Odkąd usłyszałam w jaki sposób odzywa się pewien radny do swojej żony, nie mogę przestać o tym myśleć.Jakim trzeba być człowiekiem (chociaż zastanawiam się czy można go tak nazwać),żeby tak deptać, poniżać,pozbawiać szacunku drugą osobę.Jak bardzo musi być przerażona i zniszczona psychicznie kobieta, która znosi to przez lata.Ile jest w niej złości, goryczy, żalu, smutku i bezsilności.Ten gnój pakował w nią przez tyle lat tony gnoju, syfu,który wydobywał się z jego ust.
Ta historia zeszła się w czasie ze zwierzeniami mojej koleżanki i to nie jednej.
Kobieta cudowna, mądra, przepiękna jest z mężczyzną, który poniża ją przy każdej okazji,miażdży jej poczucie własnej wartości.Inna znosi latami tyranię.Jest mi tak strasznie przykro,że nie znajdują w sobie siły by to przerwać, by się postawić, by oddać.Tak bardzo chciałabym pomóc ale wiem,że nie zrobię nic za nie, nie chodzę w ich butach i nie wiem do końca co trzyma je w tych związkach.
Jestem wkurwiona,to mocne słowo ale oddaje to co czuję, zła, bezsilna.Staram się wysłuchać, wesprzeć ale więcej nie mogę zrobić.Chcę dać siłę do zmiany,chcę dać impuls do szukania w tym życiu siebie i swoich potrzeb.Chcę by dostrzegły jak wiele tracą, jakich cudownych mężczyzn mogłyby mieć przy sobie,jak ważne są one, a nie potrzeby wszystkich dookoła.
Ja, może jestem aż za bardzo skupiona na sobie ale to chyba wynik doświadczenia, tego,że też żyłam w toksycznym związku, który szybko zakończyłam.Wstałam silniejsza niż kiedykolwiek,zaczęłam cieszyć się życiem i przestałam się bać.Bałam się zmiany ale bardziej bałam się tego co miałam i tego co mnie czeka jak czegoś w życiu nie zmienię.Czy chcę być z tym człowiekiem na zawsze?NIE.Kilka pomocniczych pytań pomogło mi podjąć decyzję, a mój rozwód trwał 10 minut:)
Nigdy nie byłam uderzona.Przy mojej wojowniczej naturze, nigdy bym na to nie pozwoliła.
Jak wpadam w szał, dostaję nadludzkiej siły ale rozumiem,że ktoś nie potrafi się bronić.
Moja matka była tłuczona latami.Kiedy oddała po kilkunastu latach, sytuacja się diametralnie zmieniła.Już wiedział,że nie pozwoli się lać.
Argument pt. ,,dla dobra dzieci'' jest dla mnie w ogóle niezrozumiały.Ja nie chciałam takiego domu jaki miałam.
Czego uczą się dzieci obserwując boks rodziców i płacz matki?Uczą się,że dorosłemu nie można zaufać, że bicie jest ok,że mama jest złym człowiekiem i pewnie zasłużyła,Ratujcie dzieciaki.Dajcie im ciepły i bezpieczny dom.
Często paraliżuje nas wmawiane latami: nie poradzisz sobie sama!A niby dlaczego nie, skoro wiele jest kobiet, które mimo trudnej sytuacji poradziły sobie.W naszej głowie pojawiają się obrazy, słyszane latami obelgi,słowa, które miażdżyły resztki szacunku do siebie.
Wiem,że kobiety też potrafią się znęcać.Agresja nie ma płci.
Błagam Was jeśli czyta to osoba, która jest ofiarą przemocy, przerwijcie to!Dla dobra dzieci, dla dobra Was samych.Życie bez strachu jest fantastyczne!Może nie jest łatwo ale jak smakuje, ile siły daje!
Jeśli ktoś z waszego otoczenia jest ofiarą przemocy, podajcie rękę,wesprzyjcie,spróbujcie znaleźć rozwiązanie.
Bądźmy uważni na drugiego człowieka.Nigdy nie wiadomo kiedy nam potrzebne będzie wsparcie i pomocna dłoń.
Pozdrawiam Tangerina;)