Wróciłam do pracy.Wczoraj miałam gigantyczny kryzys, trzęsienie ziemi, tsunami łez.
Nigdy nie sądziłam,że moja praca będzie dla mnie kulą u nogi, ciężarem, który ciężko będzie udźwignąć. Siedziałam i ryczałam na samą myśl o powrocie do coraz bardziej odmóżdżającym zajęciu. Juz nawet nie narzekam na pieniądze ale na system, na reformę, która zniszczyła wszystko jak tornado.Mam wrażenie,że wznoszę się w powietrze, a ktoś strzela do mnie jak do kaczki.Jakoś przetrwać i nie dać się zjeść.
Jestem nieco przerażona moim stanem.Zawsze jakoś tam człowiek narzekał ale byłam ciekawa, miałam zapał i chęci.Teraz uszło ze mnie powietrze.Zaczęłam się zastanawiać czy nie mam depresji.
Każdy dzień to jak wspinaczka na Mont Everest.
Ja już nawet się nie denerwuję, wpadam w stupor, dryfuję.
Może jestem niewdzięczna?Mam pracę,a niektórzy jej nie mają.Powinnam dziękować za to co mam.Ale czy człowiek może udawać,że jest szczęśliwy?
W piątek wracałam od fryzjera.To co działo się na mieście przyprawiało mnie o gęsia skórę.
Ludzie wpadli w jakieś szaleństwo.Czarne szaleństwo konsumpcjonizmu.
Stałam w gigantycznych korkach, obserwując jak kierowcy toczą pianę z ust.Wjeżdżanie przed auta, cwaniactwo i chamstwo sunące ulicami jak szlam, jakiś koszmar.Koleś dojechał do mnie tak blisko, myślałam,że zaraz wyjdzie i mnie uderzy.Nie wierzyłam,że to dzieje się naprawdę.
Mieszkam na przedmieściach i na co dzień nie widzę tego cyrku.Patrząc na to wszystko poczułam ogromną chęć ucieczki za miasto, jak najszybciej, teraz, już!
Nie chcę żyć w tym pędzie, stresie, pogoni.Szybciej, wyżej, na równi z innymi.
Obserwuję wszechogarniający egoizm i brak szacunku dla innych.Co się z nami dzieje?
Czy to bezstresowe wychowanie, wpajanie dzieciakom,że one są najważniejsze,że ich prawa nie kończą się tam gdzie zaczyna się wolność innych?
Bądźmy dla siebie wystarczająco dobrzy.Puśćmy kogoś w korku, uśmiechnijmy się do obcego bo może on dziś tego potrzebuje, przytrzymajmy komuś drzwi, nawet jak się spieszymy.
Uwielbiam starszych ludzi.Są wśród nich oczywiście malkontenci i agresorki ale jest w nich mądrość, szacunek, współczucie i prosta dobroć.Cholernie mi tego brakuje wśród mojego pokolenia.
Ten świat przestaje mi się podobać.Trzeba zagryźć zęby i nie dać się stratować.
Oj Czesławie, jakie to aktualne...
Pozdrawiam Tangerina;)