wtorek, 29 listopada 2016

Powoli wracam..

Udostępnij ten wpis:
Gdybym była zwierzęciem byłabym koniem..
Dziki, wolny, nieokiełznany...

Dzisiaj po raz pierwszy poczułam się dobrze w pracy.
Mam wrażenie,że mój organizm oswoił się z powrotem.Jestem mniej nerwowa.Są momenty, gdy wydaje mi się,że nie było żadnego urlopu.Może to też wynik tego,że wróciłam do tego co lubię robić.Od wczoraj wycinam, kleję, rysuję.Wyłączam się wtedy zupełnie.To mnie bardzo relaksuje.
Mam gdzieś tam wyrzuty,że powinnam czatować przy domofonie albo robić coś ,,ważniejszego".
Wczoraj taśmowo robiłam anioły.Wymyślałam śmieszne buźki.

Czas przyspieszył...Dopiero była jesień,a tu zrobiło się już świątecznie.
Przeszkadzają mi krótkie dni.Wracam do domu i zanim ogarnę kudłaczy, posprzątam jest 19.00.
Brakuje mi słońca, które widzę jedynie w drodze do pracy.
Marzę o wiośnie..

Dzisiaj byłam na zabiegach.Miały być ostatnie ale mam jakiś problem z błędnikiem.Ustaliliśmy, że po konsultacji z neurologiem pomyślimy co dalej.Przy gwałtownych zmianach pozycji, kierunku mam koszmarne zawroty głowy.Pan plaster kazał mi ćwiczyć, zmieniając położenie ciała. Taaaa.
Nie ćwiczyłam mm.przykręgosłupowych to będzie mi się chciało  ćw. zmiany pozycji, po których czuję się jak na karuzeli.


Pozdrawiam Tangerina;)

poniedziałek, 28 listopada 2016

Ciężki weekend

Udostępnij ten wpis:

Weekend był bardzo ciężki.Te gamonie mnie wykończyły!Nie mogliśmy dać sobie z nimi rady.Śmialiśmy się,że jesteśmy bardziej zmęczeni niż po dniu spędzonym w pracy:)Trzeba było ich izolować od siebie!Mój kudłaty nie je od dwóch dni.Nie wiem o co chodzi.Czy panna wytwarza takie zapachy,że apetyt odbiera?Zaczynam sie martwić.Ciągle piszczy.Albo on łazi za nią, albo ona zaczepia.Gorzej jak z dziećmi!

Dzisiaj wróciłam do domu, a raczej tego co z niego zostało!Pełno kudłów, psie gacie leżą w kącie, wkładka z gaci przyklejona do podłogi:)Obawiam się,że zaraz trzeba będzie otwierać kramik  ze szczeniakami.
Musiało się dziać bo sierści było tyle,że od razu zabrałam się do odkurzania.Woda wypita do ostatniej kropli!
W nocy jeden śpi z nami w sypialni, drugi w salonie.Jakiś obłęd.Mam nadzieję,że ta cieczka zbliża się ku końcowi bo oszaleję!
Musieliśmy wychodzić z nimi na zmianę raz z jednym, raz z drugim bo tak się wąchali,że nie mogli się załatwić w spokoju.Nigdy nie miałam suczki i nie wiedziałam,że to taki cyrk!

Uwielbiam robić dekoracje.Teraz mam więcej czasu w pracy, więc mogę sobie trochę podziałać.Dziś wieszałam już anioły.Mam do nich słabość.Dekoracja tablic to moja działka, więc ciągle szukam inspiracji.

Kilka moich dzieł:D






Pozdrawiam Tangerina;)

niedziela, 27 listopada 2016

My name is Lucy

Udostępnij ten wpis:

Przeczytałam za jednym posiedzeniem.Czekała na swoją kolej miesiącami.
Co mnie zaskoczyło?Prosty język.Miałam wrażenie,że czytam zapiski nastolatki.To może być historia każdej z nas..
Książka opowiada o trudnym dzieciństwie pozbawionym ciepła i miłości.
Bohaterka dorastała w biedzie.Dzieci często z niej szydziły.Nie miała koleżanek,a jej podstawowe potrzeby nie były zaspokajane.
Jej matka była bryłą lodu,a z rodzeństwem łączyły ją tylko geny.
Poznajemy ją jako dorosłą kobietę, której choroba jest przyczynkiem do odwiedzin jej matki.
Kobiety próbują rozmawiać, jednak demony przeszłości nie pozwalają przebić się przez mur budowany latami.
- Mamusiu czy Ty mnie kochasz?
Matka potrząsnęła głową i spojrzała przez okno.
- Smutasku,przestań.
- Daj spokój mamo, powiedz mi.
Roześmiałam się i ona też.
Przysiadłam w łóżku i jak dziecko klasnęłam w dłonie.
- Mamo, kochasz mnie, kochasz, kochasz?
Wciąż wyglądając przez okno machnęła ręką.
- Głupia dziewczyna - powiedziała i jeszcze raz potrząsnęła głową.Głupia, głupia dziewczyna.
Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy.
 - Mamo mam zamknięte oczy - powiedziałam.
- Lucy przestań natychmiast.
Dosłyszałam wesołość w jej głosie.
- No mamo, zamknęłam oczy
Na moment zapadła cisza.Byłam szczęśliwa.
- Mamo?
- Kiedy zamkniesz oczy
- Kochasz mnie kiedy zamykam oczy?
 - Kiedy zamkniesz oczy.
Przerwałyśmy tę zabawę ale byłam bardzo szczęśliwa..

Podobnie jak bohaterka często liczymy,że jako dorosłe kobiety dostaniemy od rodziców to, czego nie otrzymałyśmy jako dzieci.Zabiegamy o to całe życie.Niestety tego nikt nam już nie da..
Jak często mówimy sobie kocham?Jak często nasze relacje z bliskimi są powierzchowne bo nam się nie chce, bo mamy ważniejsze sprawy..
Dzieciństwa nikt nam już nie wróci..
Przypomina mi sie wczorajsza scena z filmu Sierpień w hrabstwie Osage. Meryl Streep opowiadała jak matka dała jej na gwiazdkę stare buty.
Aż się nie chce wierzyć,że są takie matki, a są..Zazdrosne,które przenoszą swoje nierozwiązane problemy na córki.Często nie chcemy byc jak one.Walczymy z tym przez całe życie.
Pamiętam jak doprowadzało mnie do szału mówione w złości przez matkę:jesteś taka jak ojciec!Wiedziała,że to sprawia mi ból i robiła to z premedytacją.
Nasza rodzina się rozsypała.Dużo wybaczyłam, dużo jeszcze przede mną.Matkę kocham najbardziej na świecie.Zapewniamy siebie o naszej miłości przy każdej okazji.Od ojca nigdy tego nie usłyszałam.Tłumaczyłam sobie,że on tego nie dostał w domu ale wielu nie dostało, a próbuje..
Cały czas ten jeden krok jeszcze przede mną.Mam nadzieję,że nie będzie za poźno..
Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 26 listopada 2016

Zaczęło się!

Udostępnij ten wpis:

Jako,że od dawna nie mieliśmy razem wolnego dnia, postanowiliśmy spędzić sobotę w mieście.
Jarmark świąteczny ruszył, a za nim dzikie tłumy.Znalezienie miejsca parkingowego graniczyło z cudem i musieliśmy zrobić kilka rund by cokolwiek znaleźć.

Świąteczne szaleństwo!
Skąd tego luda tyle?!Przez rynek nie dało się przejść żeby ktoś w nas nie wlazł, ktoś nie wjechał w nas wózkiem, a na końcu dziwny pan zwyzywał S. od chamów weselnych hahahaha:)
Nie bierze mnie to świąteczne szaleństwo.Większość to ludzie z dziećmi i turyści, więc im wybaczam;)Sam klimat jarmarku jest może fajny,natomiast z moją fobią dotyczącą tłumów, to niezbyt dobry pomysł na spędzenie czasu.Cały czas powtarzam,że idealne miejsce dla nas to las, jak najdalej od zabudowań:D






Dostałam przepiękny komplet biżuterii z bursztynem.Uwielbiam biżuterię, a bursztyn szczególnie.Jest taki różnorodny,niepowtarzalny...
Zjedliśmy obiad w Vedze.Tam też z miejscem był problem.Nakupiliśmy pączków w Starej pączkarni i ucieczka do domu:)

Nie pamiętam kiedy byłam w kinie.Odkąd wróciłam do pracy z kulturą jest słabo.Czuję się zmęczona.Wracam do domu gdy się ściemnia.Wrocław opanowała ostatnio cholerna mgła, więc ciemność plus mgła to nic przyjemnego.Mam nadzieję,że niedługo spadnie fura śniegu i zrobi się jaśniej;)

Z psami jest jazda.Młoda jest teraz w punkcie kulminacyjnym cieczki.Gamoń dostaje szału!Lata za nią, wącha, piszczy.Ona niemalże na niego włazi.Mam nadzieję,że niedługo jej minie bo oszaleję!
Gacie nie szczególnie ma ochotę nosić.

Książki leżą,a  ja czytam o książkach:)Dorwałam magazyn Książki.Sprawdziłam ranking najlepszych w  2016r. i Mam na imię Lucy jest na pierwszym miejscu:)Moja Lucy leży..Może teraz się zmobilizuję;)Małe życie też znalazło się w czołówce ale nie przebrnęłam przez początek. Może potem się rozkręci.
Totalnie się rozleniwiłam..

PS Dzisiaj na Kulturze Sierpień w hrabstwie Osage - polecam!Oglądałam juz kilka razy i mogłabym w nieskończoność:)



Pozdrawiam Tangerina;)

czwartek, 24 listopada 2016

Dom wariatów!

Udostępnij ten wpis:

Dom ożył..
Wcześniej było spokojnie, przewidywanlnie..
Teraz jest żywioł!Totalna świroza!

Ta kudłata kulka daje nam tyle radości.Rano budzą mnie oboje kursowaniem między salonem, a sypialnią.Gdy otwieram nieśmiało oczyska, najpierw widzę mojego kapcia, potem jej bursztynowe, roześmiane oczyska.Następnie przybiega gamoń i kładzie mi łapę na wyrze.Biegają tak na zmianę.

Na spacerze ciągnie jak koń pociągowy.Spokojnie można ją zaprzęgnąć do sań.
Gdy wracam do domu tańcują oboje.Mamy podwójne uderzenia w podłogę, podwójne machanie ogonem, podwójną radość i podwójną ilość piachu i sierści:)
Właśnie teraz leży i wpatruje się we mnie swoimi pięknymi oczyskami.
Dzisiaj S. mało się o nią nie zabił:D Myślałam,że padnę!Chciał się odwrócić,a ona już była pod nogami.Wykonał kawał dobrego stepowania:D

Wracam do domu z roboty i liczę zgona. Nie mam siły na nic.Książki zarosły kurzem, Zwierciadło i Twój styl leżą nieruszone.
Wczoraj miałam warsztaty plastyczne.Robiłyśmy ozdoby świąteczne.Moja wena skończyła się ok 19.00.To nie pora dla mnie.Mogę tworzyć w godzinach porannych.Coś tam jednak spłodziłyśmy;)






Wróciłam do domu ok 21.00, a o 22.00 już smacznie spałam.
Dzisiaj znowu szkolenie i powrót o 20.00.Padam na twarz.

W robocie dziwnie.Nie mogę wpasować się w nowy układ.Może nie chcę?Może ten rok mnie zmienił?Nie bawią mnie już rozmowy o niczym.

Powiedziałam mamie o psie.Oczywiście było - zwariowałaś!Potem się tylko śmiałam.Tak zwariowałam i co z tego!Moje życie, moje psy!;)I tak było lepiej niż myślałam.

Mam koszmarne zawroty głowy.Miały minąć, a mam wrażenie,że jest coraz gorzej.Są momenty,że wszystko mi wiruje i muszę usiąść.
Umówiłam się na kontrolę do neurologa.

Ostatnio wciągnęliśmy serial Wataha. Akcja dzieje się  w moich kochanych Bieszczadach.
Straż graniczna walczy z przemytnikami ludzi i broni.Dzikie tereny, wilki i kryminalne zagadki.Polecam!


Pozdrawiam Tangerina;)

poniedziałek, 21 listopada 2016

Dwie kobiety w domu

Udostępnij ten wpis:
Działo się:)

Ona

On

Od nieśmiałości, bojaźliwości po totalne szaleństwo!
Laska leży sobie na plecach i jest już nasza:):)Dosłownie nasza bo dziś podjęliśmy decyzje,że zostaje na zawsze.S. zadzwonił do mnie,że jest nią ktoś zainteresowany.Wpadłam w panikę!Dopiero zaczyna się oswajać,a juz ma zabrać ją kto inny.Od początku jesteśmy domem tymczasowym z pierwszeństwem adopcji.Chcemy by ta wariatka z nami została.Przynajmniej równo rozłożą się siły.Dwie kobiety i dwóch mężczyzn:)

Nasza kudłata kobieta dostała właśnie cieczkę.Zakupiłam jej galoty.Nie są jakieś stylowe, ot czarne gacie z dziurą na ogon i miejscem na wkładkę, więc nic dziwnego,że strzela z gumy.
Na spacerze wzbudza ogromne zainteresowanie wśród młodzieńców.Musiałabym chodzić z kijaszkiem i ich odganiać.

Wraca spuszczona ze smyczy.Najpierw miałam stracha czy nie ucieknie.Dostała takiego powera puszczona luzem,że już ją widziałam za górą za rzeką ale wyhasała się i wróciła.
Była już mega kupa na środku pokoju i kałuża szczyn. Klocek powstał kiedy wydawało mi się,że juz się załatwiła i wróciłam do domu.Pojechałam po S. i zastaliśmy wielkie coś na środku salonu. Okazało się,że pozycja do siku u suczki podobna jest do tej do kupy, stąd ten zonk.
A wczoraj po prostu się zlała bez powodu!Dziwne, bo dwie godziny wcześniej byłam z nią na spacerze.

Rano latają jak poparzeni.Słychać tylko pazury na panelach.Chyba nikt specjalnie jej nie wychowywał.Kultury za grosz!Parę razy ładowała się na kanapę, na drugiego psa, tudzież stawała na tylnych łapach i kładła mi łapy na ramiona:):)A podobno taka była zdominowana.U nas to ona jest dominą!
Na szczęście mój pies jest prawdopodobnie gejem, więc dzieciarni nie narobią.Trochę ją tam wącha ale na tym się kończy (chyba,że odstawiają orgie jak nas nie ma).

Kupiłam jej porządną smycz i obrożę.Dostała też węzełek do zabawy.Teraz ciągle z nim łazi w pysku.Nie mogę się nadziwić jakie zrobiła postępy.

Pies pokazuje brzuch - uległość.Ta wariatka jest ostatnio bardzo uległa i zalotna:):)

Jak można ich nie kochać?







Gacek!














Szukacie Goldena?
 Warta GoldenaFundacja
Tu znajdziecie psy do adopcji!
Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 15 listopada 2016

Pies - najlepsza terapia!

Udostępnij ten wpis:


Wczoraj przed wizyta u psychoterapeuty zastanawiałam się czy iść.
Poczułam,że wychodzę na prostą.

Pani psycholog przeprowadziła ze mną krótki wywiad.Powiedziałam z czym mam  problem i jak się to objawia.Stwierdziła,że te wszystkie wydarzenia były jedno po drugim, więc organizm nie miał szans na odreagowanie i regenerację.
Opowiedziałam o problemach w pracy.Poradziła mi jak próbować rozmawiać.Tylko,że ja to wszystko wiem:)Komunikaty ,,ja", asertywność - wiem z czym to się je.Problem polega na tym,że asertywność w momencie mojego emocjonalnego wybuchu nie działa.Potrafię wyrażać swoje zdanie w sposób, który nie rani innych,problem jest w tym,że często nie mogę skończyć zdania bo druga strona zaczyna atakować.Dochodzi do wybuchu i dalsza rozmowa nie ma sensu.
Teraz jestem za miękka albo za bardzo wkurzona,żeby prowadzić asertywne rozmowy.Myślę,że muszę to wszystko przerobić, a problemy w pracy same się rozwiążą.
Jak dojdę do siebie nikt nie będzie zwracał na mnie uwagi i przestanę być numerem jeden domysłów i plotek, a to spowoduje spadek napięcia w sieci;)

Konkludując mogłam dać te 120 zł komukolwiek i miałabym ten sam efekt;)
Po prostu się wygadałam za wszystkie czasy:)Wywaliłam całą żółć.
Pani stwierdziła,że nie widzi konieczności dalszej terapii.
Zadała mi ciekawe pytanie: czy jest sens stawać w czyjejś obronie,jeśli ta osoba nas o to nie prosi?
No właśnie..Stawać?Być ratownikiem za wszelką cenę, a cena dla mnie okazuje się dla mnie ostatnio duża, czy pozwolić by ludzie sami walczyli o swoje?Stawać w obronie kogoś, kogo leją na ulicy, mimo,że nie wzywa pomocy?







Odkąd jest z nami Lena odżyłam!To dla mnie najlepsza terapia:):)Ciągle się uśmiecham, pędzę do domu,żeby ich przytulić:)Teraz słodko sobie chrapią po spałaszowaniu ogromnego świńskiego ucha:)
Ona jest taka żarłoczna:)Jak wchodzimy do kuchni, oboje stają i wlepiają w nas gały.
S, jest w niej zakochany.Powiedział,że jej już nie odda.Ona z kolei łazi za nim krok w krok.
Zaczyna się oswajać.Macha ogonem i ciągle chce być tulona.Na początku była smutna i zdezorientowana.Ma przepiękne bursztynowe oczy:):)No jest piękna, co tu dużo gadać:)
Ten pies był mi pisany!Pojawił się w odpowiednim momencie...
Jeśli macie warunki adoptujcie psiaka.On odda Wam wszystko co najpiękniejsze...poza syfem w domu:D:D:D

ps Byłam dziś na masażach.Pan powiedział,że kończymy!Jupi!Jeszcze jedno spotkanie i koniec:)Potem zacznie się fizykoterapia;/
Skończyło się na 5 spotkaniach, a nie na 10!Sukces!Szyja boli coraz mniej:)



Pozdrawiam Tangerina;)

niedziela, 13 listopada 2016

Lena - kolejny kudłaty powód do szczęścia!

Udostępnij ten wpis:


Poznałyśmy się:)Jest cudowna, śliczna, grzeczna!
Robią małe tornado przy wyjściu na spacer:)

Byli właściciele wyposażyli ją w  fatalną smycz!Biedna ciągnie, a coś co ma na pysku zachodzi jej na oczy.Jutro trzeba będzie kupić zabawki i porządne lejce:)
Przy wyjściu z bramy ciągnie jak dzika i chociaż jest drobniuteńka, mam problem z jej utrzymaniem.
Szuka auta swojego byłego pana,ciągle się rozgląda.
Coś czuję,że kudłaty chłopak będzie mój, a Lena S.bo ciągle się do niego klei:)

Pogoda dziś była fantastyczna!Wracając od mamy zachwycałam się jesienio - zimą:)Jest cudownie!
Ostatnio jakoś mniej skupiałam się na świecie zewnętrznym, a poza tym jak wychodzę z pracy jest już ciemno.
Korzystając z pogody,wyszliśmy z psiarnią na spacer.
Jestem szczęśliwa!!!!

ps może jutro uda mi się wbić na wizytę u psychoterapeuty.

Lenka, lat 5!















Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia