piątek, 28 kwietnia 2017

Ja z zespołem

Udostępnij ten wpis:


Nie jestem sama.Mam towarzystwo.Potwierdziło się to czego się bałam.
Są przeciwciała, jest zespół.Są trudności z zajściem w ciążę i problemy z jej utrzymaniem.
Niebezpieczeństwo zakrzepicy, udarów i innych cholerstw.
Jak zajdę w ciążę to będzie sukces, a gdy ją utrzymam,cud.
Wracam do ładowania igieł w brzuch.

Wyrok lekarza:tendencja do poronień.

Zawsze myślałam,że ze przeciwciała utrudniają utrzymanie ciąży, a tu okazuje się,że również uniemożliwiają zapłodnienie i zagnieżdżenie.
Czas przywyknąć.

Poza tym pogoda zmieniła mnie w zombie.Nie ma mnie.
Potrzebuję słońca!



Pozdrawiam Tangerina;)

sobota, 22 kwietnia 2017

Niebezpieczne związki

Udostępnij ten wpis:


Odkąd usłyszałam w jaki sposób odzywa się pewien radny do swojej żony, nie mogę przestać o tym myśleć.Jakim trzeba być człowiekiem (chociaż zastanawiam się czy można go tak nazwać),żeby tak deptać, poniżać,pozbawiać szacunku drugą osobę.Jak bardzo musi być przerażona i zniszczona psychicznie kobieta, która znosi to przez lata.Ile jest w niej złości, goryczy, żalu, smutku i bezsilności.Ten gnój pakował w nią przez tyle lat tony gnoju, syfu,który wydobywał się z jego ust.
Ta historia zeszła się w czasie ze zwierzeniami mojej koleżanki i to nie jednej.

Kobieta cudowna, mądra, przepiękna jest z mężczyzną, który poniża ją przy każdej okazji,miażdży jej poczucie własnej wartości.Inna znosi latami tyranię.Jest mi tak strasznie przykro,że nie znajdują w sobie siły by to przerwać, by się postawić, by oddać.Tak bardzo chciałabym pomóc ale wiem,że nie zrobię nic za nie, nie chodzę w ich butach i nie wiem do końca co trzyma je w tych związkach.
Jestem wkurwiona,to mocne słowo ale oddaje to co czuję, zła, bezsilna.Staram się wysłuchać, wesprzeć ale więcej nie mogę zrobić.Chcę dać siłę do zmiany,chcę dać impuls do szukania w tym życiu siebie i swoich potrzeb.Chcę by dostrzegły jak wiele tracą, jakich cudownych mężczyzn mogłyby  mieć przy sobie,jak ważne są one, a nie potrzeby wszystkich dookoła.
Ja, może jestem aż za bardzo skupiona na sobie ale to chyba wynik doświadczenia, tego,że też żyłam w toksycznym związku, który szybko zakończyłam.Wstałam silniejsza niż kiedykolwiek,zaczęłam cieszyć się życiem i przestałam się bać.Bałam się zmiany ale bardziej bałam się tego co miałam i tego co mnie czeka jak czegoś w życiu nie zmienię.Czy chcę być z tym człowiekiem na zawsze?NIE.Kilka pomocniczych pytań pomogło mi podjąć decyzję, a mój rozwód trwał 10 minut:)
Nigdy nie byłam uderzona.Przy mojej wojowniczej naturze, nigdy bym na to nie pozwoliła.
Jak wpadam w szał, dostaję nadludzkiej siły ale rozumiem,że ktoś nie potrafi się bronić.

Moja matka była tłuczona latami.Kiedy oddała po kilkunastu latach, sytuacja się diametralnie zmieniła.Już wiedział,że nie pozwoli się lać.

Argument  pt. ,,dla dobra dzieci'' jest dla mnie w ogóle niezrozumiały.Ja nie chciałam takiego domu jaki miałam.
Czego uczą się dzieci obserwując boks rodziców i płacz matki?Uczą się,że dorosłemu nie można zaufać, że bicie jest ok,że mama jest złym człowiekiem i pewnie zasłużyła,Ratujcie dzieciaki.Dajcie im ciepły i bezpieczny dom.

