23.07.2025
Białystok
Tropiliśmy bialostockie murale.
Rozpoczęliśmy wycieczkę od pobrania mapy murali w białostockim punkcie informacji turystycznej,znajdującym sie w rynku.Jakoś nie mamy szczęścia do tych miejsc.Dziś pan sprawiał wrażenie jakbym mu przeszkadzała bo właśnie coś pisał na kompie.Wszystkie informacje trzeba wyciagać siłą.Nikt nic nie zaproponuje.O wszystko trzeba sie pytać.
Gorzej jak nie wiesz o co pytać bo nie przeczytałeś pięciu przewodników po Podlasiu;)
Pobraliśmy mapę i ruszyliśmy trasą murali zlokalizowanych najbliżej rynku.
Jest ich tam naprawdę sporo ale nie wszystkie zaznaczyliśmy na naszej mapie jako warte obejrzenia.Te najciekawsze naszym zdaniem były rozrzucone po mieście.Poszukiwania mnie wykończyły.
Musiałam patrzeć na nawigację,drogę i jeszcze rozglądać sie za muralami.
Łatwo nie było ale się udało.
Zjedliśmy obiad w barze mlecznym o nazwie Słoneczny.
Za dwa obiady i napoje zaplacilismy 50zł.
Ja wzięłam babkę ziemniaczaną,mąż kotleta z jaja i pieczarek z ziemniakami i surówką.Super miejsce.Polecam!
Zrobiliśmy sobie spacer wokół Pałacu Branickich.
I tu temat,który sie przewija przez cały nasz pobyt tutaj.
Gdy spacerowaliśmy parkiem dwoje dzieci postanowiło sobie popiszczeć,które głośniej.Park,wiewiorki,mnóstwo spacerowiczów i piski takie,że głowa rozpadała sie na części.
Mój mąż nie byłby sobą,gdyby nie zwrócił mamom uwagi.Na to jedna z kobiet z tekstem cytuję,,nie sądziłam,ze to komuś przeszkadza”.Serio??Kurtyna.
Naprawdę czy tak trudno stawiać dzieciom granice i uczyć jak zachować się w miejscach publicznych.Dlaczego nie można wrzeszczeć w parkach,lasach,autobusach itp.
Dzieci są mądre,niestety niektórzy rodzice nie i nie powinni zwyczajnie być rodzicami.
Z doświadczenia, obecnie trudniej się pracuje właśnie z rodzicami.
Urzekły mnie kolorowe parasolki.
Coś pięknego!
Trochę bialostocmich cudów
Kościół św Rocha
Wrzucę zdjęcia murali ale opiszę je chyba dopiero we Wrocławiu bo tu szkoda mi na to czasu.
Dla mnie babcia wymiata!
Najpiękniejszy!Babcia jak żywa:)
Pojechaliśmy też do miejscowości Suraż.
W przewodniku piękne zdjęcie góry Królowej Bony.
W rzeczywistości pusto i nieciekawie.
Jedynie piękny widok na rzekę Narew.
Kolejnym punktem był Bielsk Podlaski.
Jak dla mnie totalna klapa.
Ostatnio jedliśmy tu obiad.
Siedem lat później nie ma ani restauracji,ani żadnej kawiarni w centrum.
Jedynie sklep ze Znachora jak stał tak stoi.
Przez cały pobyt tutaj majaczyła mi pewna cerkiew.Nie pamiętałam w jakiej miejscowości była,a bardzo chciałam ją jeszcze raz zobaczyć.
I oto wracamy do domu przez Narew i jest!
Cudowna,drewniana i niebieska:)
W bazie pożarlislśmy Marcinka.
Wykończył mnie ten dzień.
Wszystkie te wyprawy to mnóstwo emocji ale też mnóstwo czasu za kółkiem.
Piątek chcemy zrobić sobie w bazie.
Muszę odpocząć przed długą podróżą (600 km)i ogarnąć trochę chatynkę.
Trochę żałuję,że psy nie jeżdżą z nami ale i one i my byśmy sie bardziej umordowali.
Koniecznie spróbujcie Marcinka - ciasto przekładane kremem śmietanowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)