Środa 16.07
Muszę sobie wszystko napisać w Wordzie,a jak będzie zasięg powklejać do bloga;)
Dzień bardzo intensywny, tak jak intensywne były ulewy i przeżycia podczas jazdy przez las;)
Ja pierdzielę!!!! Mój mózg ma konsystencję papki.Niemalże wszystkie drogi prowadzą przez środek lasu.Wertepy,dziury,ogromne kałuże,brak zasiegu.Droga piaszczysta.Modliłam się momentami gdy wyłączał się abs byśmy nie ugrzęzli w kałuży w środku lasu.
Miałam dosyć.Jak kocham Podlasie miłością ogromną, tych dróg szczerze nienawidzę.
Chcecie podróżować po Podlasiu? Potrzebujecie terenówki lub chociaż wysokiego zawieszenia i napędu na 4 koła.
Dojazd do małych wiosek to droga przez mękę.
Jeszcze brakowało spotkania z żubrem.
Po ostatnim pobycie na Podlasiu zgubiłam śrubę od stabilizatora i jeździłam z poluzowaną rurą wisząca nad ziemią.Pojechałam tak nawet do Berlina.Mam nadzieję, że tym razem auto nie ucierpi.Spaliła się jedynie żarówka.
Mój mąż w drodze powrotnej pytał czy nadal kocham Podlasie:D
Tak!!!
Wszędzie pełno bocianów i bocianich gniazd.W jednej wsi naliczyłam ich 9.
Na każdym polu bocian.
Nie przestaje mnie to fascynować.
Ok 10.00 ruszyliśmy Szlakiem Otwartych Okiennic.Pamięć szwankuje i chyba zapomnieliśmy,że dojazd do tych wiosek zajmuje cały dzień.
Ryboły,Pawły,Ciełuszki,Puchły,Trześcianka
Lało jak diabli.
Najładniejsze domeczku były chyba w Ciełuszkach.
W Rybołach piękna,niebieska cerkiew św.Jerzego.
W Trześciance zielona cerkiew św.Michała Archanioła. Jest też tu mnóstwo drewnianych domków z pięknymi,ażurowymi zdobieniami.
Z Trześcianki ruszyliśmy do Skitu w Odrynkach.Jakieś 15minut drogi.
Czytałam o tym miejscu w przewodnikach.
Koniecznie chciałam je zobaczyć.
Na obżeżach podlaskiej wioski pośród łąk i rozlewisk Narwi mieści się jedyna prawosławna pustelnia w Polsce - Skit św.Antoniego i Teodezjusza.
Miejsce cudownie położone.
Niezmącone hałaśliwą turystyka.
Można zatopić sie w myślach.
Polecam spacer Kładką Życia.
Kolejne miejsce to Krynki.
Chcieliśmy odwiedzić antykwariat,w którym kiedyś bylismy ale niestety był remontowany.
Zjedliśmy nawet nieźle wege danie w Ciułała i wróciliśmy wyboistą,zalaną,leśną drogą do domu.
W chacie bylismy ok 18.00.
Psy zostały w domu bo to za długa tułaczka szczególnie dla Iny.
Padam na twarz.
Kawa na tarasie i chyba szybki sen.
Jutro Hajnowka - wąskotorówka i Białowieża.
Psy są tu przeszczęśliwe.
Czarny leży na tarasie i obserwuje,blondyna lata po ogrodzie.
W piątek zrobimy sobie chyba dzień w chacie i coś poczytamy.
Oczywiście jesteśmy odcięci od świata.
Brak zasięgu.
Mąż czyta mi Adriana Mola,słuchamy też Foga z płyt winylowych.
Cerkiew w Puchłach
Ale tam jest pięknie! Chłonę Twoje relacje jak gąbka ! Pozdrawiam Kajmania
OdpowiedzUsuńTo prawda.Można sie zatracić❤️
OdpowiedzUsuń