Często paraliżuje nas wmawiane latami: nie poradzisz sobie sama!A niby dlaczego nie, skoro wiele jest kobiet, które mimo trudnej sytuacji poradziły sobie.W naszej głowie pojawiają się obrazy, słyszane latami obelgi,słowa, które miażdżyły resztki szacunku do siebie.

Wiem,że kobiety też potrafią się znęcać.Agresja nie ma płci.
Błagam Was jeśli czyta to osoba, która jest ofiarą przemocy, przerwijcie to!Dla dobra dzieci, dla dobra Was samych.Życie bez strachu jest fantastyczne!Może nie jest łatwo ale jak smakuje, ile siły daje!

Jeśli ktoś z waszego otoczenia jest ofiarą przemocy, podajcie rękę,wesprzyjcie,spróbujcie znaleźć rozwiązanie.

Bądźmy uważni na drugiego człowieka.Nigdy nie wiadomo kiedy nam potrzebne będzie wsparcie i pomocna dłoń.



Pozdrawiam Tangerina;)

piątek, 21 kwietnia 2017

Zmęczenie materiału

Udostępnij ten wpis:


Jakoś poszło.Może nie jakoś.Poszło bardzo dobrze.Trema była ale tylko przy prezentacji, w części warsztatowej zniknęła.To były warsztaty dla nauczycieli połączone z zajęciami otwartymi.
Dzieci dały czadu, natomiast grupa nauczycieli trafiła mi się mocno nieruchawa.
Jakoś nigdy nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy zapisują się na takie zajęcia i nie chcą brać w nich czynnego udziału.Obserwuję to często.Czy to wina wstydu,wystawienia się na ocenę,strach przed porażką, czy raczej charakteru.Może ja jestem nienormalna,że lubię się bawić zawsze i wszędzie:)
Fajne było to,że jak już się baby przełamały bawiły się przednio.Było sporo śmiechu:)
Najważniejsze,że już po, a karty ewaluacji były bardzo pochlebne, więc jestem zadowolona:)

Dziś sama byłam na kursie.Wyszłam zawiedziona.Chyba spodziewałam się czegoś innego.Zajęcia poświęcone było zajęciom fitnesowym dla dzieci. Mimo,że sama jestem instruktorem to jednak ciężko dostosować typowy fitness do zajęć z dziećmi.Działam trochę na wyczucie.Oczywiście dzieciaków nie można katować intensywnymi ćwiczeniami wzmacniającymi.
Ten kurs był raczej dla świeżaków, którzy nie mają pojęcia o zajęciach fitness.Trochę się wynudziłam.Prowadząca chyba nie była zadowolona z ilości zadawanych przeze mnie pytań.
Jestem wymagającym klientem;):)Jak mam kogoś uczyć, to sama chcę znać celowość ćwiczeń i zadań ruchowych.No nic.Wyszłam z niedosytem.Za dużo gadania, za mało praktyki.Stwierdziłam nieskromnie,że sama mogłabym takie szkolenie przeprowadzić.

Jutro mam kolejny kurs i starczy mi do końca roku.Jestem zmęczona.Te kilka dni mnie wydrenowało z energii.Wczoraj pękała mi głowa.Miałam wrażenie,że się rozchoruję bo gardło mnie zaczęło drapać.Jakoś przeszło na szczęście.Teraz muszę zwolnić.Dwa miesiące i wakacje:)

Nie udało mi się wbić do Medfeminy.W czwartek mam wizytę u lekarza Medicoverowego.
Czuję się jakoś dziwnie.Testy owulacyjne wychodzą negatywne od kilku dni, a dziś jestem w 14dc.
Według przypadkowej pani ginekolog od niedzieli powinnam zacząć brać duphaston. Nie wiem czy brać czy nie.Mam za sobą trzy wizyty u trzech różnych lekarzy.
Komu zaufać?

Bukartyk śpiewa mi w aucie.Uwielbiam jego teksty!Fantastyczna umiejętność obserwacji świata.
I jakie bliskie mi poczucie humoru.



