Ten czas zawsze spedzalismy z rodziną. Jest mi ciężko wiedząc, ze moja mama siedzi sama w domu ale wiem, ze to ma sens i ze w ten sposob chronimy siebie nawzajem.
Jak tylko skończy się ten koszmar mocno sie do niej przytulę i przypomnę jej jak bardzo ja kocham..
Zycze Wam aby ten czas byl czasem refleksji, moze pomyslow na wprowadzenie zmian w zyciu, na spokój i próbę akceptacji bo dzięki niej latwiej to przejść.
Mimo rozlaki z rodziną życzę zdrowia, spokoju, miłości i odlozenia na bok codziennych złośliwości.
To wszytsko minie,warto potraktowac ten czas jako egzamin z tego jak traktujemy siebie i innych.
Nadziei i cierpliwosci. Damy rade!!
Pozdrawiam Tangerina;)
niedziela, 12 kwietnia 2020
środa, 1 kwietnia 2020
Jest cięzko
Jesteśmy w domu.Zapakowanie całego dobytku to było nie lada wyzwanie.Niby mamy kombi ale wpakowanie do niego dwóch psów plus bagaży to dramat.
Cała łazienka tonie w łachach do prania i mam nadzieję,że da radę.
Psy wydają się szczęśliwe.Dziadek zmienia legowiska jak rękawiczki.Inka nie doceniła luksusowych warunków, woli gołe dechy;)Teraz posiadanie psa nabiera innego znaczenia.Spacer z nimi daje oddech i pozwala oczyścić głowę choć trochę.Jak zawsze była wojna kto z nimi idzie, tak teraz wyrywam się jak nigdy.Ludzie chyba pojęli powagę sytuacji bo u mnie na osiedlu prawie nikogo nie widać.
Do mnie chyba to wszystko dotarło po obejrzeniu australijskiego filmu o początkach pandemii w Chinach.Niby człowiek ma świadomość,że to jest, istnieje i zabiera coraz więcej ludzi ale stara się wypierać.Te obrazy ludzi umierających na ulicach, na szpitalnych podłogach, rozpacz lekarzy i ich bezsilność mnie przeraziła.Czasem się zastanawiam czy to nie brutalny krzyk natury,żeby człowiek się w końcu zatrzymał w bezlitosnym niszczeniu, zabijaniu i zagarnianiu dla siebie tej planety.
Na początku wydawało mi się,że to coś odległego, poza mną i moja rodziną.Daleko w Chinach rozgrywa się dramat ale to drugi koniec świata.Oglądało się to jak zza jakieś szyby, jak film katastroficzny, który jest pomysłem szaleńca. Siedząc w domu wydaje się,że wszystko biegnie zwykłym torem.Śpimy, jemy, opiekujemy się najbliższymi podczas gdy ktoś w tej chwili umiera, walczy o życie innych,przeżywa żałobę, tarci nadzieję.Trzeba dozować sobie tą prawdę, powoli, cienkim strumieniem, wpuszczać ją przez małe otwory.
Obiecałam sobie nie narzekać, choć boję się o moją 75 letnią mamę, która jest sama 170km stąd.
Wiem,że sobie radzi bo jest fajterką ale mimo wszystko jakiś niepokój się czai.
Świąt nie spędzimy razem.Każdy z nas bedzie zamknięty w 4 ścianach jak większość.Świat juz nigdy nie będzie taki sam ale czy stanie się lepszy?Czy wyciągniemy z tego lekcję pokory?
Czy to,że pazury nam odrosły, a włosy wyglądają fatalnie ma teraz jakieś znaczenie?
Trochę ciężko mi dźwignąć świadomość tego,że gdy ja pisze ten post lekarze walczą o innych, o siebie i swoje rodziny.Często nie wracają do domów, są zmęczeni, sfrustrowani,przerażeni.
Przed nimi koszmarne wybory, komu pomóc, czym się kierować, jak nie rozpaść się na kawałki.Ten obraz versus idźcie na wybory!Poświęcimy was dla dobra narodu, poświęcimy listonoszy, którym płacimy gówniane pieniądze, a to jeszcze im dołożymy!
