Siedzę już w pociągu do Wrocławia.
Miałam wracać o 14.00 ale poranna awantura sprawiła,że spakowałam się w 5 minut.To sienie uda.Nie potrafimy się dogadać.Już na wejściu,w piątek usłyszałam że przytyłam i mam duży brzuch.
Bardzo wspierające komunikaty.
Jeśli tak ma wyglądać okazywanie miłości to wolę nie być kochaną.
Wczoraj spędziłam dzień sama bo matka źle sie czuła.Poszłam sobie do Niemiec i spędziłam miły dzień.Może dlatego,że nie spędziliśmy go razem dzień był udany.
Od rana zaczęło sie narzekanie i użalanie sie nad sobą.Zakrzykiwała mnie,nie dała sobie nic przetłumaczyć.Na końcu oczywiście usłyszałam,że najlepiej żeby umarła.
Niewiele myśląc spakowalam swoje rzeczy,zamówiłam taksówkę i kupiłam bilet.
Nie muszę tego znosić.Mam swoje problemy i zmartwienia.Muszę zadbać o siebie.
To nie moje życie.Jeżeli Ona wybiera skupienie sie na brakach,a nie docenia tego co ma to ja nie chcę brać w tym udziału.Myślałam,że porozmawiamy o pierdołach.Już chyba odpuszczam myśl,że bedzie inaczej.Nie będzie.
Ona czeka na śmierć zamiast docenić życie.
Nic poza nadciśnieniem jej nie dolega ale uważa,że jest bardzo chora.Nie neguję jej dolegliwości ale nie mogę słuchać o temeraturze,zmianach ciśnienia atmosferycznego,wiatrach,wilgoci itp od rana do nocy bo to jest chore.
Mam wrażenie, że jestem wiadrem na narzekanie.Moje wiadro właśnie się przepełniło.
Żeby bylo mało mój mąż nie odbierał dziś rano.Myślałam,że dostanę zawału.Kilknascie połączeń,wiadomości,nic.
Już miałam wizję znalezienia go martwego po powrocie.Umysł to jest jednak kawał cholery.Pomyslalam,że bóle glowy to pewnie tętniak i pękł mu w nocy.
Przeżyłam koszmar,wiec jak oddzwonił rozpłakałam sie z napięcia.
Mam brzuch jak balon.Szukałam nerwowo toalety bo moje jelita dziś dostały w kość.
Wracam do domu.
Czuję się jakbym wracała z wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)