Męża dopadł covid.
Oslabienie,kaszel,bóle mięśniowe.
Ja na szczęście bez objawów.
W temacie Zuzu bez zmian.
Prawniczka co tydzień odbija się od braku kompetencji kierwnictwa tej instytucji.
Podobno wszystkie dokumenty sprawy męża zostały do niej wysłane . Jeśli wysłali je tak jak pisma do mnie,to niestety się nie doczekamy.
Generalnie nadal świadczeń nie wypłacają,moich złodziejsko pobranych składek nadal nie zwrócili.
Życie nadal rozpieprzone bez perspektywy stabilizacji.
Poniedziałek i wtorek miałam mieć wolne ale mam dyżur.Jadę na jedną godzinę do pracy.
Jako,że te dni miały być wolne,a nie są przełożyliśmy sobie zaległy wyjazd w góry na termin po świętach.
To już rok przekładania!
Potrzebuję tego wyjazdu jak wody.
Kuzyn zostaje z nami do końca listopada.
Ta dziewczyna nie może go wziąć do siebie ale znalazła mu dom u znajomych,którzy prowadzą agro.
To co on odstawia ostatnio przechodzi ludzkie pojęcie.Potrafi biegać z pokoju do pokoju,przewracając wszystko co znajdzie na drodze. Nie można go zatrzymać.
W amoku potrafi odbić się z fotela i przelecieć na balkon.Może brzmi to zabawnie ale nie jest.Jesteśmy nim naprawdę zmeczeni.
Ostatnio znowu rzucił sie na faceta.
Ciężko wyczuć kiedy mu coś nieprzypasuje.
Na początku myślałam,że to kwestia braku wybiegania ale spuszczony na wybiegu w ogóle nie biega.
Czasami jak na niego patrzę to trudno mi uwierzyć,że piękny i spokojny pies w mgnieniu oka potrafi sie zmienić w psa,którego trudno okiełznać.
Pochwalę się pracami moich dzieciaków.
Są takie mądre i kreatywne!
Mamy w świetlicy zwyczaj pisania życzliwych kartek.Raz w tygodniu rozdajemy pocztę.
Ta karteczka rozwaliła mi serce❤️
Pozdrawiam Tangerina;)