Nie wierzę,że w obliczu takiej tragedii, upadku firm, zwolnień, ludzkich dramatów ten rząd naraża swoich obywateli na chorobę,śmierć, patrząc im prosto w oczy.Co to za mściwy oszołom, głodny władzy steruje tymi kukiełkami?I ci ludzie mają czelność modlić się i spowiadać z tych katastrofalnych pomysłów?
Mam za małą głowę do tego.Nie ogarniam.
Pozdrawiam Tangerina;)
Cała łazienka tonie w łachach do prania i mam nadzieję,że da radę.
Psy wydają się szczęśliwe.Dziadek zmienia legowiska jak rękawiczki.Inka nie doceniła luksusowych warunków, woli gołe dechy;)Teraz posiadanie psa nabiera innego znaczenia.Spacer z nimi daje oddech i pozwala oczyścić głowę choć trochę.Jak zawsze była wojna kto z nimi idzie, tak teraz wyrywam się jak nigdy.Ludzie chyba pojęli powagę sytuacji bo u mnie na osiedlu prawie nikogo nie widać.
Do mnie chyba to wszystko dotarło po obejrzeniu australijskiego filmu o początkach pandemii w Chinach.Niby człowiek ma świadomość,że to jest, istnieje i zabiera coraz więcej ludzi ale stara się wypierać.Te obrazy ludzi umierających na ulicach, na szpitalnych podłogach, rozpacz lekarzy i ich bezsilność mnie przeraziła.Czasem się zastanawiam czy to nie brutalny krzyk natury,żeby człowiek się w końcu zatrzymał w bezlitosnym niszczeniu, zabijaniu i zagarnianiu dla siebie tej planety.
Na początku wydawało mi się,że to coś odległego, poza mną i moja rodziną.Daleko w Chinach rozgrywa się dramat ale to drugi koniec świata.Oglądało się to jak zza jakieś szyby, jak film katastroficzny, który jest pomysłem szaleńca. Siedząc w domu wydaje się,że wszystko biegnie zwykłym torem.Śpimy, jemy, opiekujemy się najbliższymi podczas gdy ktoś w tej chwili umiera, walczy o życie innych,przeżywa żałobę, tarci nadzieję.Trzeba dozować sobie tą prawdę, powoli, cienkim strumieniem, wpuszczać ją przez małe otwory.
Obiecałam sobie nie narzekać, choć boję się o moją 75 letnią mamę, która jest sama 170km stąd.
Wiem,że sobie radzi bo jest fajterką ale mimo wszystko jakiś niepokój się czai.
Świąt nie spędzimy razem.Każdy z nas bedzie zamknięty w 4 ścianach jak większość.Świat juz nigdy nie będzie taki sam ale czy stanie się lepszy?Czy wyciągniemy z tego lekcję pokory?
Czy to,że pazury nam odrosły, a włosy wyglądają fatalnie ma teraz jakieś znaczenie?
Trochę ciężko mi dźwignąć świadomość tego,że gdy ja pisze ten post lekarze walczą o innych, o siebie i swoje rodziny.Często nie wracają do domów, są zmęczeni, sfrustrowani,przerażeni.
Przed nimi koszmarne wybory, komu pomóc, czym się kierować, jak nie rozpaść się na kawałki.Ten obraz versus idźcie na wybory!Poświęcimy was dla dobra narodu, poświęcimy listonoszy, którym płacimy gówniane pieniądze, a to jeszcze im dołożymy!
Nie wierzę,że w obliczu takiej tragedii, upadku firm, zwolnień, ludzkich dramatów ten rząd naraża swoich obywateli na chorobę,śmierć, patrząc im prosto w oczy.Co to za mściwy oszołom, głodny władzy steruje tymi kukiełkami?I ci ludzie mają czelność modlić się i spowiadać z tych katastrofalnych pomysłów?
Mam za małą głowę do tego.Nie ogarniam.
Pozdrawiam Tangerina;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)