Pozdrawiam Tangerina;)

środa, 19 kwietnia 2017

Blachara

Udostępnij ten wpis:


Uwielbiam samochody.Mogłabym o nich gadać godzinami.S. mam mnie juz dosyć i modli się żebyśmy już mieli ten krok za sobą:D:D

Zaczynam rozglądać się za większym autem.Te dwa gamonie już się w moim maluszku nie mieszczą, a jazdę trudno nazwać komfortową.
W piątek byłam w komisie.Przymierzyłam się do kilku.Oczywiście spodobało mi się to,które jest wielkie i pali jak smok:)Śmiejemy się,że muszę mieć miejsce na moje ogromne ego:D
Spodobała mi się Toyota Rav4


 I suzuki grand vitara:


Przymierzałam się też do tourana ale do niego musiałabym mieć z piątkę dzieci:):)
Te palą po kilkanaście litrów;/ ale są piękne:) Szkoda mi trochę sprzedawać mojego bąbla ale rodzina się powiększyła o jedną kudłatą łajzę, więc mus:)

Mam dylemat między ekonomią, a komfortem i pięknem:)Zawsze chciałam mieć suva, więc może spełnić choć jedno marzenie na początek?Najwyżej sprzedam jak mnie zrujnuje;)

Dziś dzieciak mnie rozwalił tekstem: ale pani wypiękniała:D:D Ubawiłam się przednio:)

Jutro mam cięzki dzień.Trzymajcie kciuki żebym przeżyła wystąpienie publiczne:);)

Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 18 kwietnia 2017

Nie lubię świąt

Udostępnij ten wpis:

Nie lubię świąt.Dobrze,że się już skończyły.Może gdybym wierzyła,miałabym do nich inny stosunek, a tak to dla mnie po prostu czas wolny.
Nigdy nie spędzam ich tak jakbym chciała ze względu na mamę.Brat ma już swoją rodzinę, a ja czuję,że nie mogę inaczej jak pojechać do niej, bo ją do nas ciężko ściągnąć.
S. został sam, tak chciał, a ja to uszanowałam.Zostawiłam mu psy i pojechałam.

Było poprawnie:)Źle znoszę każdą próbę kontroli i narzucania mi czegoś.Nie potrafiłabym już żyć razem, chociaż gdybym musiała,dałabym radę.
Choroba mojego brata zrobiła swoje.Obie mamy steraną psychikę.Do dziś dźwięk domofonu wywołuje u mnie ból brzucha i szybsze tętno.
Mama się ciągle nakręca, zamartwianie ma we krwi.Jak jest spokój, szuka problemów, czegoś co da jej ten stan sprzed kilku lat.Stan, który rozwala Ją na kawałki ale jest tak dobrze znany.

Obie przeszłyśmy piekło, które zieje na nas nadal, które wyryło się w naszej psychice i jest jak strup, którego lepiej nie ruszać.
Kocham ją i lubię bardzo ale często wywołuje u mnie złość swoim czarnowidztwem,strachem i ciągłą kontrolą.Wiemy,że na dłuższą metę nie zniosłybyśmy siebie na co dzień. 

Całe święta bolał mnie brzuch i zastanawiam się czy to nie napięcie.Prawie nic nie jadłam.Brzuch miałam tak obolały,że nie mogłam go dotknąć.
Czuję,że pępowina pęta mi się pod nogami.Próbuję ją odciąć ale ona ciągle gdzieś umyka.
Niby potrzebuję oparcia ale gdy jest za mocne,buntuję się.
S. uważa,że wracam zawsze inna.Być może.więcej analizuję, więcej planuję, bardziej się boję.

Dziwne to wszystko.Gdy brat do mnie dzwoni wpadam w panikę.Nie potrafimy ze sobą rozmawiać choć czuję jego miłość i wzrusza mnie ta świadomość.Choroba popsuła coś czego być może nigdy nie uda się naprawić.Nie chcę oglądać się za siebie.Ważne jest dziś, to,że będę ciocią i to,że jest trzeźwy od 6 lat...


Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 11 kwietnia 2017

Czy mężczyzna nauczyciel powinien przytulać uczniów?

Udostępnij ten wpis:

Pewna mama zrobiła awanturę nauczycielowi,do którego przytuliło się dziecko.Przytuliło to za mało powiedziane.Oparło się o niego.Dostało się dziecku i nauczycielowi.
Czy mężczyzna nauczyciel to jeszcze człowiek czy pedofil?
Popadamy w jakąś histerię.Jedyne co tłumaczy rodzica to ewentualne wcześniejsze niemiłe doświadczenia w tym temacie.
Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy nauczyciel odpycha dziecko w obawie przed posądzeniem go o molestowanie.Dużo nie trzeba.Wystarczy dobre zdjęcie wykonane z ukrycia.
Mam znajomego, który pracuje w przedszkolu.Co on ma powiedzieć?
Dziecko płacze, nie dotyka ze strachu.Dziecko potrzebuje przytulenia bo ma gorszy dzień, nie ma takiej opcji.
Dlaczego kobiet nie posądza się o molestowanie?Przecież równie dobrze mogłaby zrobić krzywdę dziecku.Wejść do toalety uczniów - ryzykowne, mimo,że mogłyby dziać się tam rzeczy straszne.
Nie przytulisz - jesteś nieczuła/nieczuły, przytulisz - pedofil - molestator.
Nie popadajmy w paranoję.Trzeba być czujnym ale nie histerycznym. Posądzać ludzi o złe zamiary tylko dlatego,że są określonej płci? Przecież to dyskryminacja.W jakim położeniu stawia się taką osobę?
Wiecie co, coraz mniej podoba mi się ta robota, ten świat,sposób wychowania, a raczej jego brak.
Nie wiem czy mam żałować dzieci,że muszą żyć w takim świecie, czy świata,że dostaje takie społeczeństwo.
Jestem coraz bardziej zniechęcona,wypalona.Mam wrażenie,że wspinam się na pagórki.
Raz jestem na samej górze i mam piękne widoki, to znów na dole i nie widzę nic.
Co to będzie dalej.Wszystko zmierza do tego,że zamiast dyrektora, rodzice rozsiądą się wygodnie w fotelach i będą zarządzać szkołami.Ich władza jest coraz większa.Pewnie się wielu narażę ale dużo za duża.

Dobrze,że jutro ostatni dzień w pracy.Nigdy tego nie mówiłam.Co za czasy!
Pozdrawiam Tangerina;)

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Chcesz awansować, musisz być egoistą

Udostępnij ten wpis:


Po rozmowie z dyrektorem, dotyczącej awansu miałam ochotę przerwać to wszystko.
Okazuje się,że liczą się tylko działania, które koordynuję, inicjuję, organizuję.
A gdzie zespół?A gdzie ludzie?A gdzie współpraca?
Ja rozumiem,że trzeba się wykazać ale bez zespołu żadne przedsięwzięcie nie miało by szansy powodzenia.Został mi jeszcze rok.Rok przepychania się łokciami,deptania po innych.
Powiedziałam dziś wprost,że taki wyścig szczurów powoduje wyrywanie sobie działań, pomysłów,w zespole robi się grząsko.Na pewno nie sprzyja to współpracy, tylko skłóca ludzi.
Jakoś nie potrafię się w tym odnaleźć.
Po roku w domu stwierdzam,że wróciłam do innej rzeczywistości,takiej,w której ludzie boją się wymówić na głos swoje pomysły, nie dzielą się wiedzą, bo nie daj Boże ktoś będzie wiedział więcej niż on.Tak sie nie da pracować.
Rozmawiałam z koleżanką.Twierdzi,że nie słyszała żebym chciała robić to co Ona.Niech będzie, nie będę teraz prowadzić dochodzenia bo mam ważniejsze sprawy na głowie.Po prostu mam nauczkę na przyszłość.Chyba będę musiała poszerzyć swój bezpieczny zakres egoizmu.
Jakiś kretyn wymyślił szczeble awansu.Ludzie robią mnóstwo rzeczy dla papierka, nie dla przyjemności i konkretnych efektów.Podstawowe pytanie uczestników kursów:czy będzie potwierdzenie udziału?Czy o to w tym wszystkim chodzi?Czy chodzi o to by nagromadzić stertę papierów?Czy chodzi o to by mnożyć działania zupełnie od czapy by coś było?
Pasowała by mi robota w małej kameralnej szkółce na skraju lasu;)w małych grupach,z nauczycielami z pasją,energią - utopia!Póki co mam wrażenie,że brodzę po kolana w bagnie, wśród osób nastawionych na rywalizację.
Jestem zdołowana.Nie chcę tak pracować.


Dzisiejszy dzień był piękny.Świat buchnął kolorami!
Nadziwić się nie mogę:)Forsycje,magnolie,zieleń,żółć, róż:)
Dzisiejszy dzień spędziłam z dziećmi na dworze.Słoneczko przygrzewało,młode listki delikatnie poruszały się na wietrze.
Dzisiaj jest pięknie!!!!


Pozdrawiam Tangerina;)

niedziela, 9 kwietnia 2017

Złodzieje pomysłów

Udostępnij ten wpis:
W piątek dowiedziałam się,że koleżanka, której zaproponowałam kilka miesięcy temu wspólne działanie, to działanie podjęła sama bez mojej wiedzy.
Najpierw nie mogłam w to uwierzyć, potem dopadły mnie mdłości, a potem wściekłam się do imentu.Cały weekend mam z głowy.Ciągle o tym myślę.Czym kierują się ludzie, robiący takie rzeczy?
Sypałam pomysłami jak z rękawa w nieodpowiednim towarzystwie.Nie byłam w stanie rozmówić się z nią w piątek bo byłam sparaliżowana tą wiadomością.Jutro muszę załatwić tę sprawę.
Mam nauczkę.Nie zdradzać swoich planów i pomysłów osobom, pałającym jakąś chorą potrzebą rywalizacji.
Już kiedyś miałyśmy spięcie.Kiedy przyszłam do pracy zajęłam jej miejsce (w jej mniemaniu).Nie odzywała się do mnie nie patrzyła mi w oczy, na moje pytania czy wszystko ok,mówiła,że tak.
Napięcie rosło,aż w końcu wybuchła.Zazdrość, zawiść. Myślałam,że mamy to za sobą ale widocznie się myliłam.Kończę współpracę z tą osobą i nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Kradzież pomysłów jest obrzydliwa.

Muszę przygotować się do prowadzenia zajęć otwartych i warsztatów.Termin wypadł niefortunnie, bo po świętach.Boję się,ze zamiast odpoczywać będę się stresować.

Szukam auta.Musi pomieścić moje dwie kudłate kule.
Wkręciłam się w to.Przebiegi, pojemności,osiągi.Oczywiście ten temat na mojej głowie bo S. nie ma o tym pojęcia;)

Miesiączka przyszła tym razem dzień wcześniej.Umawiam się zatem na rezonans i na wizytę u ginekologa.
Wyniki są złe.Przeciwciała kardiolipidowe IgM są dodatnie.Tyle lat leczenia i dopiero teraz znam przyczynę poronień.Jestem wkurzona na maxa!Toczeń ujemny,IgG ujemne.
Zostały mi tylko przeciwciała przeciw B2GP1.

Niedziela pod znakiem furri negry!
Pozdrawiam Tangerina;)

środa, 5 kwietnia 2017

Ginekologiczna ekwilibrystyka

Udostępnij ten wpis:

Udało mi się dzisiaj wbić do ginekologa.Kobieta.Oczywiście wcześniej internetowy research.Czytanie opinii.Nie było tragicznie, więc poszłam.
Pani jakoś nie przypasowała mi jak tylko stanęła w drzwiach.
Poprosiłam o skierowanie na badania, które zleciła mi dr w Medfeminie, czyli pakiet immunologiczny.Zaczęło się.
Pani dr próbowała oczywiście zbyć mnie tekstem,że musi być wskazanie.Utrata kilku ciąż to nie wskazanie?Do jasnej cholery, czy człowiek zawsze musi się upokorzyć,żeby coś załatwić?!
Rozmowa zmierzała w kierunku pod tytułem nie widzę powodów do wykonania tych badań.Byłam nieugięta.Pomyślałam,że jak nie da mi tych skierowań, idę do koordynatora.Nie po to płacę niemałe składki,żeby uprawiać żebractwo!
Oczywiście nie zrobiła mi cytologi bo według niej to badanie wykonuje się co trzy lata.
Wymusiłam na niej usg i badanie piersi.Zapytałam o plamienia.Stwierdziła,że to spadek hormonów i tyle.Oczywiście sama nic nie zaproponowała, musiałam pytać o to,jak temu zaradzić.Z łaską wypisała skierowania i receptę na luteinę.
Oczywiście wszystkich mi nie dała.Pominęła chlamydię, ureoplasmę i mycoplasmę.
Niech się goni.Załatwię to z innym lekarzem.Nie chciałam się już denerwować.Może przeoczyła, a może celowo ich nie wypisała. 
Nienawidzę wizyt lekarskich! Zawsze wychodzę albo wkurzona, albo smutna, albo zniechęcona do dalszego leczenia.
Jutro pojadę zrobić te badania.Resztę załatię na wizycie u mojego lekarza.Zarejestrowałam się na 27 kwietnia.Dr w Medfeminie powiedział,że nie muszę mieć wszystkich na kolejną wizytę.

Nieustannie zachwycam się życiem.
Pomimo tych kłód rzucanych pod nogi,ostrych kamieni,wyboistej drogi ten świat jest piękny,a wiosna zawsze mi o tym przypomina.

Pozdrawiam Tangerina;)

wtorek, 4 kwietnia 2017

Kamień

Udostępnij ten wpis:


Jakoś nie mogłam zebrać się do napisania czegokolwiek.
Na jogę nie poszłam bo nie miałam siły.
Weekend spędziłam w łóżku.Zatrułam się czymś.A miałam takie plany.

Wczorajszy masaż zdemaskował miejsce gromadzenia się stresu.Na ramionach mam dwie ogromne kule.Pani udało się to jakoś rozmasować ale powinnam korzystać z takich usług systematycznie.
Gorące kamienie rozluźniły napięte mięśnie, a ja relaksowałam się słuchając spokojnej muzyki.
Masaż okazał się prezentem od koleżanki.Najpierw czułam się niekomfortowo, gdy usłyszałam chcąc zapłacić za usługę,że jest już opłacona.Musiałam to wyjaśnić bo sytuacja była dziwna.
Okazało się,że ona wykupiła dla siebie pakiet masaży i nie ma kiedy z nich korzystać.
Czujemy się nieswojo gdy ktoś robi dla nas miłe rzeczy nie oczekując niczego w zamian.

Jestem w jakimś szpagacie.Za dużo chciałabym zrobić na raz, a w rezultacie nie robię nic bo nie wiem za co się zabrać.Jestem ciągle rozdrażniona i spięta.Hałas doprowadza mnie do szaleństwa.Czuję jakby ktoś wrzucił mi granat w kieszeń.
Muszę jakoś przetrwać ten najgorszy okres.

Z dobrych wieści. Homocysteina spadł mi do 8,4.Poprzedni wynik z sierpnia -9,8.
Zarezerwowaliśmy domek w Białowieży!Kapitańszczyzna.
Przejrzeliśmy mnóstwo ofert.Mój S. napalił się na chatę za 390 zł za noc!Na szczęście wybiłam mu to z głowy.Udało się znaleźć to piękne miejsce za połowę ceny.
Będzie żubr!:):)a może nawet wilk!;)
Jest tam babcia, która maluje, dwa psy, koza.Może tam zostanę na wieki:):)
Jedziemy w sierpniu.
Chciałabym jeszcze przed wyjazdem zmienić auto.Musimy kupić coś większego bo to długa droga i sporo klamotów.
Myślami jestem już na wakacjach.

Znowu miałam jednodniowe plamienie.Piersi bolą niemiłosiernie.Okres dopiero w niedzielę.
Póbowałam umówić się do mojego lekarza z Medicover. Niestety wolny termin jest dopiero na 27 kwietnia.Myślałam,że skieruje mnie na badania, które mogę sobie zrobić w ramach ubezpieczenia.Teraz mój plan legł w gruzach.Może uda mi się wbić do innego i pomyślnie załatwić sprawę.
Trochę martwi mnie to FT4. Górna granica.To tsh też nie wygląda bombowo.

Psychicznie jestem nieco rozdeptana..

Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia