów.Boję się o niego,boje się o nią.Cieszę się,że udało się szybko poumawiać specjalistów i może na dniach coś się wyjaśni.
Zaczęłam kolejny semestr więc weekendy znowu zajęte.Odliczam dni do końca roku.
Z zusu nadal nic nie dostaliśmy.Mają czas do końca miesiąca.

Problemy się piętrzą ale się nie poddajemy.
Działamy zadaniowo.Odhaczamy kolejne punkty na liście.
Najbardziej obawiam się,że temat opieki nad matką zbliża się szybciej niż myślałam.
Dla niej to wszystko jest też bardzo trudne.
Do niedawna latała jak nastolatka,a teraz z każdym tygodniem czuje się gorzej.
Zdaje sobie już sprawę,że jej niezależność mocno się ograniczyła.
Życie rzuca nam pod nogi kolejne kamyki.

Dziś jestem wdzięczna za wspaniałą, kolorowa i pachnącą wiosnę❤️


Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 4 marca 2023

Urzędnicza niekończąca się historia

Udostępnij ten wpis:
Kontrola w Zusie zakończona. Czy to koniec naszych problemów? Ależ skąd!
Teraz Zus ma 30 dni na wypłatę środków o ile się niczego nie doszperał.
W urzędzie czekał na wizytę człowiek w podobnej sytuacji. Od 6 miesięcy nie dostał pieniędzy z L4.
Gdy zaczął wojnę, rozpoczęła się kontrola jego zwolnienia, a co za tym idzie przedłużania terminu wypłaty świadczenia.
Właśnie rozpoczął się dziewiąty miesiąc bez wypłaty świadczenia. Nie wiem jak to robimy, nie wiem skąd mamy siłę by wstawać rano i żyć. Już się nie wściekam bo szkoda mi energii, a potrzebuję jej by przetrwać. W przyszłym tygodniu piszemy do Rzecznika Praw Obywatelskich i składamy skargę w Zusie.
Nie daruję im tego. Wiem, że konsekwencje dla nich będą żadne ale musze mieć poczucie, że jakiś ślad po tym zostanie. To wszystko co możemy na tę chwilę zrobić.
Czeka nas jeszcze kilka trudnych tematów. Zawiesiliśmy działalność firmy. Kolejnym krokiem będzie złożenie pozwu przeciwko nierzetelnym klientom. Nasze roszczenia są niemałe, a co za tym idzie koszt złożenia pozwu wysoki. Księgowa poradziła nam rozbić go na trzy, wtedy koszty będą mniejsze.
Problemy się piętrzą. Wyprostujemy jedną sprawę, gmatwa się inna i tak w kółko.
Mam świadomość, że to minie i chyba tylko ta myśl mnie w tej chwili ratuje ale jestem już zmęczona.
Nigdy bym nie pomyślała, że to przetrwam. Życie funduje nam niemiłe niespodzianki i patrzy jak sobie poradzimy. Nasza kreatywność jeśli chodzi o przeżycie z jednej pensji, która tak naprawdę idzie na opłacenie wynajętego mieszkania sięga zenitu. Nasze problemy sprawiły, że poznałam problemy innych ludzi. Wszystko jest do przejścia, pytanie tylko o koszty. Czy wyjdziemy z tego silniejsi czy wyzuci z energii bez nadziei na przyszłość. 
Nie analizuję, nie grzęznę w tym, nie użalam się nad sobą. Z faktami się nie dyskutuje.
Najważniejsze, że jesteśmy w tym razem i nie odpuszczamy.

W pracy miałam trudny powrót. Rodzic, którego poprosiłam o rozmowę spuścił na mnie bombę ze swoimi problemami osobistymi. Dobrze, że to była rozmowa w towarzystwie psychologa bo ciężko mi było to dźwignąć. Cieszę się z zaufania jakim mnie obdarzył ale chyba nie byłam na to gotowa.
Praca w szkole to nie obróbka drewna. To codzienna praca psychologiczno - pedagogiczna.
Problemy dzieci i ich rodzin idą ze mną do domu, a w domu mam swoje problemy.
Ten tydzień mnie przeczołgał. Korzystam z wolnego weekendu bo za 2 tygodnie rozpoczynam kolejny semestr studiów.
Miłego weekendu!

P.s polecam serial The Offer o kulisach powstawania filmu Ojciec Chrzestny.

Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia