Jesteśmy w Karkonoszach.
Mieliśmy być tu we czwórkę..
Wczoraj była cudowna,jesienna pogoda.
Góra szybowcowa.
Pierwszy wyjazd bez niej.
Tak bardzo mi jej brakuje.
Brakuje jej stukania pazurami o podłogę,
szatanienia się na plecach,widoku jej pycha z rana,ciepłego ciała,oddechu,wszystkiego.
Wiem,że nie mogliśmy inaczej.
Serce podpowiadało by skrócić jej cierpienie.
Zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach radosna i beztroska.
Został Czarny.
Dziwnie spokojny,jakby go nie było.
Na ten moment nie chcę drugiego psa.
Muszę odpocząć.
Nie wiem co dalej.
Teraz skupimy się na nim.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)