niedziela, 29 września 2019

Chyba mamy dom

Udostępnij ten wpis:

Codzienność pędzi jak moja Inka spuszczona ze smyczy:)
Praca jak zwykle porwała mnie, pogryzła i wypluwa każdego dnia.
Miało być inaczej, miało być spokojniej, a jest gorzej niż było.
Pracuję tyle co w zeszłym roku.Dzieci przybywa, szkoła pęka w szwach, a ja zaczynam tykać jak bomba zegarowa.Wybucham często z bezsilności, wkurwu na warunki jakie mamy i w jakich funkcjonują Uczniowie.Mamy zapisanych do świetlicy ponad 400 Uczniów!Tak się nie da pracować!
Nie wiem ile jeszcze wytrzymam.Buntuję się i szlag mnie trafia jak każą mi udawać,że wszystko trzyma się kupy.Ta kupa niedługo wybuchnie i nie wiem, kto najbardziej ucierpi.
Ponadto mam wrażenie,że czasem dźwigam wszystkie problemy tego świata, próbując go naprawiać.
Nakręcam się niesprawiedliwością, chamstwem które obserwuje, zawiścią i głupotą.
Muszę spuścić powietrze i skupić się na sobie i zbudować mały płot, który mnie ochroni.
Spotkania z psycholog bardzo mi pomagają.Uświadamiają mi pewne mechanizmy, tłumaczymy sobie świat;)Nareszcie ktoś obiektywnie mówi mi jak coś wygląda z boku.
Jutro wrzucamy dziecko na tapet.Miałam wypisać plusy i minusy posiadania dziecka, a zamiast tego piszę do Was;)W mojej głowie jest mnóstwo minusów i szczerze, nie widzę żadnego plusa.
Trochę to wynik mojej przeszłości, strachów, które siedzą w głowie, trochę pewnie sytuacji życiowej.
Muszę zamknąć lub na nowo otworzyć ten temat, w każdym razie trzeba to ruszyć i się w tym rozprawić.

Dziś wróciliśmy z Doliny Baryczy.Jak co roku pojechaliśmy na święto sadów.Mamy skrzynę jabłek, soki malinowe, jajca i wiele innych smakołyków.
Tamtejszy klimat mnie usypia.Mijamy Trzebnicę i czuję się jak pijana.Nie wiem czy to czystośc powietrza czy wręcz przeciwnie;)

Chyba mamy chatę.To wszystko na wariackich papierach!
Jakiś tydzień temu znaleźliśmy ją wśród ogłoszeń.Żadna tam chata marzeń ale spodobała mi się działka.Za płotem pastwisko,mnóstwo cudnych krów, widok na las.Domek ma 180m, 25 arów, garaż.
Nie spełnia wszystkich wymogów ale większość tak.Bardzo dobry dojazd do Wrocławia - 20 min, pociągiem, 40 minut autem.Wioska mała, ładna ze szkołą i stadniną koni, nazywa się Osolin.
Niestety nie jest to Dolina Baryczy ale nie można mieć wszystkiego.Dom wymaga odświeżenia wnętrza.Malowanie, może odsłanianie cegieł i strychu, burzenie ścian.Budynek ma nowy dach, jest ocieplony i podpiwniczony.Jest nowa, malutka łazienka, obecnie dwie kuchnie, salon, garderoba i trzy pokoje na górze, plus jeden taka część wspólna.Kolory są kosmiczne, więc nie chcę Was straszyć.Wyjściowa cena to 400tyś., stanęło na 360tyś.
Wrzucam kilka zdjęć domu z zewnątrz.Trzeba dokończyć ganek;)






Wstępnie umówiliśmy się na ogarnięcie tematu wiosną.Oni znajdą coś dla siebie, a my uporamy się z naszym bałaganem.
Wczoraj zrobiliśmy drugie oględziny domu z Panią Joanną.Stwierdziła,że warto i trzeba brać:)
Tydzień jemu jak wracaliśmy z Osolina prawie urwałam miskę olejową bo wylądowaliśmy na leśnej drodze i tylko słyszałam trzaski dobiegające spod auta.Okazało się,że połamałam osłonę silnika.
Jak wyłoniliśmy się z lasu, zajrzałam do pierwszego gospodarstwa z brzegu i przemiły starszy Pan za butelkę piwa, poskładał nam auto do kupy:)
Po drodze , czasowej drodze mój mąż zrobił zadymę w Zusie bo zapomnieli biedaczki mu wypłacić za 3 miesiące zasiłku.Pani tłumaczyła się tym,że była na urlopie.Fajnie się urlopuje jak ktoś nie ma na chleb!Na infolinii udzielili mu świetnej rady,żeby sobie pieniądze od kogoś pożyczył.
To był szalony wrzesień+!
Moja cudowna jesień nadeszła buchając kolorami!Muszę częściej podnosić głowę;)

Agroturystyka Rumiane Jabłuszko - Wierzchowice










Pozdrawiam Tangerina;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia