Wracaliśmy z Podlasia osiem godzin.
Wyjechaliśmy ok 9.00.Planowaliśmy o 8.00 ale tak dobrze nam się rozmawiało z właścicielem, że wyjazd się opóźnił o godzinę. Zapraszał nas jeszcze na wspólne wypicie kawy ale to było ryzykowne.
Przypuszczam, że wtedy wyjechalibyśmy ok 12.00:)
Wyjazd był udany. Pogoda była łaskawa biorąc pod uwagę początkowe prognozy.
Nawet jak padało rano, to druga połowa dnia była już słoneczna.
Niestety psy musieliśmy zostawiać w domku bo w wielu miejscach nie były mile widziane.
Miałam wyrzuty, że siedzą sami ale mam nadzieję, że buszowanie w ogrodzie po naszym powrocie choć trochę im to rekompensowało.
Ina była zachwycona ogrodem. Wieczorem trudno ją było ściągnąć do środka. Czarny obserwował ogród z tarasu. Kierownik obiektu. Dziury w ogrodzeniu były zbyt małe by zwiał, choć raz głowę już miał między deskami:) Podejrzewam, że gdyby tylko znalazł odpowiednią dziurę dał by dyla.
Ina szalała w domu. Dyszała, kręciła się nie mogła sobie znaleźć miejsca. W przeddzień wyjazdu weszła po drewnianych schodach do naszej sypialni. Ona boi się schodów. Musiałam ją asekurować przy zejściu.
Czuła jakiś niepokój. Już poźniej zaczęłam się zastanawiać czy nie odczuwa obecności duchów, choć to brzmi niedorzecznie. Ta chata była kiedyś łaźnią dla Niemców.
Po wojnie wrócił do swojego domu pewien człowiek, którego dom został spalony.
Postanowił przyciągnąć na swoją działkę starą poniemiecką łaźnię i zrobić z niej dom.
Obecny właściciel rozbudował dom i wprowadził wiele zmian.
Może jakieś duchy tam jednak istnieją?
Rzuciłam się na Podlasie jak burek na kość. Chciałam zobaczyć wszystko co się da.
Plany miałam ambitne i mimo przejechanych ok 2 tysięcy km, spaleniu ok 170 litrów paliwa nie udało mi się ich zrealizować. Dni mieliśmy wypełnione po brzegi, a mimo tego mąż zdołał przeczytać 4 i pół książki. Ja niestety leżałam i gapiłam się w niebo. U mnie to jedynie 1,5 książki:)której lektura wyleczyła mnie z bezrefleksyjnego łykania filozofii wschodu.
Na pewno nie pojadę więcej kolejką wąskotorową. Cena nieadekwatna do atrakcji.
Klimat koszmarny. Wagoniki ponapychane do granic możliwości, wrzaski, brak kultury niektórych turystów, ogólnie już w tym nie wezmę udziału. Środek puszczy aż się prosi o ciszę i szacunek względem przyrody i innych ludzi. Niestety niektórzy nie powinni się tam znaleźć ponieważ nie potrafią się zachować.
Raczej nie odwiedzę już Ostoi Żubra. Jak wyżej. Masa ludzi dla których obecność zwierząt nie wymusza żadnej zmiany zachowania. Naprawdę nieliczni rozmawiali szeptem i zwracali uwagę na to by nie płoszyć zwierząt i zachowywać się w stosunku do nich z szacunkiem.
Biegali z telefonami, nagrywali, zachowywali się głośno, byłam zdegustowana.
Wilki zaczęły wystawiać zęby i dawały ludziom do zrozumienia, że ich tam nie chcą lub że zachowują się w sposób, który im nie odpowiada.
Podlasie to wilokulturowy i wieloreligijny tygiel. Prawosławni, muzułmanie, katolicy i protestanci.
Mnóstwo cerkwi i kościołów.
W tym roku odpuściliśmy sobie szlak tatarski ale polecam odwiedzić Kryszyniany.
Znajduje się tam meczet, a także jurta tatarska. Kolejny meczet znajduje się w Bohonikach ale niestety nie można go zwiedzać.
Ludzie boją się Podlasia bo nasłuchali się, że uchodźcy wychodzą z lasu, jest mnóstwo wojska i straży.
Straż graniczna faktycznie była obecna ale przecież to strefa przygraniczna, więc to jest całkiem normalne.
Podlasie jest fantastyczne, a ludzie otwarci i życzliwi.
Uwielbiam Hajnówkę. Jest gdzie zjeść, wypić kawę i pospacerować.
Najwięcej turystów było w Białowieży, poza tym cisza i spokój.
Jeśli chcecie odpocząć, nawdychać się świeżego powietrza, lubicie ciszę i spokój to Podlasie jest idealnym miejscem.
Jeśli lubicie hałas, imprezy, tłumy to raczej sobie je odpuśćcie.
Podlasie to dzika przyroda i religie. Fantastyczne bociany, których obserwowanie jest swoistą medytacją. Tubylcy za nimi nie przepadają bo brudzą i znoszą padlinę, która niezbyt ładnie pachnie.
Polecam Skit w Odrynkach. Byłam zauroczona tym miejscem, szczególnie jego położeniem.
Oczywiście cudowne cerkwie w różnych kolorach, które mają znaczenie symboliczne: niebieski odnosi się do Matki Bożej lub Archanioła, zielony do Ducha Świętego, brązowy do męczenników, a żółty do Chrystusa lub świętych apostołów. Mnie urzekły niebieskie:)
Żałuję, że nie odwiedziliśmy parków ale już nie mieliśmy czasu, a poza tym byliśmy z psami.
Myślę, że to temat na kolejną wyprawę.
Mieliśmy w drodze powrotnej odwiedzić Jedwabne ale stwierdziliśmy, że to chyba za smutny temat na wakacje.
Dwutygodniowy detoks od Internetu.
Internet był tylko w miasteczkach. Moje korzystanie z niego ograniczało się do korzystania z nawigacji i wrzucania postów. Nie wiedziałam co dzieje się na świecie.
Wczoraj nadrabiałam zaległości. Brakowało mi go tylko w momencie planowania wycieczek i ogarniania tras.
Było intensywnie. Mam wrażenie, że zamiast odpocząć zajechałam się na amen.
Spędziłam kilkanaście godzin za kółkiem. Mam dosyć jazdy samochodem. Na szczęście nad morze jadę pociągiem:)
Było warto!
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)